Rozdział 19
Spaliśmy na zmianę by pilnować czy ktoś nas nie znajdzie. W nocy było słychać jeszcze dwa wybuchy to znaczy że zginęło już siedem osób. Nadal zostaliśmy w trójkę i to był plus. Zaskoczyło mnie tylko to że dzieciaki nadal żyją, kiedy wyszliśmy na powierzchnie,było słychać dźwięk bicia zegara co nie było wczoraj. Za chwile zaczęło padać co się okazało padała krew. Cała nasza trójka była cała w ciepłej lepkiej krwi. Zwymiotowałam.
-co to ma znaczyć, chodzcie na plaże trzeba się umyć.
I tak też zrobiliśmy. Wskoczyliśmy do wody i cała. Krew odeszła
- ciekawe co nas jeszcze czeka. Krwawy deszcz trwał godzinę i kolejny sygnał bicia zegara .
-Ciekawe co teraz bedzie.
W lesie było słychać wycie wilków i krzyki dużo krzyków. Za chwilę było słychać uderzenie gongu. Każdy gong oznaczał śmierć
1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14 cholera czternaście ludzi zginęło w ciągu chwili.
-o kurwa wilki biegną w naszą stronę. Uciekajcie słyszycie uciekajcie
Razem z Peterem Wskoczyliśmy do wody i słychać było kolejny gong .
Minęła godzina i wilki zginęły
-Peter. Peter ,Eryk nie żyje. Nieee!
Zaczęłam płakać zostało z nas tylko dwóch. Łącznie zginęło już dwadzieścia dwie osoby co oznacza ,że zostalo już nas osiemnaście osób.
-Eva trzymasz się. Wiem że jest ciężko ale damy radę. Pozostała część dnia była spokojna. Wróciliśmy do jaskini u poszliśmy spać na zmianę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro