Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

  Na dworze było cicho. Tak cicho, że Xala przez chwilę kusiło, żeby zawrócić, ostrzec resztę i wynieść się z tej planety. Nie zrobił tego jednak, ale towarzyszące mu przeczucie pozostało.
  Kilka metrów dalej, jego przyjaciółka rozmawiała z ciemnoskórym szturmowcem, próbującym uciec od dawnego życia, a Rhys strzegł jej pleców.
  W pewnym momencie spojrzała na niego, jakby odczytując jego myśli, wahając się, co zrobić.
  Widząc to, pomaszerował w jej stronę raźnym krokiem, zatrzymując się tuż przy niej.
  - Mam złe przeczucia- powiedział, ignorując stojącego obok chłopaka.
  - Nie tylko ty jeden...- pokiwała głową, by po chwili spojrzeć w niebo.
  I wtedy to się stało.
  Odległa planeta zamigotała, rozbłysła i zniknęła. Inni klienci knajpy, słysząc ten huk, także wyszli na zewnątrz, by potem błyskawicznie rzucić się do ucieczki.
  - Wygląda na to, że Najwyższy Porządek testuje nową broń- Xal rzucił okiem na twarz ich towarzysza, który zbladł momentalnie, patrząc na dzieło ludzi, z którymi jeszcze niedawno współpracował.- Cieszę się, że nie masz z tym nic wspólnego. Nie miałbym czasu, aby cię zabić.
  Wymienił z przyjaciółką porozumiewawcze spojrzenia i razem wrócili do budynku, chcąc pozbyć się śladów swojego pobytu tam.
  Było już za późno, ale i tak musieli spróbować.

***

  Han Solo natychmiast podniósł się z miejsca.
  - Zniszczyli całą planetę?!! To nowa Gwiazda Śmierci, czy co?
  Drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł Xal, a zaraz za nim jeszcze dwie osoby.
  Młodzieniec rozejrzał się w poszukiwaniu przyjaciół, ale nie znalazł ich.
  Zaklął pod nosem.
  - Usuń wszystkie dokumenty i całą resztę. Ja ich znajdę - rozkazał postaci w kapturze, na co ta puściła się biegiem do pomieszczenia na tyłach.
  Sam zaś usiadł koło Hana, wyciągając z wnętrza kanapy małego mechanicznego pająka.
  Nie zważając na nadal przerażonego szturmowca, czy zdziwionego Solo, włączył słuchawkę w uchu.
  - Dobra, mały, znajdź tatusia- stwór pobiegł w kierunku zejścia do podziemi.- Przynajmniej sprzęt działa jak należy...
  Rozejrzał się wokół, jakby dopiero zdał sobie sprawę z towarzystwa.
  Spojrzał na starszego mężczyznę wyraźnie zirytowany.
  - Wynoście się stąd albo zgarnie wasz Najwyższy Porządek!
  - Czekamy na Rey!- wtrącił czarnoskóry.- Bez niej nigdzie nie lecimy.
  - Więc tak ma na imię?- uśmiechnął się lekko.- A ty?
  - Poe nadał mi imię Finn.
  - Finn... Ja jestem Rhys, chociaż wolę Xal. Dobrze, że jesteś lojalny wobec przyjaciół, ale naprawdę powinniście ruszać na statek- z twarzy zniknął mu uśmiech i pozostała tylko powaga.
  Finn chciał zaprotestować, ale pilot już wstawał.
  - Odpalimy "Sokoła" i będziemy w gotowości. Oby Rey zdążyła...
  - Obiecuję, że sprowadzę ją bezpiecznie na statek- dodał niespodziewanie Xal.- Nie robię tego zbyt często, więc uznajcie to za gest dobrej woli. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
  Z tymi słowami, ukłonił się głęboko i ruszył w ślad za pająkiem.
  Po chwili już go nie było.
  - Cóż, Xal to naprawdę interesujący czlowiek- przyznał rozbawiony Han Solo.- Chodźmy.
  Szybkim krokiem ruszyli na "Sokoła Millenium", by zdążyć przed swoim wrogiem.
  I właśnie wtedy niewielki statek Kylo Rena wylądował na powierzchni planety, a kilka osób w pobliżu zorientowało się, w jak wielkie kłopoty się wpakowało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro