Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 6

-Peter nie potrzebnie się tak denerwujesz wiem sama ,że to jest dziwna sytuacja. Wiem ,że czeka nas śmierć,tylko nie wiem jak.

-No widzisz sama wiesz jaka chora to sytuacja. Ty możesz wygrać polowałaś na zwierzęta a ja? Jestem zwykłym synem aptekarki i co mi po tym obronie się bijąc kogoś listkiem. Eva sama w to nie wierzysz prawda.

-Nie gadaj głupot Peter. Eryk też nie polował i jakoś się nie martwi. Sam też jest synem sklepikarzy.Miranda ma też ojca drwala ale nigdy nie polowała i co też ma być  zła. Nie. Każdy się martwi myślisz że ja nie. To jesteś w dużym błędzie.

-Jednak miałaś kontakt z bronią i z zabójstwem, więc masz szansę.

-Przestań. Jesteś głupi

-Bo mówię prawdę. Możesz myśleć sobie co chcesz ale ja wiem swoje

-Dobrze ,ale to chociaż nie bądź taki chamski. Pamiętaj, że każdy się boi a ty nas jeszcze dobijasz ,a teraz wrócimy tam i masz być miły rozumiesz!

-No bo co? Zabijesz mnie. To już na co czekasz

-Pajac

-A ty kurwa co święta. Zabiłaś zwierzę z szybką prędkością to zabij i mnie

-Pieprz się- próbowałam wyjść lecz Peter złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie

-Co? Co to miało być? Zwariowałeś

-Chciałem to zrobić już od dawna, a teraz w takich okolicznościach to już się nie bałem tego zrobić

-Dlaczego teraz ?

-bo czeka mnie śmierć i co z tego będę miał nic a tak pocałowałem cię i coś od życia mi się należy dopóki moge jeszcze coś robić

Pocałowałam go jeszcze raz i wyszłam do pozostałych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro