XIX
~ ★ ~
20 𝓅𝒶𝓏𝒹𝓏𝒾𝑒𝓇𝓃𝒾𝓀𝒶 2016
Kobieta siedziała na parapecie i wpatrywała się w przejeżdżające samochody oraz ludzi, którzy śpieszyli się do pracy. Steve kilka dni temu znowu musiał wyjechać w związku z zaistniałej sytuacji w Lagos. Hayden westchnęła cicho i otuliła się bardziej swoim swetrem. Popadała w paranoje. Oglądała uporczywie każde wiadomości, chcąc mieć pewność, że tym razem nic złego z udziałem mścicieli się nie stało.
Spojrzała na zegar, którego wskazówki nieubłaganie zbliżały się do wybicia godziny siedemnastej. Zeszła z parapetu i usiadła przed telewizorem, włączając kanał z wiadomościami... I zamarła, gdy tylko zobaczyła zdjęcie z monitoringu koło prezenterki. Pierwsza wiadomość od razu wprowadziła ją w stres i osłupienie. Chciała zadzwonić do Rogersa, ale w porę uświadomiła sobie, że Kapitan i tak nie odbierze.
Słuchając informacji, stopniowo przypominała sobie, jak Steve opowiadał o swoim przyjacielu z dawnych czasów. Dużo słyszała o słynnym Jamesie, ale myślała, że ten skończył ze swoją niezbyt ciekawą przeszłością... przynajmniej tak wnioskowała z historii Kapitana. Zmrużyła oczy, chcąc bardziej przyjrzeć się rozmazanemu wizerunkowi Zimowego Żołnierza.
Nagle do jej uszu dobiegł dzwonek do drzwi, przez co wzdrygnęła się lekko. Wyłączyła szybko telewizor i skierowała się powolnym krokiem w stronę drzwi. Bała się je otworzyć, a w jej głowie pojawiało się coraz to więcej spekulacji na temat osoby po drugiej stronie drzwi. Spojrzała w wizjer, ale nikogo nie zauważyła. Uznała więc to za głupi żart jakichś dzieciaków i wróciła do salonu.
Stanęła w progu i wstrzymała na chwile oddech. Na kanapie siedział Tony, który uporczywie się w nią wpatrywał. W głowie zastanawiała się, skąd Stark wiedział, gdzie ona przebywa.
— Tony — powiedziała niepewnie.
— Zmieniłaś się Hayden — przyznał, obserwując ją. — I nie sądziłem, że znajdę cię u Rogersa — zauważył.
Brunetka rozmyślała czy nie zacząć zaraz uciekać, czy zostać. Starała się nie dawać po sobie poznać, że się denerwuje, a w międzyczasie nie chciała również wybuchnąć.
— Słyszałaś o tym, co się stało, przez wydarzenia w Lagos? — zapytał miliarder.
— Coś mi się obiło o uszy — odparła.
— Masz iść ze mną. To nie jest prośba — powiedział, podnosząc się z kanapy.
— Nigdzie nie idę — oznajmiła twardo.
— Rogers zwiał ze swoim przyjacielem i...
— I chcesz mnie zamknąć, żebym była kartą przetargową — dopowiedziała, zaciskając pięści. Czuła, że zaraz nie da rady zapanować nad sobą. Jednak wiedziała, że jak wybuchnie przy nim, to skaże się sama na pełno badań.
— Z grubsza — powiedział beztrosko i nacisnął coś na ekranie swojego telefonu.
Hayden poczuła drobne ukłucie i po chwili obraz przed jej oczami zaczął się rozmazywać, a dźwięki dochodziły z opóźnieniem. Osunęła się powoli na ziemie, a Tony westchnął cicho. Nie wiedział, czy zabieranie jej będzie dobrym pomysłem, ale to jedyne co wydawało mu się sensowne w tej chwili. Wiedział, że Kapitanowi zależy na kobiecie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro