Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Obudziły mnie przyjemne pieszczoty na szyji, dopiero po chwili doszło do mnie, że to pocałunki. Mruknęła cicho i otworzyłam leniwie oczy. Zobaczyłam, nad sobą nikogo innego jak samego Jamesa Moriartiego, który z uśmiechem pocałował mnie w usta.
- Dzień dobry Kochanie - mruknął szczęśliwy.
- Dzień dobry.- spojrzałam na niego przegryzając dolną wargę.
- Jak ci się spało?- położyłam dłoń na jego torsie.
- Cudownie, tylko, że zostałam cudownie lecz okrutnie zbudzona.
- Przepraszam, ale mamy niedługo spotkanie z Sherlockiem i Mycroftem, czas cię wtajemniczyć we wszystko.
- Są pewnie na mnie wściekli co?- spytałam z kwaśną miną.
- Nie wiem, ale jestem pewny jednego...- pocałował mnie w usta-...że im na tobie zależy, choć wiem, że nie mają ze mną żadnych szans- powiedział żartobliwie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, można przyznać mu jedno... jest bardzo skromny.
- Musimy wstawać- powiedziałam nadal wiszącemu nademną facetowi. Jim uśmiechnął się szeroko.
- Nikt nie mówił, że nie możemy się spóźnić- pocałował mnie w usta a potem zjechał na moją szyję. Czułam się po prostu niebiańsko...
- Siostrzyczko czas...- wparował do pokoju mój kochany braciszek. Stał w drzwiach i widać było jego duże zaskoczenie.
- Seb możesz wyjść?- spytał Jim, a ja wykorzystałam jego nieuwagę i wygramoliłam się spod niego. Kiedy byłam na brzegu, złapałam koszule Jamesa i założyłam ją szybko na siebie, za nim mój kochany się do mnie przysunął to wyszłam z łóżka.
- Powinnaś częściej nosić moje koszule- zaśmiał się Jim, próbując mnie złapać ręką.
- Wiem- powiedziałam uciekając do drzwi,minęłam zdebiałego Morana i  skierowałam się do łazienki.

***
Miłego wieczoru!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro