Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27 - "[...] łączyć nie będzie z Laxusem Dreyarem."


  *Trzy miesiące po wybraniu drużyn na Igrzyska~*

-Naaaareszcie!- Odetchnął Sting się przeciągając. Wyciął rękę w stronę stojącej obok Lou, po czym pociągnął ją w stronę wyjścia z dworca. Dziewczyna westchnęła głośno, czując jak uda, na których blondyn przeleżał całą podróż, zaczynają nieprzyjemnie mrowić.
-No czeeeekaj!- Pisnęła, starając się nadążyć za swoim partnerem. Kiedy gwałtownie się zatrzymał wpadła na jego plecy i gdyby nie szybka reakcja chłopaka, zaliczyłaby bliższe spotkanie z ulicą. Eucliffe objął ją w talii i przyciągnął do swojego torsu, przy okazji kradnąc "krótki" pocałunek. No... miał być krótki. Jednak, kiedy Louise go odwzajemniła, przeciągnął się w czasie o kilka (no może kilkadziesiąt...) sekund.
-Nienawidzę cię.- Mruknęła, po "oderwaniu" się od Stinga. Szybko poprawiła bokserkę, która w jakiś sposób się podwinęła. Blondyn zaśmiał się cicho i wskazał na coś za sobą. Zerknęła nad jego ramieniem, aby po chwili pisnąć i pobiegła w stronę przyjaciółki. -NIKKI!
Czarnowłosa dziewczyna odwróciła wzrok z Redfoxa tłumaczącego jej coś, by od razu paść w ramiona blondynki. -Louie!- Zaśmiała się Nicole i uśmiechnęła szeroko.
Gdy one tuliły się za ostatnie 3 miesiące rozłąki, Gajeel i Sting przywitali się krótko, aby już po chwili streszczać sobie przebieg treningów. Lou w tym czasie zlustrowała wzrokiem Genred'ównę. Z kolorem włosów zmieniła się również jej sylwetka oraz wzrost. Schudła, choć wypadałoby stwierdzić, że po prostu zmieniła resztkę tkanki tłuszczowej na mięśniową (dop. aut. Cholera... to brzmi tak... medycznie). Wydawała się również troszkę wyższa. Minimalnie, ale zawsze.
Nicole również sprawdziła stan przyjaciółki i musiała przyznać, że efekt treningu był widoczny. Urosła ze 165 cm do około 170cm, schudła, a na dodatek jej włosy sięgały teraz jej bioder.
W Stingu również nastąpiły małe zmiany. Zwykle ubrany w kamizelkę, odkrywającą jego tors, teraz w białą koszulkę i spodnie moro. Blond kosmyki również lekko się przedłużyły, przez co przynajmniej raz na minutę musiał poprawiać je dłonią.
Gajeel za to... no... po prostu był sobą. Nie zmieniło się praktycznie nic. Tak samo było z Lilym siedzącym na szarej walizce Nicole.
-Ohayo, minna!- Zawołała Ayame, przerywając rozmowy obu płci. Louise spojrzała na różowowłosą i aż zaniemówiła.
Twarz Ayame wysmuklała tak jak i jej sylwetka. Urosła o parę centymetrów, przebijając się przez swoje dawne 164 centymetry do około 168, może 170. Na odkrytej skórze nóg, jak i rąk zresztą, widoczne były rany różnej długości, od małych zadrapań po większe rozcięcie na łydce oraz przedramieniu. Pod prawym okiem pojawiła się malutka blizna.
Obok Aliss'ówny kroczył jej brat, który nie zmienił się ani trochę. Chyba jedynie parę zadrapań na przyłbicy, wskazywało na przebyty trening.
-Okej... A teraz niech ktoś mi, cholera, powie gdzie jest nasz hotel.- Powiedziała Lou, po ponad kwadransie rozmów. Opierała się aktualnie o tors Stinga, który obiema rękami otaczał jej talię, a podbródek opierał na czubku blond głowy.
-Teoretycznie, stoisz tuż przed nim. Praktycznie, stoisz tuż przed nim.- Zaśmiała się Nikki i wskazała na budynek za plecami Stinga. Po odwróceniu się, faktycznie ukazał im się duży budynek, nad którego drzwiami znajdował się wielki napis "Pod Wróżką". -Pokoje są już zarezerwowane, mamy tylko odebrać klucze.
Po minucie, może dwóch, cała ekipa stała przy recepcji czekając, aż właścicielka znajdzie na liście ich nazwiska i wręczy klucze.
-Jest! Dwa pokoje małżeńskie i jeden dwuosobowy. Pokój 40, Louise Alberona i Nicole Genred. Pokój 42, Ayame i Bickslow Aliss. Pokój 44, Sting Eucliffe i Gajeel Redfox.- Przeczytała kobieta i podała im trzy komplety kluczy -Pozostali członkowie waszych drużyn są już zameldowani, tak jak i mistrz.- Dodała jeszcze, aby szybko zniknąć za drzwiami na zaplecze.
Na opowiednim piętrze przyjaciele rozdzielili się, trafiając do odpowiednich pokoi. No... prawie odpowiednich.
-NO CHYBA KURNA NIE!- Krzyknął Sting w tym samym momencie co Gajeel. Pokój owszem był, jednak... no... Był małżeński, okej.
Zaciekawiona Lou zerknęła nad ich ramionami, po czym wybuchła śmiechem. Ucichła jednak widząc morderczy wzrok swojego chłopaka. -Louie... Który miałyście pokój? 40, tak?- Kiedy niepewnie skinęła, zwrócił się do Redfoxa -Gajeel. Wypieprzaj do czterdziestki.- Powiedział, następnie wciągając Lou do pokoju i zamykając drzwi tuż przed nosem czarnowłosego.
Smoczemu Zabójcy nie pozostało nic innego niż...

***

-Co do chuja?!- Pisnęła Nikki, gdy po wejściu do pokoju zobaczyła Gajeela leżącego na łóżku.
-Cichaj, kobieto. Dostaliśmy ze Stingiem drugi pokój dla pary, więc się zamieniamy. On zajmuje go z Lou, ja pomieszkuję tutaj z tobą.- Powiedział zaspanym głosem. Gdyby nie fakt, iż był to pierwszy luźniejszy dzień po trzymiesięcznym treningu, a jego brzuch nadal dochodził do siebie po 10 godzinach w pociągu, zapewne łóżko nie wydawałoby mu się najwspanialszym miejscem na ziemi.
Nicole widząc, a także słysząc, w jakim jest stanie westchnęła tylko i położyła się obok. Ręka jej partnera szybko objęła ją w talii i przyciągnęła do jego boku, pozwalając jej wtulić się w niego jak w wielkiego misia. Podświadomie ustawiła swój "budzik biologiczny" na godzinę 15, gdyż o 16 mieli pojawić się na oficjalnym rozpoczęciu Wielkich Igrzysk Magicznych.
Mimo początkowej niechęci do zaśnięcia, teraz jej wymęczone ciało chętnie przyjęło miękkość materaca i ciepło ciała Redfoxa. Bo fakt faktem, był on ciepły.
I chyba właśnie to sprawiło, iż ostatnią myślą Nicole przed zaśnięciem, było stwierdzenie, że czarnowłosy sprawiłby się idealnie w roli jej osobistego piecyka.

***

-No cholera... Gdzie on jest?- Zapytała po raz kolejny różowowłosa, skubiąc bandaż otaczający obity nadgarstek.
-Spokojnie... Zaraz pewnie się pojawi i zacznie wyzywać na to, jak zachowywał się Natsu.- Uspokoiła ją Louise, owijając bandaż wokół ramienia swojego chłopaka.
Organizatorzy igrzysk nie popisali się w tym roku i powtórzyli eliminację z zeszłych Igrzysk. Nie okazało się to jednak łatwiejsze. Okazało się, iż do gry przystąpiła nowa gildia oraz jedna, którą wróżki już znały. Death Parade, na którą trafiła drużyna A i 4 Elements, z którą walczyła drużyna B. Lou prawie zemdlała widząc na swojej drodze Jackie oraz Kimiko.
Kiedyś piękne niebieskie włosy, teraz wyblakły niemal do szarości, zawsze blada cera wydała się teraz chorobliwie matowa i szara. Czarny, jednoczęściowy strój był zupełnym przeciwieństwem tego, jak ubierała się kiedyś.
Bogowie jednak odpuścili im walkę, dorzucając tam jeszcze drużynę Quatro Cerberus.
Death Parade okazali się dość... wymagającymi przeciwnikami. Kiedy walka wskazywała na remis, ich kapitan nakazał wycofanie. Dzięki temu obie drużyny przeszły do eliminacji, nie mniej jednak w naruszonym stanie.
-No cholera jasna! Gdzie on jest?!- Wkurzył się Bickslow, opatrując ranę na skroni Ayame. Różowowłosa była w dosyć nieciekawym stanie po walce z Kagurą, członkinią Mermaid Hell.
-Kto gdzie jest?- Zapytał Gray wchodząc do pomieszczenia.
-Nasz wspaniały, idealny, fantastyczny mistrz gildii, Laxus pieprzony Dreyar.- Prychnął Aliss -Od rozpoczęcia Igrzysk pojawił się tylko raz, na cholernej video-lakrymie. Nie powinien z nami, chociażby porozmawiać?
Ayame westchnęła cicho, znając prawdziwy powód zdenerwowania jej brata. Dotyczył on nieobecności Laxusa, jednak... szczegóły się różniły. Powoli wstała i wyszła z pokoju Stinga i Lou, kierując się do własnego. Kiedy już się tam znalazła, rzuciła się na łóżko, przykryła twarz poduszką i krzyknęła. Po paru sekundach poduszka zniknęła, ukazując jej zaczerwienioną twarz. Louise spojrzała na nią z lekkim politowaniem i usiadła obok.
-Mów.- Zarządziła, odgarniając jasne włosy do tyłu. Ame westchnęła i podniosła się do siadu.
-No więc... Mniej więcej w połowie treningu przyjechałam z Bi do Magnolii. Na weekend, żeby się przepakować... Bickslow poszedł do gildii, a ja poszłam się przejść po parku. Spotkałam tam Laxusa, rozmawialiśmy, odprowadził mnie. Nie wiem nawet jak, ale... pocałował mnie. Chyba... chyba wiesz co było dalej. Rano Bi wszedł do domu i nas zobaczył. Wściekł się, a kiedy Laxus wyszedł z mieszkania, kazał mi się spakować. Dosłownie godzinę później siedzieliśmy w pociągu do Lilou.- Opowiedziała Ayame. A Lou? Siedziała spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach.
-Wiedziałam!- Zapiszczała z radością.
-Czekaj, co? Co wiedziałaś?- Zapytała zdezorientowana Ame.
-Wiedziałam, że będziecie razem! Layame!- Wyszczerzyła się, a Ame opadła na łóżko, uprzednio wyrzucając z siebie coś na wzór westchnięcia połączonego z warknięciem.
-Nie jesteśmy i nie będziemy razem! To była tylko jedna noc! Sama nie wiem czemu w ogóle do tego doszło. Nic mnie nie łączy i łączyć nie będzie z Laxusem Dreyarem.- Powiedziała, co Louise skwitowała spojrzeniem typu "Jasne, jasne dziewczynko. Mnie nie oszukasz.".
-Looou...- Zawołał Sting wsuwając głowę do pokoju. -Jest już późno... I jestem zmęczony... Mogłabyś... No wiesz?- Poprosił, robiąc oczy szczeniaczka. Blondynka zaśmiała się cicho i skinęła głową, dodając "Za minutę" nim opuścił pokój.
-O co mu chodziło?- Zapytała Ayame z lekkim zdezorientowaniem.
-Nie umie beze mnie zasnąć. Przyzwyczaił się i teraz się nie wysypia jeśli nie śpię obok.- Zachichotała cichutko. -Myślałaś, że dlaczego ja i Nikki sprzedajemy mieszkanie? Ona i Gajeel większość swojego czasu spędzają na misjach, a kiedy są w Magnolii siedzą u niego. Ja sześć nocy w tygodniu spędzam u Stinga. Mieszkania używamy może pięć razy na miesiąc. Z rzeczami jest podobnie. Ciuchy trzymam głównie u Stinga, Nicole u Gajeela.- Wyjaśniła dziewczyna i wstała.
Machnęła jeszcze Aliss'ównej, aby następnie udać się do swojego pokoju. Oprócz jej partnera nie było tam już nikogo, więc od razu zabrała jedną z koszulek blondyna i zniknęła na chwilę w łazience. Kiedy wróciła Eucliffe leżał na łóżku w dresach.
-Wiedziałem, że położyłem koszulkę na krześle!- Zaśmiał się widząc ją. Wyciągnął ręce w jej stronę, a kiedy złapała jedną z nich, przyciągnął do siebie.
-Mógłbyś się ubrać. Przeziębisz się...- Westchnęła, wtulając się w tors chłopaka.
-Nic mi nie będzie.- Powiedział cicho obejmując ją mocno ramionami, uprzednio przykrywając ich kołdrą. -Lou...?- Zaczął po chwili leżenia.
-No?
-Kocham Cię. Bardzo...- Szepnął do ucha zaspanej dziewczyny.
-Ja ciebie też.- Odpowiedziała w jego klatkę piersiową, przez co zabrzmiało to bardziej jak "Ia siedzie desz." Kilka sekund później zauważył, że jej oddech się wyrównał.
-Najbardziej na świecie.- Dopowiedział i musnął wargami jej czoło, po czym zamknął oczy do snu.

Nawet nie wiesz jak bardzo...

_______

1521 słów.

Grudzień 2015 (sprawdzony 01.09.2018).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro