Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Głowa mi wręcz pękała i dopiero po chwili zorientowałam się, że leżę w jakimś łóżku. Podniosłam się trochę by zobaczyć czy jest ktoś w pomieszczeniu ku mojej ulgi nikogo nie było. Wygramoliłam się z łóżka i zobaczyłam, że nie mam na sobie podartej bluzki, a za dużą koszule, dobrze, że chociaż spodni mi nie zdejmowali. I dopiero teraz sobie przypomniałam.
- Sherlock- powiedziałam do siebie wściekle, jak można było mnie tak podejść? Jak? I co z Ivanem? Kiedy chciałam wyjść by jakoś spróbować uciec to usłyszałam głośne rozmowy i kroki. Cofnęłam się bojąc kto może stanąć w drzwiach. Mogłabym udawać, że śpię, ale wiedziałam, że nie ma to większego sensu i tak by się zorientowali. Czekałam aż drzwi się otworzą, te sekundy były dla mnie jak tortury, żołądek podszedł mi aż do gardła. Kiedy się otworzyły zobaczyłam dwie postanie- najpierw Jamesa, później Sebastiana. Staneli patrząc się na mnie. Ta cisza ciągnęła się dla mnie w nieskończoność.
- Dlaczego tu jestem?- Spytałam patrząc na obu. Kiedy żaden się nie odezwał to lekko się zirytowałam. Wzięłam swój płaszcz i chciałam ruszyć do drzwi, które torowali mi dwach mężczyzni.
- Żegnam- chciałam się przecisnąć, lecz oni ani myśleli mnie żegnać.
- Nigdzie nie pójdziesz- powiedział twardo i chłodno Sebastian. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Bo?
- Bo nie masz gdzie iść.- zaśmiałam się.
- Mogę wrócić do domu, gdzie mieszkam z narzeczonym.
- Twoja bluzka i krzyki mówiły co innego. I do tego ten telefon.- wtrącił się Jim, na co opuściłam wzrok. Odwróciłam się bo czułam, że zaraz pekne.
- Skąd wiecie? Macie swoich szpiegów?
- Mamy swoje sposoby- usłyszałam głos Sebastiana. Czułam łzy, które napływały do moich oczu.
- Ej...- usłyszałam i poczułam dotyk brata na swoim ramieniu. Natychmiast się do niego odwróciłam i przytuliłam. Zostałam opleciona jego ramionami przez co czułam się w końcu bezpiecznie. Kiedy tak tkwiłam w ramionach brata otworzyłam oczy i zauważyłam Jima, który czule się na mnie patrzył. Chyba właśnie zrozumiałam swój błąd...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro