битва цветов
- Jestem Siergiej Beznikov.
- Ja...
- Wiem, kim jesteś, oczywiście - przerwał mi Siergiej z błyskiem białych zębów. - Chodź, przedstawię cię. Pójdziesz z nami. - Schwycił mnie za łokieć i zaczął prowadzić w stronę Korporalników.
- Ona jest Przyzywaczką, Siergiej - wtrąciła dziewczyna w błękitnej kefcie z falującymi brązowymi włosami. - Pójdzie z nami. - Ze strony pozostałych Eterealników stojących za nią dobiegły pomruki zgody.
- Marie - powiedział Siergiej z nieszczerym uśmiechem - nie sugerujesz chyba, żeby weszła na salę jako Grisza z niższego zakonu.
Na alabastrowej skórze Marie nagle pojawiły się plamy, a wielu Przyzywaczy skoczyło na równe nogi.
- Mam ci przypomnieć, że sam Darkling jest Przyzywaczem?
- Więc teraz stawiasz siebie na równi z Darklingiem?
Marie zaczęła bełkotać, więc wtrąciłam, próbując zaprowadzić pokój:
- Może po prostu pójdę z Genią?
Rozległo się kilka cichych parsknięć śmiechu.
- Z Krawcową? - Zapytał Siergiej z niedowierzaniem. Zerknęłam na Genię, która się tylko uśmiechnęła
i pokręciła głową.
- Jej miejsce jest z nami - zaoponowała Marie, a wokół nas rozgorzały kłótnie.
- Ona pójdzie ze mną - odezwał się niski głos, a w komnacie zapadła cisza.
Wstawiam z obozu!
Co z tego, że jest 6:22, a o 7:30 mamy pobudkę. Co z tego, że Druh Robercik chrapie obok w namiocie. Co z tego. Ja po prostu z dobroci serca wstawię wam rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro