Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Dorosłe dzieci mają żal, za kiepski przepis na ten świat.

Nikt nie nauczył go upadać bezboleśnie. Każde potknięcie i niepowodzenie zostawiało po sobie ledwo widoczny ślad. Siniak, szramę na przedramieniu czy ból gdzieś wewnątrz, niemożliwy do zlokalizowania, kłujący tak samo boleśnie za każdym poruszeniem.

A teraz porusza się szybko. Być może zbyt szybko. Stawia zdecydowane kroki na podmokłej trawie, próbując uwolnić się z uścisku krawatu, przez który zaczyna się dusić. A może wcale się nie dusi? Może podświadomość płata mu figle i nawet zbyt potężne kołatanie serca jest tylko wytworem jego wyobraźni? Może to wszystko jest fikcją? Śmieje się nerwowo, nie mogąc uwolnić się z tego przeklętego uścisku. Przyśpiesza chodu, coraz łapczywiej łapiąc powietrze w płuca. Podmuch mroźnego powietrza sprawia, że mruży zaczerwione oczy i drży. A może drży z rozpaczy?

— Halvor! — wrzeszczy ktoś z tyłu, próbując przekrzyczeć głośny lament dwudziestki osób. Nie zatrzymuje się, nie zwalnia kroku, nie może złapać powietrza w płuca, na tyle skutecznie, by coś przestało palić go w samym środku klatki piersiowej. — Halvor! — Kolejna próba, kolejna porażka. Szybki chód przeradza się w bieg, pojedyncze łzy w strumień, spływający po jego przemarzniętych policzkach, potknięcie w upadek. Najbardziej bolesny z nich wszystkich.

I kiedy w końcu się zatrzymuje, a powietrze wypełnia jego płuca, kaszle. Znów się dusi, bynajmniej z braku tlenu. Teraz chodzi o coś więcej, o katorgę, którą przeżywa wewnątrz, o cierpienie i smutek. Przeraźliwe zawodzi, opadając na kolana, patrzy na swoje dłonie zabrudzone ziemią, którą rozkazano mu rzucić  na trumnę i nadal nie potrafi nabrać powietrza w płuca, nadal drży, nadal wbija paznokcie w wewnętrzną część dłoni, by coś poczuć. A przecież czuje teraz zbyt wiele.

— Nikt nie ostrzegał, że będzie boleć, co? — I gdy podnosi wzrok, spojrzenia dwóch, zgubionych w zupełnie inny sposób osób, krzyżują się.

I wtedy obydwoje przepadają.

***
Tak, lubię ranić bohaterów swoich fanfików. Tak, siebie też lubię ranić. Tak, was też. Ale kochajcie mnie mimo to, ok? A pierwszy rozdział pojawi się wtedy, kiedy będę miała pewność, że na sto procent dokończę tę opowieść 😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro