Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X

~ ~

4 𝓈𝒾𝑒𝓇𝓅𝓃𝒾𝒶 2016

Zaspanym krokiem wkroczyła do kuchni. Na drewnianym stole od razu zauważyła pusty karton po mleku, który tylko jedna osoba mogła tu zostawić. Hayden westchnęła cicho, a po chwili do jej uszu dobiegło ciche skrzypnięcie podłogi.

— Mógłbyś po sobie sprzątać — oznajmiła, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej sałatkę.

— A to ty — jęknął niezadowolony. — Myślałem, że to menel zrobił włam — powiedział z przekąsem, na co Hayden wywróciła oczami.

Już drugiego dnia przekonała się co miała na myśli Natasha. Do Rogersa prawie, że codziennie przychodził Samuel Wilson, z którym Hayden nie złapała dobrego kontaktu. Widzieli się już kilka razy, ale nigdy nie musieli tyle ze sobą przebywać.

— Bardzo śmieszne — mruknęła, siadając przy stole.

— Raczej przykre... Brakuje ci jeszcze tylko taniej wódki — oznajmił, opierając się o blat.

— Kiedy będzie Steve? — zapytała, ignorując jego uwagę.

— Pewnie koło jedenastej — założył ręce na piersi i uważnie obserwował kobietę.

Hayden zerknęła na niego na chwile, po czym zabrała się za jedzenie. Próbowała ignorować złośliwości oraz nieufny wzrok mężczyzny, ale z czasem była już przy granicy wybuchu. Przymknęła oczy by się uspokoić, a kiedy je otworzyła, zacisnęła mocniej dłoń na widelcu. Kolor jej oczu uległ zauważalnej zmianie. Nie był już blado zielony... raczej przyjął kolor szmaragdu.

— Jesteś nieznośny — warknęła, rzucając w niego widelcem. Mężczyzna sprawnie uniknął sztućca i chciał zastosować odwet, ale w tym samym czasie w progu pojawił się Steve.

— Czy wy musicie się tak nienawidzić?— zapytał, lecz nie uzyskał odpowiedzi. Sam spojrzał na przyjaciela z dezaprobatą, po czym wyminął go udając się do salonu.

— Przepraszam za niego. Już tak ma — skierował się do siedzącej brunetki.

— Zdarzają się i też takie debile — wzruszyła ramionami, po czym uśmiechnęła się słysząc z salonu złość Sama.

Szybko zjadła swoje śniadanie, po czym udała się z powrotem do swojego pokoju. Steve zapewnił jej wszystko, by tylko czuła się jak u siebie. Brunetka poczuła czyiś oddech na sobie i odwróciła głowę w stronę drzwi, zauważyła stojącego koło niej mężczyznę.

— Dawno się nie widzieliśmy — oznajmił, wyciągając z marynarki jakieś urządzenie.

— Po co przyszedłeś? — zapytała, cofając się.

— Uaktywnić pewną rzecz, która znajduje się w tobie — sprawnie powalił ją na ziemię i przyłożył urządzenie do karku kobiety.

Hayden szarpała się i chciała krzyknąć, kiedy nieznajomy zakrył jej usta swoją dłonią i odczekał aż po pokoju rozejdzie się krótkie pikanie.

— Niedługo znowu się spotkamy— mruknął, a kiedy brunetka się podniosła, już go nie było.

Ze strachem przejechała dłonią po karku, lecz nic nie wyczuła. Osunęła się po ścianie na ziem i zakryła twarz dłońmi. Chciała żeby to się nigdy nie wydarzyło... pragnęła cofnąć czas i wrócić do swojego wcześniejszego życia, ale nie mogła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro