Przypadkowe rozstanie
- Musisz mnie wysłuchać - sapnęłam, próbując dotrzymać mu kroku. - Nie jestem Griszą. Jestem kartografką. W dodatku kiepską kartografką.
Ivan nie zwracał na mnie uwagi. Spojrzałam na tłum przez ramię. Mal sprzeczał się z kapitanem skifu. Jak gdyby poczuł na sobie mój wzrok, spojrzał mi prosto w oczy. Na jego twarzy widziałam odbicie własnej paniki i konsternacji. Chciałam do niego zawołać, podbiec, ale chwilę później straciłam go z oczu, bo pochłonął go tłum.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro