Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29 - Poddaję się

  -Panie i panowie! Czas rozpocząć pierwszy pojedynek! Alex z Death Parade vs Nunu z Destined Days! Cool!- Ogłosił Jason, po godzinnej przerwie. Na arenie stali już wybrani magowie, a na videolacrimach pojawiły się informacje o nich.
-Alex Parvoile, Death Parade, 17 lat, Zabójca Demonów Wiatru...- Przeczytała cichutko Lou i zmarszczyła brwi. Nie miała jeszcze styczności z taką magią, co wywołało u niej jednoczeście ciekawość i zaniepokojenie.
-Nunan "Nunu" Jashe, Destined Days, 15 lat, marionetkarz...- Nicole wyczytała z tabeli, po czym spojrzała na dziewczynę. Nie wyglądała jak piętnastolatka, bardziej jak dwunasto, jednak była to zasługa jej wzrostu i ubioru. Niska blondyneczka o złotych oczach, ubrana w uroczą sukienkę w kolorze piwa. Zwięczeniem była kokarda wpięta we włosy, w kolorze sukienki, oraz brązowy miś, którego przytulała do piersi. -Uroczo...- Mruknęła pod nosem i przeniosła wzrok na Alexa. Przy nim, Nunu wyglądała jak porcelanowa laleczka. Wysoki, dobrze zbudowany brunet o szmaragdowych oczach i zadziornym uśmiechu. Ubrany dość normalnie, bo w szary t-shirt, czarne spodnie, glany i bardzo ciemny granatowy płaszcz.
-Rozgniecie ją jak robaczka...- Stwierdziła Louise i westchnęła. Nienawidziła takich pojedynków, bo zwykle oznaczały one jednostronną przemoc.
-Macie piętnaście minut. Jeśli czas upłynie, będzie oznaczało to remis i punkt dla obu drużyn. Wygrany dostaje dwa punkty, przegrany nic.- Poinformował Jason dwójkę magów. -Więc zaczynajmy! COOOOOL!- Zapiszczał, co było znakiem dla Alexa i Nunu, aby rozpoczęli walkę. Jednak ani on, ani ona nie poruszyli się nawet o krok. Mierzyli się nawzajem wzrokiem, aż w końcu Nunu rzuciła misia pomiędzy nich. Złożyła ręce jak do modlitwy, a wokół pluszaka pojawił się czerwony krąg magiczny.
-Marionetka: Przyzwanie Arthu!- Krzyknęła, na co miś zaczął rosnąć, aż zmienił się w dwu metrowego niedźwiedzia. Alex przez chwilę stał zaskoczony, jednak gdy "Arthu" rzucił się na niego, odskoczył w bok unikając jego pazurów. Blondynka poruszała palcami, jakby ciągnęła za nici.
-Pazury Demona Wiatru!- Chłopak machnął ręką, tworząc w powietrzu trzy małe tornada i wyrzucając je w stronę niedźwiedzia. Ten uniknął dwóch, jednak trzecie ugodziło go w bok, na co ryknął przeraźliwie. Nunu zmarszczyła brwi i złożyła dłonie w pięści.
Arthu z determinacją skoczył na Alexa, przygważdżając go do ziemi i wbił pazury w jego ramię. Brunet syknął z bólu i wyrwał jedną rękę spod łapy zwierzęcia, które z każdą chwilą wbijało pazury głębiej. I gdy wszyscy zaczynali myśleć, że przebije bark chłopaka na wylot, przesunął łapę i wbił pazur w okolice brzucha maga. Na parę sekund Alex stracił kontakt z otoczeniem, a publiczność zaczęła wiwatować ku wygranej Nunu.
-Ostrze wiatru...- Wymamrotał chłopak i szybkim ruchem przebił Arthu na wylot mieczem, który pojawił się w jego dłoni. Niedźwiedź pisnął i przybrał swoją oryginalną formę, którą Alex zsunął z miecza i pozwolił, aby opadła na ziemię. Nunu, po straceniu dużej ilości mocy magicznej na kontrolę Arthu, zachwiała się, aby opaść na kolana i oddychać głęboko. Gdy brunet podszedł do niej, aby zadać ostateczny cios mieczem, ta wyszeptała cicho dwa słowa, które dotarły do uszu Zabójców, w tym Laxusa, który od razu ogłosił koniec walki i wygraną Alexa.
-Poddaję się.

***

-Więc teraz...- Szepnęła Lou, a Nikki przytaknęła.
-Kimiko przeciw Rufusowi.
Kiedy Jason ogłosił drugi pojedynek Louise, Nicole i Aren w tym samym czasie mruknęli coś pod nosami. Towarzyszący im Smoczy Zabójcy rozpoznali w tym "Już po nim".
-Nie ma szans...- Westchnęła Lou, na co Sting przewrócił oczami.
-Trochę wiary. Rufus jest świetnym magiem, a jego magia pozwala mu na wiele.- Powiedział i oparł się o barierkę, czytając informacje o Kimiko.
-Kimiko Faelern, 4 Elements, 19 lat, Boska Zabójczyni Lodu...- Wymruczał Gajeel. Niezbyt interesowały go informacje o Rufusie, więc najzwyczajniej w świecie je zignorował. Jego dziewczyna uważnie przyjżała się dwójce na arenie, starając się zapamiętać wygląd i zachowanie Kimiko. Wypłowiałe niebieskie włosy, prawie biała skóra, obojętność w oczach i ruchach, czarny, najprawdopodobniej skórzany kombinezon z kapturem i glany. Rufus wyglądał jak... Rufus. Nic się w nim nie zmieniło. Nadal pewny siebie, z lekkim uśmieszkiem, dziwną maską i kapeluszem.
-Zacznijmy więc! COOOOL!- Zawołał Jason, na co Rufus uniósł lekko głowę czekając na atak niebieskowłosej, który mógłby zapamiętać i wykorzystać przeciwko niej samej.
-Ruszysz się w końcu czy mam to już zakończyć?- Zapytała zniecierpliwiona Kimiko zachrypniętym głosem, kiedy przez trzy minuty mężczyzna nie wykonał żadnego ruchu.
-Damy mają pierwszeństwo.- Powiedział Rufus, na co prychnęła. Lou przygryzła wargę, obserwując uważnie następne ruchy Faelernówny. Rozsunęła lekko nogi, zamknęła oczy i złączyła dłonie złożone w pięści.
-O nie...- Szepnęła Alberona, a Nicole w myślach się z nią zgodziła. -Chce to zakończyć jednym atakiem...
-Sekretna Technika Boga Lodu: Kwiat Zimy!- Zawołała Kimiko i rozłożyła dłonie, w których powstała mała, czarna rzeżba lodowa przedstawiająca piękny kwiat. Rzuciła go pod nogi Rufusa i pstryknęła. Kwiat wybuchł skuwając Rufusa w wielkiej czarnej (ale przezroczystej, chyba wiecie, o co kaman) bryle lodu. Zszokowane drużyny (nie licząc oczywiście Louise, Arena, Nicole i 4 Elements) patrzyły na to nie wiedząc jak zareagować. Kimiko nie czekając na ogłoszenie wyników, zeszła z areny i dosłownie rozpłynęła się w powietrzu.

***

-Co to do cholery było?!- Zapytał Rufus zawinięty w kilka kocy. Po ogłoszeniu wygranej Kimiko i zakończeniu dnia pierwszego Igrzysk, Fairy Tail oraz Sabertooth zebrały się w sali szpitalnej Rufusa.
-Sekretna technika. Każdy wychowanek bogów zna jedną. Jest w stanie pokonać nią przeciwnika w parę sekund, nie ważne jak silny on jest.- Wytłumaczyła Louise, opierając się o tors Stinga. Blondyn obejmował ją w talii i opierał podbródek na czubku jej głowy.
-Czyli jeśli w walce trafi się na Boskiego Zabójcę, ma się przejebane?- Zapytał Gray, na co Nicole przytaknęła.
-Krótko rzecz ujmując.
-Cholera... Teraz będę się modlić, żeby nie wypadło na mnie i któreś z waszej szóstki...- Westchnął mag lodu.
-Po pierwsze: Jak szóstki? Po drugie: Nie zamierzamy korzystać z tej techniki. O ile w przypadku Kimiko jest to tylko unieruchamiacz, moja, Arena, Orgi i Nicole może zabić. Wolimy nie ryzykować.- Oznajmiła Louise, na co niektórzy odetchnęli z ulgą.
-Ty, Nikki, Aren, Orga, Kimiko i Chelia.- Wymienił Dragneel. Genred'owie prychnęli jakby właśnie ich obrażono, a Louie przewróciła oczami.
-Każdy wychowanek boga. A ta gówniara nie widziała nawet boga na oczy... Jest wychowanką książki, nie silnej istoty, więc jej magia jest minimalnym zagrożeniem.- Powiedziała Nicole z kpiną w głosie. Zarówno ona, jak i jej brat nie rozumieli jak mała Blendy śmie zwać się Boską Zabójczynią, skoro zna tylko podstawy tej magii.
-Gdyby była wychowana przez Larri, moglibyśmy się obawiać. Jednakże wychowanek Larri nie żyje, a ta mała nie zna nawet najprostszych rozwinięć swojej mocy.- Dodał Aren, na co reszta Zabójców Bogów mu przytaknęła.
-Może powinniśmy już pójść. Musimy odpocząć na jutrzejszy dzień, a Rufus powinnien odpoczywać.- Zaproponowała Ayame, a pozostali się zgodzili. Po chwili opuścili szpital i ruszyli do odpowiednich hoteli.
-Mam złe przeczucia...- Mruknęła Louise, a trzymający ją za rękę, Sting jedynie westchnął. Nie chciał jej o tym mówić, ale musiał przyznać jej rację.
Coś się stanie...
I nie będzie to nic dobrego...


____________

1091 słów.

Styczeń 2016 (sprawdzony 01.09.2018).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro