Rodział 1
Dziękuję za miłe komentarze (osoby, które pisały wiedzą😊). Mam nadzieję że ta historia się rozkręci i czytać ją będzie więcej osób. Naprawdę podnosi to na duchu kiedy włącza się rano telefon i widzi się 13 wyświetleń, dwa komentarze i trzy głosy po jednym dniu! Dziękuję wam bardzo i zapraszam do pierwszego rozdziału.
*****
Kiedy Rey się obudziła było już późne popołudnie. Podniosła się na rękach i rozejrzała w około. Kamienie obok zrobiła plama zaschniętej, szkarłatnej krwi. Przetarła usta wierzchem dłoni i powoli wstała doprowadzając się do względnego porządku. Zastanawiała się co się z nią stało i co doprowadziło ją do tego stanu.
Rozejrzała się. W około nie było nikogo. Spojrzała na drzwi bazy. Wyglądały na solidne. Powoli uniosła rękę i skupiła się na drzwiach. Moc popłynęła przez nią z zaskakującą szybkością. Na drzwiach pojawiło się wgniecenie, które szybko się powiększało. Już po chwili pozostała po nich tylko cienka blaszka.
Rey wstrzymała oddech, jeszcze nigdy używanie mocy nie przychodziło jej z taką łatwością i na pewno nie powinna być w stanie zniszczyć kilkotonowych, metalowych drzwi do starej Imperialnej bazy. Dziewczyna stwierdziła, że nie ma siły ani ochoty się nad tym zastanawiać i ruszyła przez drzwi w głąb bazy. Ku jej zaskoczeniu wciąż działała tam elektryka i świeciło się światło.
Rey zwiedziła wszystkie pomieszczenia w nadziei na znalezienie czegoś przydatnego co pomogło by jej wrócić do bazy Rebeliantów. Niczego takiego jednak nie znalazła i już miała wychodzić kiedy natknęłam się na drugie metalowe drzwi. Można by powiedzieć, że były one solidniejsze niż poprzednie. Nie zastanawiając się długo Rey uniosła rękę i zmiażdżyła je tak jak wejściowe. Do zalanego ciemnością korytarza wpadła wiązka światła zaznaczając na podłodze jej cień. Dziewczyna sięgnęła do pasa i wyciągnęła miecz świetlny. Ciemny korytarz skąpał się w błękitnym blasku. Ruszyła korytarzem w ciemność.
*****
Pov. Kylo Ren
Był środek narady kiedy głowa Kylo eksplodowała bólem. Twarz pod maską wykrzywił grymas. Wstał od stołu i podszedł od wielkiego, panoramicznego okna. Jego doradcy zamilkli. Po chwili ból minął. Kylo był pewny, że była to wina jego połączenia z Rey. Zastanawiał się co się dzieje z dziewczyną, że czuje taki ból.
- Panie? - z zamyślenia wyrwał to głos generała Huxa
Kylo powoli odwrócił się w stronę stołu. Dyskutowali właśnie nad sposobem odnalezienia największej, najważniejszej i co za ty idzie najtajniejszej bazy Ruchu Oporu. Planowali aby wysłać szpiega do ruchu oporu pod postacią osoby, którą się "nawróciła" i która miałaby przekazać jakieś tajne plany Najwyższego Porządku. W tej sytuacji szpieg, wyposażony w nadajnik, zostałby przewieziony do dowództwa Rebelii i sprowadziłby tam oddziały szturmowców. Plan miał wysokie szanse powodzenia z powodu wiary "Jasnej Strony" w drugą szansę. Dowództwo żartobliwie mówiło, że nawet gdyby Kylo do nich przyszedł Ci powitali by go z otwartymi ramionami.
Kylo spojrzał po twarzach swoich doradców. Wszyscy patrzyli na niego.
- Macie ich znaleźć, za wszelką cenę - powiedział tylko i wyszedł szybkim krokiem z pomieszczenia powiewając czarną peleryną.
*****
Pov. Rey
Rey szła ciemnym korytarzem już od kilku godzin. Parę razy zakręcał to w prawo to w lewo. Rey już zamierzała zrezygnować i zawrócić kiedy na końcu korytarza zauważyła jakieś światło. Przyśpieszyła kroku i już po chwili weszła do jasno oświetlonego pomieszczenia z podwyższeniem na środku. Na podwyższenia znajdował się jakiś mały metalowy przedmiot. Rey rozejrzała się, poza podwyższeniem w pomieszczeniu nie znajdowało się nic innego. Powoli podeszła do niego. Znajdował się na nim miecz świetlny. Dziewczyna wzięła go do ręki i przyjrzała mu się. Miał lśniącą srebrną rękojeść że złotymi zdobienia i wysadzanymi jasnofioletowymi kryształami. Za guziki służyły dwa największe kryształy połyskujące delikatnie jeden nad drugim na środku rękojeści. Rey nacisnęła pierwszy guzik. Przed nią pojawiło się lśniące fioletowe ostrze. Nacisnęła drugi, z drugiej strony miecza pojawiło się drugie lśniące ostrze. Wcisnęła guzik ponownie, oba ostrza zniknęły. Potem wciągnęła ponownie pierwszy guzik i zamachnęła się mieczem. Był idealnie wyważony i pasował do jej ręki jak i ulał. Rey od razu zdecydowała się go wziąć. Przypięła byłą broń Luka do paska i zaczęła machać swoim nowym mieczem.
Dziewczyna zatraciła się w ćwiczeniach i dopiero po około dwóch godzinach przypomniała sobie, że miała wracać do bazy i przyświecając sobie nowym mieczem ruszyła z powrotem przez ciemny korytarz.
Kiedy wreszcie wydostała się na świeże powietrze na nowo świtało. Rey pchana jakąś nową energią i nadzieją wybrała nowy kierunek i ruszyła przez las w nadziei znalezienia bazy Rebeliantów.
*****
717 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro