Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. Cisza nocna!


- Właściwe cała nasza przygoda jak na razie ogranicza się do hoteli. - skomentowałam, gdy znowu zatrzymaliśmy się przed jednym z nich.

- I do starych domów. - dodał Max.

- Wiesz... Jeśli nie pasuje ci wygodne łóżko, łazienka z prysznicem i śniadanie w bufecie to mogę rozłożyć ci sadzenie w samochodzie i...

- Dobrze, już dobrze! Pasuje mi, jak najbardziej! Chodźmy zarezerwować ten pokój!

Recepcja została urządzona... Skromnie, żeby nie powiedzieć brzydko. Ze ścian odpadał tynk, tak!, nie farba, tynk. Farby już tam dawno nie było, choć w niektórych miejscach zostały po niej śladowe ilości. Gość za ladą też wyglądał tak, jakby przydała mu się mała renowacja.

- Czym mogę służyć?

- Chcielibyśmy dwa pokoje jednoosobowe.

Uniosłam brwi patrząc na niego. Dwa? Jednoosobowe? Czy ja nie umiem liczyć, czy naprawdę zamówił za mało?

- Państwo... Będą spać u nas wszyscy?

- Ja nie. - odpowiedział cierpliwie Liam.

Jak to nie?! Gdzie ty masz zamiar pójść do cholery?

Posłał mi spojrzenie jednoznacznie mówiące: później.

Kiedy recepcjonista podał mu klucze, najpierw zauważyłam, że dostał trzy. Do dwóch pokoi. Jeden dał Maxowi, drugi mnie, a trzeci, z numerkiem podejrzanie podobnym do mojego, schował do kieszeni.

Od razu zrozumiałam czemu nie zamówił trzech.

Pokręciłam głową niedowierzając.

- Pokręcę się trochę po mieście. - powiedział głośno. - Jeśli wrócę na noc zamówię sobie dodatkowy pokój.

Yhm. Uważaj, bo ci uwierzę.

To nie wierz.

Wypad z mojej głowy!

Jak sobie życzysz.

- Miłego wieczoru. - dodał na głos i wyszedł z recepcji.

Powlekliśmy się razem z Maxem na górę.

- Mogę wejść do ciebie? - pyta. - Na chwilę. Chciałbym porozmawiać.

Kiwnęłam głową i przekręciłam klucz. Usiedliśmy na jedynym łóżku, pod ścianą.

- A więc? O czym chciałeś pogadać? - zaczęłam.

- Czy Liam naprawdę jest...

- Śmiercią? - dokończyłam.

- Co?! - wytrzeszczył oczy.

Chyba jednak nie powiedział mu prawdy. Ups...

- To jego przezwisko. - próbowałam wybrnąć.

Zabiję cię, Liam, przysięgam. Mniejsza z tym, że nie żyjesz.

Możesz mówić do mnie w myślach, więc dlaczego nie mogłeś "powiedzieć mi" co mu wmówiłeś?

- Przezwisko? - drąży tymczasem Max. - Trochę dziwne, jeśli ma być „ochroniarzem".

Ochroniarzem? Hmm... Robi się coraz ciekawiej.

- No cóż, przezwiska są najprzeróżniejsze. - myśl, kobieto, myśl!

- Ale to wszystko prawda?

A co ci powiedział? Ale wnioskując z przebiegu wcześniejszej rozmowy raczej wszystko jest kłamstwem.

- Tak, to wszystko prawda. - mówię.

Milczy chwilę.

- W takim razie jest albo głupi, albo naprawdę się w tobie zabujał.

Nie powiedziałabym.

- No cóż. - wstaje. - Chciałem tylko wiedzieć. To dobranoc.

- Dobranoc. - zamknęłam za nim drzwi. - Dobranoc... - mruknęłam jeszcze raz do siebie, gdy zostałam sama.

Przełamując lekki wstręt umyłam się w łazience z grzybem na ścianie i położyłam spać.

Dopiero późno w nocy usłyszałam cichutki zgrzyt klucza w zamku, kroki na drewnianej podłodze i poczułam uginanie się materaca. Ktoś - z drugiej strony dobrze wiedziałam kto, bo nikt inny by tego nie zrobił - objął mnie i przyciągnął do siebie.

W sumie nie wiem czy to naprawę się wydarzyło, czy tylko śniłam, fakt faktem, że później miałam sny o Liamie, który mówił Max'owi jak to znalazła go firma ochroniarska, a mój ojciec zatrudnił go, żeby miał mnie na oku. Takie tam bzdety.

Ale okazało się, że faktycznie sprzedał Max'owi taką historyjkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro