V
Ryzyko jest zawsze.
~ ★ ~
10 𝓁𝒾𝓅𝒸𝒶 2016
Hayden siedziała za metalowym stołem i słuchając muzyki na słuchawkach, pracowała nad nowymi nabojami do pistoletów, które potem lądowały na pokładzie odrzutowca superbohaterów. Całkowicie odcięta od rzeczywistości i pochłonięta swoją pracą nie zauważyła, jak do środka pracowni wszedł Steve.
Mężczyzna coraz częściej nie miał co ze sobą zrobić, dlatego przesiadywanie z kobietą wydawało mu się najlepszym rozwiązaniem. Usiadł na krześle kilka metrów od pracującej Hayden i otworzył swój szkicownik, który przyniósł ze sobą. Oczy mężczyzny od razu powędrowały na sylwetkę koleżanki.
Z daleka mógł już zauważyć, że granatowy kolor jej włosów lekko wyblakł, a na czubku głowy pojawiało się coraz to więcej jasnobrązowych włosów. W zielonych oczach kobiety za każdym razem widział tę determinację oraz czysty spokój, który mu imponował.
Anthony nie lubił, jak Steve odciągał Hayden od pracy, lecz nie mógł nic z tym zrobić. Chociaż jakaś mała cząstka jego kibicowała tej dwójce, to nie chciał zwalniać tempa pracy.
W końcu kobieta oderwała się od swojego zajęcia, by sięgnąć po butelkę wody, która leżała blisko niej. Od razu zauważyła siedzącego niedaleko Steve i uśmiechnęła się nieznacznie, po czym wróciła do swojej pracy. Chciałaby z nim porozmawiać, ale wizja pustej lodówki motywowała ją do dalszej pracy.
— Kapitanie Rogers, Hayden — oznajmiła, wchodząca do środka agentka Hill. Granatowowłosa wyciągnęła z uszu słuchawki i spojrzała na brunetkę.
— Coś się stało? — zapytał Steve, marszcząc lekko brwi. Po chwili w pomieszczeniu pojawił się jeszcze Tony. Jak zwykle ubrany w czarny garnitur i swoje okulary przeciwsłoneczne. Obdarzył przyjaciela krótkim spojrzeniem, po czym przeniósł wzrok na swoją pracownicę.
— Postanowiłem przenieść naszą bazę w jakieś lepsze miejsce niż centrum miasta — powiedział, grzebiąc w pokaźnej teczce z papierami. — Hayden zwalniam cię — dodał, podając kobiecie wypowiedzenie. O dziwo ona przyjęła to ze spokojem i od razu odebrała od mężczyzny plik kartek.
— Kapitanie, nowa misja jest do wypełnienia — wtrąciła się Maria, a ten spojrzał na nią jakby oderwany od rzeczywistości, dopiero po chwili dotarły do niego wypowiedziane przez nią słowa. Zabrał ze sobą swoje rzeczy, po czym udał się razem z agentką poznać szczegóły zadania.
— Jesteś nadzwyczaj spokojna — oznajmił Stark.
— Nie ta to inna — westchnęła cicho.
— Pepper ma wszystko przygotowane, więc jak skończysz, to pójdź do niej — powiedział, wychodząc z pracowni. Kobieta szybko uporała się z pozbieraniem swoich rzeczy i udała się do gabinetu, w którym coraz częściej można było spotkać pannę Potts niż samego właściciela firmy i wieży...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro