CZĘŚĆ 1 R.2/4
Cztery lata nic nie robienia wychodziły mi bokiem i na samą myśl, że czeka mnie taki los do końca życia, chciało mi się wymiotować. Mimo protestów rodziców, postanowiłem, że pójdę do liceum, ale wiedziałem, że będzie mi tam ciężko. Nauczyłem się języka migowego i jako tako potrafiłem wyczytać z ruchu warg to, co ktoś mówi, więc myślę, że powinienem sobie poradzić.
Tak jak postanowiłem, tak zrobiłem i po skończeniu wakacji, stanąłem przed budynkiem, w którym miałem spędzać kilka godzin codziennie przez następne trzy lata.
I właśnie wtedy go poznałem...
*
Na początku plan był taki, że wyjadę do szkoły w Anglii, ale kiedy podzieliłem się tym pomysłem z rodzicami nie pozwolili mi na to. Był to niemały szok, gdyż zawsze na wszystko wyrażali zgodę.
Buzując ze złości, szedłem w kierunku szkoły i będąc niedaleko pasów zobaczyłem chłopaka, który szedł na przejściu dla pieszych.
Jednak to nie to spowodowała, że moje serce zamarło, tylko widok pędzącego z naprzeciwka auta, który trąbił niemiłosiernie. Szybko zorientowałem się, że coś się stało i kierowca nie może zahamować, więc w mgnieniu oka doskoczyłem do chłopaka i w ostatniej chwili objąłem go wywracając naszą dwójkę kawałek dalej na ziemię.
– Kurwa głuchy jesteś czy co?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro