rozdział 17
Na środku na wyspie stał metalowy wielki zegar po prawej stronie była mała wyspa a kawałek od niej był las. Przy zegarze było mnóstwo broni różnego rodzaju. Usłyszeliśmy odliczanie
10...9...8...7...6...5...4...3...2...1 i było słychać strzał pistoletu. Pora płynąć do zegara i zabrać to co potrzebne i uciekać do lasu. Kiedy dopłynęłam do zegara poczułam uderzenie kiedy się obróciłam dostałam nożem prosto w czoło, po chwili zaczęła lecieć mi krew na prawe oko i kolejne uderzenie. Upadłam i zaraz była już na mnie dziewczyna z jedynki. Chciała skończyć i mnie zabić, lecz udało mi się sięgnąć po coś wielkiego uderzyłam ją i rozciełam jej szyję. Nie minęła minuta a ogłoszono gongiem jej śmierć. Pierwszy raz zabiłam człowieka. Miałam jej krew na całej twarzy i koszulce. Kiedy podniosłam się usłyszałam krzyk Petera
-Eva schyl się!
Kiedy to zrobiłam usłyszałam świst przy moim uchu i znow gong odwróciłam się i zobaczyłam leżącego chłopaka z trojki bo tak miał na koszuli. Kiedy Peter podszedł wyciągnąć dzide z denata spojrzał na mnie
-Wszystko w porządku krwawisz.
-Nic mi nie jest dam sobie radę. Gdzie reszta.
-Widzieliście Mirande.Eva co się stało?
-Nie widziałam jej. Ile było sygnałów?
-Dwa
-czyli żyje szukajmy jej
Rozejrzałam się i zobaczyłam ją walczącą z jakąś dziewczyną. Pobiegłam do nich i znów podciełam gardło dziewczynie. Kolejna osoba zginęła z mojej ręki. Kolejny sygnał oznacza śmierć zawodnika.
-Jesteśmy wszyscy ,macie bronie uciekamy do lasu -powiedział Eryk
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro