Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIII

~   ~

15 𝓁𝒾𝓅𝒸𝒶 2017

Blondyn stał na dachu, wpatrując się w panoramę miasta. Trzymał dłonie w kieszeniach kurtki, a na głowę miał zaciągnięty kaptur. Był zmęczony ciągłą ucieczką, ale wiedział, że nie skończy się ona w najbliższym czasie. Ratując przyjaciela, nagiął prawo... zawiódł. Nie traktował się już jako bohatera. Nie mówiono już o nim jako wzorze do naśladowania, stał się zbiegiem i zdrajcą stanu.

Steve westchnął głośno i uniósł lekko głowę, patrząc cały czas przed siebie. Żałował, że tyle osób wciągnął w tę sprawę, naraził swoich przyjaciół, czego nie mógł sobie wybaczyć. W pewnym momencie poczuł drobne dłonie chwytające go za ramie. Spojrzał na kobietę, a na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmiech.

Hayden była dla niego ostoją. Z nią u boku nie zadręczał się swoimi błędami, był po prostu szczęśliwy. Mimo że na początku kazał jej zostać razem z Natashą w Niemczech, cieszył się, że brunetka go nie posłuchała.

— Gdzie teraz Stevie? — spytała, wtulając się w jego ramie.

— Szwajcaria — odparł od razu.

Hayden myślała, że blondyn ma jakiś plan i z głową wybiera miejsca, do których wyjadą. Prawda była taka, że Steve w głowie miał całkowitą pustkę. Miejsca były zupełnie przypadkowe i niemające większego celu. Po prostu mówił to, co pierwsze przyszło mu na myśl.

— Kocham cię — powiedziała cicho, a Steve uśmiechnął się szerzej.

— Ja ciebie też — przyznał i ucałował ją w głowę, po czym chwycił jej dłoń.

W pewnym momencie cały się spiął, jakby wyczuł z dala nadciągające zagrożenie. Hayden spojrzała na niego, chcąc dowiedzieć się, co się dzieje. Jednak Steve nie zdążył się odezwać, a kobieta ugięła się z bólu.

Kapitan rozejrzał się uważnie, po czym chwycił kobietę pod ramie i zszedł z nią z widoku. Zatrzymał się przy schodach i zlustrował szybko wzrokiem Hayden. Brunetka trzymała się kurczowo za brzuch, a między jej palcami zaczęła spływać krew. Podniosła słabo wzrok na blondyna.

Steve od razu po zauważeniu krwi zaczął mocno przyciskać jej dłoń do rany. W jego oczach zagościł strach i obawa, że może ją stracić.

— Przyciskaj mocno — oznajmił i zabrał kobietę na ręce, po czym zaczął schodzić pośpiesznie na dół, uważając, żeby nie spaść ze schodów.

Zszedł na parter i wyszedł z budynku, idąc szybkim krokiem w stronę ich kryjówki i zerkając czasami za siebie. Hayden starała się, jak najlepiej tamować krwotok i nie stracić przytomności przy tym.


Po kilkunastu minutach znaleźli się w starym mieszkaniu, a Steve odłożył ją ostrożnie na kanapę. Blondyn zaczął szukać apteczki, a Hayden czuła, jak siły zaczynają ją opuszczać. Obserwowała Rogersa i zmrużyła lekko oczy, gdy ostrość jej widzenia się zgorszyła.

Mężczyzna natychmiast po znalezieniu apteczki zabrał się do opatrywania brunetki. Najlepiej było się wybrać do szpitala z tą raną, ale Steve nie chciał bardziej ryzykować. Już i tak zastanawiał się, kto mógł otworzyć w ich stronę ogień.

— Tylko mi nie zasypiaj — powiedział zmartwiony, spoglądając na nią. Ostrożnie wyciągnął pocisk i zaczął oczyszczać i zszywać ranę.

Hayden przy końcu zaczęła odpływać. Starała się pozostać świadoma, ale przychodziło jej to z wielkim trudem. Nie miała już siły. Wyciągnęła ledwo dłoń w stronę mężczyzny i dotknęła jego ramienia, po czym jej ręką opadła bezwładnie.

Steve z przejęciem sprawdził jej stan i odetchnął z ulgą, upewniając się, że kobieta żyje. Po skończeniu ratowania jej życia przykrył brunetkę kocem i westchnął cicho. Wiedział, że muszą, jak najszybciej stąd uciec...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro