Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Witajcie Kochani!
Mam nadzieję, że wybaczcie mi, to że wczoraj nie napisałam rozdziału. Do pierwszej w naszym domu gościła rodzina i do pierwszej byłam zmuszona jeść świąteczne dania (chyba rozumiecie mój ból). Mimo, że ostrzegałam że będę wstawiać nieregularnie to i tak postaram się wstawiać jeden dziennie. Chciałabym też poinformować, że jeśli natkniecie się na jakieś podobieństwo niektórych elementów, miejsc lub postaci do innych opowiadań to z całą pewnością nie jest to specjalne. Czytałam tyle fanfików, że jest to wręcz nieuniknione. Szanuję cudzą ciężką pracę i wiem jak trudno jest stworzyć opowiadanie, które będzie się podobało czytelnikom i w żadnym wypadku nie zamierzam tego wykorzystywać. Dobra kończę przynudzanie i zapraszam do drugiego rozdziału.

*****
Pov. Rey

Rey szła przed siebie od godziny kiedy wreszcie ujrzała przez drzewa lśniącą w świetle poranka bazę Rebeliantów. Kiedy wyszła z pomiędzy drzew zobaczyła jakieś poruszenie. Ruszyła w tamtą stronę i natychmiast powitały ją krzyki.

- Rey! Och boże Rey tu jesteś! - krzyczał Finn rzucając się na nią i zgniatając w uścisku - Gdzie ty byłaś?! Wiesz jak się o Ciebie martwiliśmy?!

Rey wyswobodziła się z jego uścisku. Nigdy nie lubiła kontaktu fizycznego, a ten konkretny wzbudzał w niej obrzydzenie i nienawiść do czarnoskórego chłopaka.

- Wyszłam rano na spacer w lesie i teraz wróciłam - odpowiedziała chłodno

- Na spacer? Rano? - spytał Poe - Dzisiaj?

- Tak dzisiaj. Jakiś problem? - Rey denerwowała się coraz bardziej

- A co robiłaś wczoraj przez cały dzień? - pytał dalej wścibsko Poe

- Byłam w lesie. Trenowałam. - wycedziła przez zęby, już mocno wykurzona Rey

- Trenowałaś? Z kim? Kiedy wróciłaś? Czy ktoś to może potwierdzić? - zadawali pytania jeden przez drugiego

- A co was to kurwa obchodzi?! To tylko i wyłącznie moja sprawa gdzie byłam i co robiłam!!! Mogę robić co chcę! To moje życie i nikt mi nie będzie rozkazywał!!! - wrzasnęła w końcu Rey, jej głos aż kipiał z wściekłości i nienawiści

- Rey proszę Cię, uspokój się - do dyskusji włączyła się Leia

- Nie zamierzam się uspokajać! Odpierdzielcie się ode mnie! Wszyscy! - krzyknęła dziewczyna

Odwróciła się od nich i odeszła szybkim krokiem. Po jej policzkach spływały łzy bezsilności i nienawiści. Miała ich wszystkich dość. Cały czas się jej czepiali i wtrącali w jej życie kiedy ona miała ich dość. Przemierzała korytarze bazy w stronę swojego małego pokoiku. Drzwi otworzyła przed sobą mocą i wparowała do środka. Zamknęła je w ten sam sposób z głośnym trzaskiem. Opadła bezsilnie na podłogę opierają się o drzwi. Po twarzy nadal ciekły jej łzy a dłonie zacisnęła w pięści. Po chwili zaczęła się uspokajać i zaczęła się zastanawiać co wywołało jej przesadą reakcję.

Siedziała tak jeszcze długo próbując się do końca uspokoić. Całe jej starania spełzły jednak na niczym. W końcu stwierdziła, że musi jakoś odreagować i coś rozwalić. Z tą myślą zebrała się z podłogi. Na nowo opuściła Rebeliancką bazę i ruszyła w stronę starej Imperialnej placówki.

W końcu Rey udało się odnaleźć starą Imperialną bazę. Szła oznaczając sobie drogę małymi, prawie nie widocznymi znakami aby nie zgubić się tak jak poprzednio. Kiedy wreszcie dotarła do zamierzonego celu od razu wparowała do jednego z pomieszczeń i rozładowała nadmiar buzującej się w niej energii.

Potem powracała w to miejsce wielokrotnie aby potrenować, wyładować nadmiar energii lub po prostu spędzić czas z daleka od Rebeliantów, którzy z dnia na dzień stawali się coraz bardziej denerwujący i coraz częściej doprowadzili ją do szału.

*****
Pov. Kylo

Znowu narada. Był zmęczony i sfrustrowany. Plany odnalezienia najważniejszej bazy Ruchu Oporu wchodziły w finalny etap. Ich szpieg siedział właśnie u boku generała Armitagea Huxa. Obaj patrzyli na niego z niemym pytaniem podczas gdy reszta jego dowództwa i doradców zajmowała się udoskonalaniem ostatnich szczegółów. Niedoszły szpieg przeczesał palcami swoje miętowe włosy. On też był znudzony i sfrustrowany. On i Hux przejawiali nadzwyczajny dar bezbłędnego rozpoznawania emocji Kylo nawet gdy ukrywał twarz pod maską. Cała trójka westchnęła męczeńsko. Znali ten plan od podszewki i jedyną nadzieję pokładali w tym, że zebranie szybko się skończy. Kylo przymknął powieki, pod maską nie było tego widać więc spokojnie mógł ucinać sobie krótkie drzemki podczas tak nudnych zebrań jak to. Żal mu było tylko Huxa  i miętowowłosego, że oni nie posiadają takiej możliwości.

Kiedy zebranie się zakończyło i Kylo został sam jego myśli zajął z goła inny temat niż przygotowywany atak. Mianowicie była to Rey. Nie miał z dziewczyną żadnego kontaktu od czasu gdy poczuł jej ból podczas poprzedniej narady. Do tej pory rozmyślał co się mogło wtedy dziać i co sprawiło, że poczuła tak wielki ból. W myślach nakazał sobie aby poinformować szpiega aby uważał na dziewczynę i doniósł czy coś się z nią stało. Z tą myślą Kylo odpłynął w sen.

Stał w środku lasu. Buzowała w nim wściekłość. Raz po raz unosił swój miecz świetlny i pozbawiał drzewa gałęzi i zostawiał na nich wypalone szramy. Po chwili sceneria się zmieniła, kłócił się z kimś A po jego twarzy spływały łzy. Pobiegł przez korytarze jakiejś bazy i wbiegł do jakiegoś pomieszczenia. Oparł się plecami o drzwi. Wściekłość była jeszcze silniejsza niż wcześniej. Czuł buzującą wokół siebie moc. Scena znów się zmieniła. Upadł na ziemię. Był wykończony, wstrząsnęły nim dreszcze, nie miał siły nawet otworzyć oczu. Czuł, że po jego czole spływa jakaś lepka, ciepła substancja. Krew. Słyszał jakieś głosy, płacz dziecka. I krzyk. Zrozumiał tylko jedno słowo. Rey.

Obudził się z krzykiem. Wstrząsały nim dreszcze. Kylo zrozumiał, że ten sen był z perspektywy Rey. Co się z nią działo? Czoło zapiekło niemiłosiernie. Dotknął go ręką. Na palcach widniała krew. Krew z rany. Z rany ze snu. Nie ruszył się z łóżka aby ją opatrzyć. Siedział pogrążony w myślach patrząc przez iluminator w przestrzeń. Tej nocy już nie zasnął.

*****
949 słów
(standardowa długość 700 - 900)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro