XIV
~ ★ ~
24 𝓈𝒾𝑒𝓇𝓅𝓃𝒾𝒶 2016
Kapitan uśmiechnął się szeroko i położył na drewnianym stoliku dwa talerzyki z ciastem owocowym. Starał się dodawać Hayden otuchy i na siłę ją gdzieś wyciągał. Bowiem brunetka najchętniej zaszyłaby się w swoim pokoju i nie wychodziła z niego już nigdy.
— Widzisz, wszystko jest dobrze — oznajmił, zajmując miejsce naprzeciwko niej.
— Na razie — powiedziała cicho.
— Trochę wiary moja droga — chwycił jej dłoń i pocałował jej wierzch.
Steve sam ostatnio zauważył, że stał się bardziej śmielszy w tych sprawach. Oczywiście Natasha często mu podpowiadała i wtrącała się, ale blondyn starał się wcielać dobre rady w życie, a resztę ignorować.
Po chwili Hayden podniosła się gwałtownie z krzesła i spojrzała nienawistnie na kelnera, zaciskając szczękę. Bowiem chłopak potknął się o nogę od krzesła i wylał całe zamówienie jakichś ludzi na brunetkę. Oczywiście nie było to specjalnie, ale to wystarczyło by uruchomić kolejny napad agresji u kobiety.
Naskoczyła na niego i zwyzywała go. Steve na marne próbował ją uspokoić, a ludzie już chcieli zadzwonić na policję i zgłosić brunetkę za zakłócanie spokoju. W pewnym momencie Hayden przyłożył dłoń do czoła kelnera, a ten osunął się na ziemie nieprzytomny.
Hayden otworzyła szerzej oczy i wystraszona zakryła usta dłonią. Blondyn szybko zostawił przy talerzykach należne pieniądze za zamówienie i chwycił kobietę za ramię, wyprowadzając z lokalu. Nie przewidział, że będzie mogła zrobić takie coś.
— Nie odwracaj się — powiedział Steve, idąc szybko przed siebie.
— Mówiłam, że nie powinnam wychodzić — odparła, dorównując mu kroku. — Najlepiej zamknąć mnie — dodała ciszej.
— Nie pozwolę na to — stwierdził, wciąż uporczywie trwając przy swoim.
— Nie widzisz tego?! Jestem zagrożeniem — zawołała, zatrzymując się.
— Zapanujesz nad tym. Ja ci pomogę — zapewnił, chwytając ją za ramiona.
— Czemu to robisz? Zawsze możesz podrzucić mnie Starkowi — zauważała, patrząc na niego niepewnie.
— Ponieważ — westchnął, po czym spojrzał w jej zielone oczy. — Zależy mi na tobie — odparł, starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie i pewnie. Pomimo że w środku cały drżał.
Hayden błądziła wzrokiem po jego twarzy. Wydawał się być skołowany i przestraszony. W końcu kobieta położyła dłonie na jego policzkach i przybliżyła swoją twarz, złączając ich usta w delikatnym pocałunku.
Steve przez chwile stał jak kołek, ale po kilkunastu sekundach przyciągnął ją bliżej siebie. Chciał już tego od dawna... oboje chcieli.
~ ★ ~
W oczekiwaniu na autobus...
Tak swoją drogą, fanfiction to ma już tysiąc odsłon i ponad dwieście gwiazdeczek.
Dziękuję 🖤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro