•Epilog•
~ ★ ~
20 𝓁𝒾𝓅𝒸𝒶 2017
... Steve szybko pokonał dwójkę przeciwników i wskoczył do wody za kobietą. Chwycił brunetkę i przyciągnął do siebie, po czym wypłynął z nią na brzeg.
Bezskutecznie próbował ją uratować. Nie dochodziła już do niego myśl, że było za późno... za wszelką cenę chciał ją odzyskać. Znowu chciał zobaczyć jej uśmiech, usłyszeć jej słodki śmiech... chciał, żeby była z nim.
Natasha szybko dołączyła do niego. W jej rękach zostało uspokojenie mężczyzny. Wiedziała, ile Hayden dla niego znaczyła. Agentka położyła dłoń na jego ramieniu i zacisnęła ją lekko.
— Steve, już za późno — powiedziała, patrząc na niego smutno.
— Nie, nie, nie — powtarzał cicho, chcąc na siłę dokonać cudu.
W końcu odpuścił.... Przytulił mocno martwe ciało kobiety do siebie, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Nie dbał teraz o to, czy się płaszczy, czy też nie. Przymknął oczy, czując, jak jego serce rozrywa się na małe kawałeczki. Gładził jej głowę dłonią i cicho przepraszał za to, że jej nie uratował.Tak bardzo ją kochał...
~ ★ ~
rok później
Steve siedział na pokładzie odrzutowca, patrząc ślepo przed siebie. Mimo że minęło już trochę czasu od śmierci Hayden, on nie potrafił się z tym pogodzić. Kochał w swoim życiu tylko dwie kobiety i obie teraz już nie żyją.
Ciągle obwiniał siebie o jej śmierć.... o to, że naraził ją na tak wielkie niebezpieczeństwo. Powoli sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojego kostiumu i wyciągnął z niej zdjęcie. Byli na nim razem... we dwoje, tacy szczęśliwi.
Steve uśmiechnął się smutno, a po jego policzku spłynęła samotna łza. Zacisnął szczękę i podniósł głowę, odganiając więcej łez, które napłynęły do jego oczu. Tak bardzo cierpiał, ale nie chciał tego okazać... Nie chciał pokazać, jak bardzo słaby jest.
Znowu sięgnął do tej samej kieszeni, chcąc schować fotografie, jednak po omacku wyczuł w niej jakąś kartkę. Wyciągnął ją i rozwinął, od razu rozpoznając pismo Hayden.
„Kochany Steve,
życie może zrządzić nam różny los. Skoro to czytasz, to znaczy, że nie żyję. Napisałam to, chcąc ubezpieczyć się na wypadek niespodziewanej śmierci.
Pamiętaj, że kochałam cię z całego serca. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie... w twoim sercu i pamięci. Byłeś całym moim życiem i dziękuję za każdą chwilę spędzoną razem, za każdy mały pocałunek i za każdą noc spędzoną z tobą.
Mimo że nie uważasz się za Kapitana Amerykę, dla mnie i dla świata dalej nim jesteś. Dalej jesteś tym niezwyciężonym i upartym Stevenem Rogersem. Wszyscy wierzą w ciebie, pomimo że rząd tak spaprał sprawę tym protokołem.
Dziękuję za to, że byłeś ze mną, wspierałeś i kochałeś.
Kocham cię Steve.
Nie zapomnij o mnie.
Twoja Hayden"
Blondyn uśmiechnął się słabo i schował list do kieszeni, po czym podniósł się i dopiął kostium. Pozbawiony gwiazdy na klatce piersiowej oraz swojej charakterystycznej tarczy musiał stanąć do walki z potężnym wrogiem. Za ludzkość... za przyjaciół... za jego ukochaną Hayden.
~ ★ ~
Dotrwaliśmy właśnie do końca tego fanfiction.
Dziękuje za każdą gwiazdkę, czy też i komentarz.
Do zobaczenia kochani w jakimś innym opowiadaniu.
~Natts
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro