Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spotkanie

-Więc, może wreszcie uda nam się to uczcić na imprezie!- powiedziała z entuzjazmem moja przyjaciółka, Lucy.

-Dziś jest ten dzień- odpowiedziałam jej wesoło.

Dostałyśmy się na nasze wymarzone studia, na 2 różne kierunki, ale na tej samej uczelni. Dlatego postanowiłyśmy razem wynająć mieszkanie. Od dwóch tygodni urządzałyśmy się w nim, a dzisiaj oficjalnie zakończyłyśmy przeprowadzkę.

-To ubieramy się i idziemy! Zbiórka przy drzwiach za godzinę!- zaśmiała się Lucy.

-Tak jest!- odpowiedziałam jej również ze śmiechem.

Na szczęście mamy na tyle komfortowe mieszkanie, że mamy własne łazienki. Jak zwykle na imprezy, założyłam krótką, czarną sukienkę. Pozostało mi umalować się, wyprostować włosy i pomalować paznokcie.

Pół godziny później malowałam już paznokcie, włączyłam przy tym playlistę mojego ukochanego zespołu- One Direction.

Kiedy to skończyłam, pozostało mi tylko czekać na Lucy. Tej jednak udało się w miarę szybko wyrobić (z moją pomocą), dzięki czemu mogłyśmy wcześniej przyjechać do klubu.

Po dotarciu na imprezę zamówiłyśmy sobie drinki i całkowicie pochłonęła nas zabawa.

* * * * * * *

-Idę zapalić- powiedziała mi do ucha Lucy.

-Pójdę z tobą, przewietrzę się- odpowiedziałam jej.

Wyszłyśmy na dwór i zobaczyłyśmy parę osób, zebranych wokół jednej osoby.

Zaciekawione podeszłyśmy bliżej i moim oczom ukazał się Louis Tomlinson. Tak, ten Louis z 1D. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę...

Lucy tylko przewróciła oczami i poszła w ustronne miejsce zapalić, ja natomiast szybko podeszłam do niego.

-Możemy sobie zrobić zdjęcie? Mogę autograf???- udało mi się wydusić z siebie, jedna z fanek kiedy odchodziła, podała mi długopis.

-Sorry, już odjeżdżam- spojrzał na mnie, a ja miałam ochotę się popłakać na jego oczach...- Masz, podaj mi swój user, byle szybko!- wyciągnął rękę w moim kierunku. Z trzęsącymi się rękoma zapisałam na jego skórze, po czym wsiadł do auta. Miał jeszcze otwarte drzwi kiedy zdałam sobie sprawę, że popełniłam drobny błąd w userze.

-Poczekaj chwilkę, mogę poprawić?- krzynęłam.

Proszę żeby się zgodził, proszę proszę proszę proszę proszę...


-Ugh, dobraaa- czekał chwilę z odpowiedzią.

-Dziękuję dziękuję!!!- odpowiedziałam i podbiegłam do auta, usiadłam obok niego na siedzeniu.

Nale ktoś zasunął drzwi i auto ruszyło.

-Co jest???- zapytałam zaskoczona.

-Ochroniarz cię nie zauważył...- odpowiedział- Teraz jesteś skazana na nas...

-Ale ja... Moja koleżanka...- zobaczyłam siedzącego naprzeciw mnie Nialla- została tam..- dokończyłam zdanie łamiącym się głosem .

Niall zawsze był moim ulubionym członkiem zespołu i nawet nie śniłam, że będę mieć okazję spotkać go. Zwłaszcza w takich okolicznościach, kiedy jestem sama z nimi, nie licząc kierowcy.

-Wolałabyś zostać z koleżanką?- zapytał brunet z chytrym uśmieszkiem.

Nie mogłam nic wydusić z siebie, nadal byłam w szoku... Siedzieli tak blisko mnie...


-Pamiętasz co mówił Paul o sprowadzaniu panienek na noc?- to był pierwszy raz kiedy blondyn się odezwał.


-Wiem, ale spójrz tylko na nią- obydwoje spojrzeli się. Louis położył rękę na moim kolanie, powoli przesuwając ją wyżej.


-Co? Jeśli myślisz, że prześpię się z tobą to jesteś w błędzie! Nie jestem dziwką...


-Eww skarbie, nikt nie powiedział tak o tobie- powiedział Niall i usiadł przy moim drugim boku.


-Wiele naszych fanek zabiłoby, żeby choćby na chwilę znaleźć się na twoim miejscu- dodał Louis całując moją szyję.

Jeżeli ta noc nie miała się skończyć w łóżku któregoś z nich musiałam to przerwać.


-Nie skończyłam poprawiać tej nazwy...- odwróciłam jego uwagę. Ten tylko wystawił rękę w moim kierunku, abym mogła poprawić.


-Hmmm, a ja dam ci follow na tt, ale musisz coś dla mnie zrobić...- mrugnął do mnie Irlandczyk.

Teraz już nie wytrzymałam.


-Chyba was porąbało. Kiedy tylko dojedziemy do hotelu spadam stąd, jesteście jacyś nienormalni!- powiedziałam tylko i przeniosłam się szybko na siedzenia naprzeciwko.


-Niestety kotku, ale to nie będzie takie proste...- powiedział Louis.

Posłałam mu pytające spojrzenie.


-Paparazzi już czekają pod hotelem, a ponadto widzieli jak wsiadałaś do naszego auta pod klubem- wytłumaczył Niall.



-Oczywiście to twoja sprawa, ale radziłbym ci zostać w naszym hotelu chociażby przez te pół godziny. No wiesz, żeby sytuacja się uspokoiła- dodał Louis, a na jego twarzy znowu pojawił się ten uśmieszek.

Zauważyłam, że podczas rozmowy ze mną chłopacy świetnie się dopełniali. Pewnie to przez te lata spędzone razem...

-Za 5 minut będziemy na miejscu! Szykujcie się do wyjścia- poinformował nas kierowca.


-Podejrzewam, że to twoja pierwsza taka sytuacja- zaczął Niall- Zaraz po tym jak drzwi się otworzą pierwszy wychodzi Tommo, potem ja, a na końcu idziesz ty. Tylko szybko, bez żadnego pozowania, rozumiesz?


-Jezu, tak...- odpowiedziałam mu zirytowana- Mogę zostać w holu i tam przeczekać...


-Pójdziesz z nami do góry- odpowiedział Louis- Tak będzie bezpieczniej.


-Taa, na pewno...

Samochód zatrzymał się przed wejściem do hotelu, a to co działo się potem było dla mnie nie do ogarnięcia. Po tym jak wyszłam z auta, słychać było dźwięki aparatów, piski nielicznej grupki fanek. Flesze całkowicie mnie oślepiały, ale jakoś trafiłam do wejścia, co chwila popychana przez ochroniarza. Udaliśmy się do windy hotelowej, również po drodze do niej spotykaliśmy fanki. Te jednak były spokojniejsze.

Louis wcisnął najwyżej położony przycisk w windzie i ruszyliśmy do góry.

-Wow, to było szalone...- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.

-I pomyśl sobie, że my mamy tak ciągle- powiedział Niall. Dopiero teraz mogłam zobaczyć chłopaka w świetle. Miał przymknięte oczy, co oznaczało, że jest pijany.

Kiedy drzwi windy rozchyliły się, ujrzałam bogato urządzony hol. Skierowaliśmy się w prawo, Louis wyjął kartę i przyłożył do drzwi pokoju. Pomimo tego, że były one jako ostatnie, znajdowały się na środku korytarza. Co mogło oznaczać tylko jedno.

Brunet wreszcie poradził sobie z ich otwarciem i weszliśmy do ogromnego apartamentu.

Zaczęłam się denerwować, co stanie się ze mną teraz?

Niall od razu odszedł od nas do najprawdopodobniej swojej sypialni. Nawet się nie pożegnał, co okey, zabolało trochę...

Spojrzałam niepewnie na Louisa.

-Gdzie mogę usiąść?


-Gdzie chcesz, obojętnie. Chcesz coś do picia, do zjedzenia?- zapytał, co ok, było uprzejme z jego strony.

-Nie, dzięki- odpowiedziałam mu.

Wzruszył ramionami i poszedł do aneksu kuchennego.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i usiadłam na czerwonej kanapie. Z torebki wyjęłam telefon i poinformowałam Lucy, żeby nie czekała na mnie w klubie.

-Połowa dla ciebie, połowa dla mnie- powiedział Louis, kiedy usiadł na kanapie, a na stoliku przed kanapą postawił pudełko z pizzą.

-Ale...- zaczęłam, jednak spotkałam się ze spojrzeniem typu ,,no chyba sobie żartujesz".

-Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że nie jesteś głodna- rzucił tylko, wziął jeden kawałek dla siebie i podsunął karton w moją stronę- Częstuj się.

-Dobra- chłopak uśmiechnął się do mnie. Dobrze, że siedziałam, bo w tym momencie ugięłyby się pode mną nogi. Nadal do mnie nie docierało w jak bardzo surrealistycznej sytuacji się teraz znajduję. Jak gdyby nigdy nic, jem pizzę z moim idolem. Nie mówiąc o tym, że reszta chłopaków śpi pokojach obok...

Kiedy skończyliśmy jeść, Louis wstał, żeby wyrzucić karton.

Wrócił do mnie z poduszką i kocem.

-Więc sprawa wygląda tak- zaczął- Ja prześpię się tutaj, na kanapie- zaczął, sprawdzając moja reakcję- A ty możesz spać w moim pokoju.

-Wolałabym wrócić do domu...- odparłam.

-O tej godzinie? Za późno na jakieś wędrówki po mieście. Rano odwieziemy cię do domu.

-No nie wiem...

-Bo zaraz zmienię zdanie i nie będzie już tak miło!- nagle zmienił ton głosu na ostrzejszy.

-Nie mam w czym spać, bo wyobraź sobie, że nie planowałam nocki z One Direction...- powiedziałam.

-Mogę ci pożyczyć bluzkę do spania, jeśli chcesz...

-Okey- zgodziłam się, widząc, że dalsza dyskusja może się dla mnie źle skończyć.

-A więc postanowione- stwierdził i sięgnął spod stolika jakieś pudełko. Po otwarciu, okazało się, że trzyma tam zapas skrętów- Chcesz jednego?

-Nie i ty też nie powinieneś palić tego gówna...

-Bo?- zapytał się, a po sposobie w jaki się uśmiechał, wiedziała, że kpi sobie ze mnie.

-Uhh, nie ważne... Który pokój jest twój?

Wstał i podszedł do drzwi najbliżej kuchni. Pokój był średniej wielkości, z dużym oknem balkonowym naprzeciw drzwi. Obok stało 2-osobowe łóżko.

-Witam w moim królestwie, tymczasowym, ale jednak- zaśmiał się. Podszedł do wielkiej szafy i podał mi białą bluzkę.

-Dzięki. Wow, masz tutaj w miarę porządek, jak na chłopaka- zwróciłam uwagę.

-Staram się- odpowiedział.

Popatrzyłam na niego.

-No dobra, moja mama jest w Londynie- przyznał się.

-Ale rano nie przyjedzie?

-Nie- odpowiedział- Chyba...-dodał śmiejąc się.

-Ha ha ha, wtedy to ty byś miał problem- odpowiedziałam ze śmiechem.

-Taaa...- odpowiedział.

-A teraz książę pożegnaj swoje królestwo i idź się przywitać z kanapą, bo jestem śpiąca.

-Dobra, miłych snów.

-Yhym, taaa...- wyszedł z pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Szybko zdjęłam ubrania i założyłam na siebie jego bluzkę. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się kołdrą, która cudownie pachniała. Zgasiłam lampkę i starałam się zasnąć.

*****

Pomimo ciężkiego dnia i połowy nocy, miałam problemy z zaśnięciem. Właściwie to wydawało mi się jakbym w ogóle nie spała. Ocknęłam się, kiedy na dworze zaczęło świtać. Zerknęłam na ekran telefonu, była godzina 5.

I w tym momencie stanęłam nad wyborem: zostać z chłopakami i czekać aż mnie odwiozą czy zerwać się z łóżka teraz i wrócić sama do domu. Postanowiłam wybrać to drugie, więc ubrałam się, rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami. Po cichu otworzyłam drzwi. Na palcach podeszłam do wyjścia, po drodze minęłam śpiącego Louisa. Ten widok był tak bardzo uroczy, że postanowiłam zrobić mu zdjęcie telefonem.

Wyszłam z hotelu i udałam się na stację metra, która znajdowała się kawałek drogi stąd. Poranny spacer przyda mi się, aby oczyścić umysł. Wczorajsza noc była dziwna. To chyba jedyne słowo jakiego można tutaj użyć...

*******

W domu byłam o godzinie 6, więc położyłam się jeszcze do łóżka. Przez długi okres czasu nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam zrobić sobie kawę. Starałam się nie obudzić Lucy, ciekawe czy czekała na mnie w nocy... Nigdy nie była (i chyba już nie będzie) fanką 1D, no ale nawet ją musiał zainteresować fakt, że porwał (tak, to odpowiednie słowo) mnie Louis. Po zjedzeniu śniadania, postanowiłam poprzeglądać Instagram.

Odkryłam nowe follow, szybko sprawdziłam od kogo pochodzi. Wzięłam głębszy oddech, było od Louisa Tomlinsona... Czyli już nie śpi i pewnie odkrył, że nie ma mnie w jego pokoju.

TBez zastanowienia weszłam na twitter'a. Tutaj również przybyło mi follow od niego. No tak, na insta mam podany mój user do tt...

Miałam wiadomość od kogoś, weszłam na skrzynkę i zamarłam:


,,Nieładnie tak uciekać nad ranem"

To było od niego... Miałam już odpisać, kiedy pojawił się kolejny tekst.


,,Btw. ładna ikonka :P"

Ładna, bo ty na niej jesteś...

Myślałam nad tym co mu odpisać i przypomniałam sobie o zdjęciu jakie zrobiłam mu tego poranka...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro