Samodzielny krok w ciemności
"Przepraszam, ale teraz jestem już gotowa".
Przyzwałam światło, a ono odpowiedziało. Poczułam, jak ściąga ku mnie zewsząd pośpiesznie, muskając powierzchnię jeziora, jak przemyka po złotych kopułach Małego Pałacu, pod drzwiami i przez ściany chatki Baghry. Czułam je wszędzie. Rozłożyłam ręce i światło przeszło przeze mnie, wypełniło pokój, oświetliło kemienne ściany, stary piec kaflowy i każdą płaszczyznę osobliwej twarzy Baghry.
Otaczało mnie, pulsując gorącem, potężniejsze i czystsze niż kiedykolwiek wcześniej, bo całkiem moje. Chciało mi się śmiać, śpiewać, krzyczeć. Nareszcie było coś, co należało całkowicie i zupełnie do mnie.
- Dobrze - odezwała się Baghra, mrużąc oczy w jasności. - To teraz zabieramy się do roboty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro