•PROLOG•
Wzięłam wszystko, co tylko rzuciło mi się w oczy.
W szale wrzucałam do kartonu ramki, ubrania i wszelkie przedmioty, które miały z nim cokolwiek wspólnego. Z n i m i w s z y s t k i m i. Tusz do rzęs rozmywał się po całej mojej twarzy. Ręce trzęsły mi się w gniewie. Z warg wydobywał się spazmatyczny oddech.
Przebijałam się przez drzwi, piętro oraz salon w zamęcie i mgle, by wreszcie wypaść przez tylne wejście na taras. Rzuciłam pudło na rozległy trawnik, dysząc ze zmęczenia. Z gotujących się we mnie emocji. Szare niebo zdawało się potęgować wszystkie uczucia, szyderczo kpiąc z mojego losu.
Wyjęłam z kieszeni przedmiot, który chwyciłam wcześniej jako pierwszy.
Pudełko z zapałkami.
Rozpaliłam jedną z nich i podstawiłam pod pierwsze zdjęcie z brzegu. Plaża Tarrel. Dwa lata temu. Coroczny festiwal młodzieżowy. Huczne okrzyki. Piękne ubiory. Hektolitry alkoholu. Dudniąca muzyka. Zachody słońca. Lazur oceanu.
Fałszywe uśmiechy.
Gdy tylko papier zajął się ogniem, stanęłam wyprostowana, patrząc na każdy z przedmiotów. Na żałość ginącą w czarnym zapachu siarki. Jednak z każdym kolejnym palącym się wspomnieniem, niknął we mnie gniew. Niknęła furia. Niknął chaos myśli.
Żywy niczym ogień przede mną został jedynie ból.
Kolejna, głupia łza wydostała się spod mojej kontroli. Starłam ją, pełna obrzydzenia.
— Tak bardzo, bardzo cię nienawidzę...
Nie wiedzieli, co tak naprawdę zrobili.
Nie wiedzieli, co tak naprawdę zapoczątkowali.
****
Nowe opowiadanie! Emocje!
W następnym rozdziale zaczynamy fabułę!
Rozdziały będą dłuższe, więc nie zniechęcajcie się przez długość prologu! Mam nadzieję, że zaintrygowałam was takim wstępem. Nie dajcie się zwieść pozorom. Gwiazdeczki i komentarze bardzo mile widziane!
~ Ovska
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro