Rozdział 1
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam razem z ludźmi w głąb lasu, gdzie jeden z naszych ludzi złapał człowieka Jima. Kim jestem? Wiem kim nie jestem, nie ma już słodkiej i biednej Moran, teraz mam inną tożsamość i życie. Podeszłam z ludźmi do Toma i głupiego szpiega.
- Witaj- uśmiechnęłam się uroczo.
- Proszę... nie zabijajcie mnie- zaczął prosić za co uderzyłam go w twarz.
- Było trzeba pomyśleć zanim wysłałeś zdjęcia Sebastianowi.- wyciągnęłam broń i wycelowałam mu w głowę.
- Dozobaczenia w piekle- powiedziałam po rosyjsku i strzeliłam mu w głowę. Jego ciało od razu wpadło do wykopanego grobu. Machnęłam głową do Anglika by go zakopał i jak gdyby nigdy nic się odwróciłam i wróciłam do samochodu.
- Gdzie jedziemy Pani Nadio?- spytał kierowca imieniem Borys.
- Do domu, muszę zobaczyć się z narzeczonym- jestem tu od pół roku i mówię idealnie w języku rosyjskim, rzeczywiście łatwiej jest nauczyć się innego języka w kraju, gdzie nim wszyscy się posługują. Miałam zamiar wrócić do domu, powiedzieć mojemu narzeczonemu o tym, że pozbyłam się natręta i pójść spać od razu, bez kąpieli, przebierania, po prostu chce się położyć i zasnąć. Droga do domu strasznie mi się dłużyła, więc z nudów zaczęłam szukać w szybę. Kiedy w końcu dojechaliśmy to pożegnałam kierowcę i biegiem ruszyłam do willi. Szczęśliwa z powrotu poszłam od razu do salonu.
- Jest czysto- uśmiechnęłam się do Ivana.
- Chwilowo, myślę, że Jim tu przyjedzie.- spojrzałam na niego zaskoczona.
- Nawet jeśli, to nie ma z nami szans...czyż nie?- pocałowałam go w policzek i ruszyłam do pokoju. Ivan jest bratem Jima, to dzięki niemu nie skończyłam z dachu.
Kiedy już miałam zrobić krok by spaść usłyszałam głos.
- Witaj, Moja Droga.- odwróciłam głowę i zobaczyłam obcego sobie mężczyznę.
- Nie podchodź!- krzyknęłam zdesperowana i gotowa do tego kroku ostatecznego.
Przypominając to sobie, uśmiechnęłam się pod nosem. Nie byliśmy może w sobie zakochani po uszy, ale to dzięki niemu żyje. Początki były trudne, ale polubiłam go, zresztą całe te zaręczyny są raczej... z rozsądku. Łączy nas silna więź i to mi wystarczy. Po chwili tych rozważań przebrałam się i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro