Rozdział 9
Właśnie byłam po przesłuchaniu razem z moim kierowcą Borysem. Oczywiście luźna gadka, tak to jest kiedy jest się narzeczoną jednego z najbardziej wpływowych osób na świecie, jak nie najbardziej wpływowego i niebezpiecznego.
- Tak więc Pani Nadio i Panie Borysie, przepraszamy za te kajdanki i przesłuchanie.
- Wiem, że to nie z Pana winy- uśmiechnęłam się słodko. Wstałam a jeden z mundurowych zdjął z nas metalowe bransoletki.
- Jeszcze raz przepraszam, odprowadze Państwa do wyjścia.
- Będzie mi bardzo miło- zaśmialiśmy się. Kiedy wyszliśmy na korytarz zobaczyłam jak na krzesłach czeka wielką trójca- Mycroft, Sherlock oraz Moriarty. Kiedy Myc nas zobaczył to wstał a na jego twarzy widniała pustka. Podszedł z głową uniesioną w górę.
- Przepraszam Panie Medwieł czemu ci przestępcy nie są zakuci?- nawet na mnie nie spojrzał, chce grać? Okej wchodzę to.
- Przepraszam zaszła wielką pomyłka- powiedziałam głosem, który ukazywał moją skruchę. Obok niego stanęła reszta wesołej kompani.
- Zostałam porwana tak jak Pan...- spojrzałam pytająco na detektywa, udając że nie pamiętam jak ma na imię- Sherlock?- spytałam.
- Tak- przeszywał mnie wzrokiem.
- Mam nadzieję, że Pan dojdzie po tym wszystkim do siebie.- dotknęłam jego ramienia.- To musiało być dla Pana straszne.- spojrzałam na Borysa.
- Tak więc, życzę wam udanego popołudnia- powiedziałam, kiwnełam głową w stronę Medwieła i chciałam przejść.
- Przepraszam mogę przejść?- spytałam się Jima, który akurat stał na mojej drodze. Posłałam mu uśmiech pełen pogardy. W jego oczach widziałam smutek, bałam się, że może zrobić coś czego nie powinien, bałam się, że już nigdy nie będzie dane mi zobaczyć jego brązowych pięknych oczu. Ku mojemu zdziwieniu odsunął się pod ścianę, umożliwiając mi przejście. Patrząc uważnie na mężczyznę, przeszłam i ruszyłam ze swoim ochroniarzem. Kiedy byłam już przy wyjściu, to zostałam przygwożdżona do ściany, nim się zorientowałam o co chodzi to poczułam czyjesz usta na swoich, wiedziałam kim był mój napastnik. Rozum mówił bym go od siebie odsunęła, ale postanowiłam go nie słuchać, pogłębiając pocałunek i zaplatając swoje ręce na jego karku. Kiedy się odsunął, to oparł swoje czoło na moim.
- Nie odpuszczę, zrobię wszystko by cię odzyskać- po tych słowach, odepchnęłam go od siebie i wybiegłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro