Rozdział 18
Kiedy uciekliśmy usłyszeliśmy krzyk, kobiecy krzyk. Lecz to nie był obcy krzyk ,to był krzyk Mirandy, kiedy zobaczyłam co się stało ujrzałam strzałę w piersi przyjaciółki
-Nieee- krzyknął Eryk
Zabił tego chłopaka co zabił Mirande. Usłyszeliśmy dwa gongi. To znaczy że i Miranda i ten chłopak zginął.
-Mirando przepraszam cię za to ,że nie zdążyłem cię uratować. Nie mogłem ci tego powiedzieć jak żyłaś ale jak spałaś ze mną pokochałem cię. Tylko byłem głupi, że ci tego nie powiedziałem rano .
-Eryk chodź już idziemy nie pomożesz jej już a sobie tak
Zginęło już pięć osób. A my uciekamy przez las schowaliśmy się w jaskini małej ale zawsze coś.
-Eva cały czas krwawisz poczekaj chwilę.
Peter rozerwał rękaw koszuli i związał mi na czole
-Jak jest Eryk u ciebie trzymasz się po tym wszystkim?
-Eva nie jest tak jak sobie chcę, zakochałem się i utraciłem wszystko co tu było mi cenne. Teraz już nie mamy szans na powrót w czwórkę jeden z zas może wygrać, albo i żaden z nas. To chore wiecie o tym. Nie sądziłem,że bedzie mi tak ciężko po jej starcie i wogóle, że tak szybko ją stracę.
Za chwilę było słychać muzykę i pojawiły się zdjęcia zbitych, kiedy zobaczyłam Mirande poczułam straszny ból. Była to moja przyjaciółka, odkąd Alex zmarła. Co za ironia losu moją kolejną przyjaciółkę znów zabrała śmierć. Pojawiły się zdjęcia zbitych przeze mnie dwóch dziewczyn ,zrobiło mi się słabo. One zginęły z mojej ręki, dwie dziewczyny ,które nic mi nie zrobiły, zginęły bez powodu, gdyby nie ta gra. Chora gra śmierci.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro