Rozdział 8
Zmęczona otworzyłam oczy. Nadal nie miałam zbyt dobrego humoru co też można było rozpoznać po pogodzie. Zeszłam z łóżka kierując się do łazienki. Odświeżona i ubrana w szatę gryffindoru spakowałam potrzebne na dziś książki i ruszyłam do wielkiej sali na śniadanie. Wychodząc z pokoju napotkałam Alicję. Mimo, że humor był kiepski to próbowałam się uśmiechać aby nie pomyślała, że jestem dla niej nie miła. Droga do wielkiej sali zleciała mi dość szybko. Wchodząc napotkałam Bena, z którym się przywitałam. Mimo, że chłopak planował wyjść z sali to odprowadził mnie do własnego miejsca przy stole gryffindoru. Podziękowałam mu po czym zaczęłam nakładać sobie kanapek do zjedzenia. Mimo, że Syriusz przez cały czas zerkał na mnie to atmosfera była przyjemna. Próbowałam rozmawiać z każdym żeby nie zamartwiać się sytuacją z Black'iem. Po zjedzonym śniadaniu ruszyliśmy do lochów na lekcje Eliksirów. Szłam całkiem z tyłu, sama, próbując uporządkować swoje myśli. Weszłam do klasy siadając do swojej ławki. Usiadłam nie zważając na to że każdy z przyjaciół się na mnie patrzy. Byłam pochłonięta własnymi myślami. Gdy wszedł profesor Slughorn każdy zajął już swoje miejsca. Przez całą lekcje nie słuchałam profesora. Patrzyłam na kartkę pergaminu opierając się na drugiej ręce. W pewnej chwili na ławce wylądowała mała karteczka. Rozwinęłam ją w celu przeczytania.
Porozmawiamy? ~Łapa
Zgniotłam karteczkę nawet nie patrząc na chłopaka siedzącego po drugiej stronie. Nowe karteczki ciągle lądowały mi przed twarzą. Coraz bardziej traciłam cierpliwość i resztki dobrego humoru. Nie chciałam widzieć teraz tego człowieka. Przez niego muszę okłamywać samą siebie. Minęło dopiero 20 minut lekcji, a ja już pragnę końca...
-Panno Potter proszę powiedzieć mi co znajduje się w tych fiolkach - głos profesora kazał mi podnieść wzrok, spojrzałam na niego po czym na fiolki leżące na jego biurku. Niechętnie wstałam podchodząc do profesora. Na biurku stało 5 fiolek z różnymi Eliksirami..
-W pierwszej fiolce znajduje się Felix Felicis inaczej zwany jako płynne szczęście, mikstura sprawia, że osoba, która zażyła substancję ma wielką pomyślność, niezwykłą pewność siebie oraz podejmowanych przez siebie wyborów. - odpowiedziałam po czym podeszłam do kolejnego lecz tym razem był to kociołek
-Profesorze mogę prosić o jedno zwykle piórko? - zapytałam obserwując substancje, profesor podał mi rzecz, o którą prosiłam i wrzuciłam go do kociolka
-tutaj znajduje się Wywar Żywej Śmierci, osoby pijące Wywar zapadają w bardzo mocny sen lecz przedawkowanie grozi śmiercią. W trzeciej fiolce znajduje się Eliksir Zapomnienia powodujący utratę pamięci. W czwartej jest Eliksir Słodkiego Snu, eliksir ten powoduje natychmiastowe zaśnięcie osoby, która go wypije. Ostatni Eliksir to Amortencja jest to miłosny eliksir, który powoduje silne zauroczenie lub obsesję osoby pijącej go, zapach amortencji każdy odczuwa inaczej, w zależności od tego, co go najbardziej poci... - nie dane było mi dokończyć gdyż pewien głos rozbrzmiał po sali
-ty pewnie czujesz zapach Syriusz'a - odwróciłam się napotykając fałszywą mordę Malfoy'a
- bym wolała zapach Blacka'a niż twój roszpunko - mówiąc to moje oczy stały się czerwone, a na zewnątrz było słychać błyskawice
-już dobrze dzieci, Panna Potter dostaje 20 punktów, na następnej lekcji będziemy ważyć wywar Żywej Śmierci także możecie się przygotować a teraz już idźcie - powiedział profesor po czym każdy zaczął wychodzić z klasy. Nie miałam ochoty czekać za resztą więc jak najszybciej ruszyłam pod sale wrozbiarstwa.
Idąc nie zwracałam uwagi na innych uczniów. Chciałam pobyć sama. Sama gdzie nikt nie będzie mnie szukał lecz nie miałam takich możliwości. Wrozbiarstwo mamy z krukonami więc nie czekając weszłam do sali siadając do swojego stolika. Stolik dzielę się Remus'em i jakaś dziewczyną z Ravenclaff. Profesor Trelawney układała swoje szklane kule nie wiedząc że ktoś tu jest. Westchnęłam kładąc głowę na stół, zamknęłam oczy pozwalając sobie na krótki sen.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro