Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Siedziałam w swojej czarnej limuzynie i czekałam na swojego narzeczonego. Byłam lekko zdenerwowana tą rozmową, bądź co bądź złamałam jego rozkaz. Nie powinnam uciekać, to wszystko mogło się potoczyć bardziej niegatywniej niż jest. Zaczęłam bawić się końcówką rękawa, myśląc jak mogłabym się bronić. Nagle do auta, wsiadł mężczyzna w drogim garniturze.
- Witaj Nadio- pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się niepewnie.
- Przepraszam Ivan...- powiedziałam szczerze, on spojrzał na mnie i wziął moje dłonie w swoje.
- Posłuchaj... wszystko co robię, to robię z myślą o tobie. Nie chcę cię stracić, proszę nigdy więcej tak nie rób.- pomachałam głową i po tym stało się coś czego się nie spodziewałam, Ivan pocałował mnie znienacka. Poczułam jego dłonie na swojej tali, nie wiedziałam co robić, jak się zachować i chyba jedyną opcją było odwzajemnienie jego czułości. Kiedy się odsunął to na jego twarzy pojawił się uśmiech.

Wybrałam numer do człowieka, który nie powinien wogule się wtrącać.
- Tak słucham?- słysząc jego głos uśmiechnęłam się do siebie.
- Tęskniłeś?
- Erica.
- Posłuchaj mnie uważnie Jim, wracaj do tego zakurzonego Londynu i nie wtrącaj nosa w nie swoje sprawy. Jeśli ty i Mike nie zabierzecie swoich ludzi to mały detektyw zginie, jeśli będziecie coś kombinować to zginie.
- Dlaczego to robisz?
- Akurat tobie nie mam po co się tłumaczyć.
- Wróć do mnie, przepraszam za to że cię skrzywdziłem...- nie mogąc dłużej tego słuchać rozłączyłam się. Po chwili po moich policzkach popłynęły rzeki łez, czemu to tak boli? Położyłam się na łóżku szlochając głośno, bo wiedziałam że mimo tego wszystkiego co zrobił... to nadal go kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro