7
— Idź już spać, ponad dwadzieścia godzin jesteś na nogach — mówi do mnie Antonio. Jestem już mocno zmęczona, ale tak jest właśnie dobrze. Jak pracuje to nie mam czasu na myślenie. Martwię się, że jak wrócę do domu i położę się w swoim łóżku to te myśli powrócą. Odblokuje też telefon i zobaczę te wiadomości od Davida.
Tak bardzo bym chciała się z nim jeszcze spotkać, ale boję się, że on także odkryje moją tożsamość, a w takim wypadku by się ratować musiałabym go zabić. A ja naprawdę tego nie chce. Zależy mi na nim. Widocznie okazałam się taką kretynką, która obdarzyła uczuciem człowieka, którego powinnam nienawidzić.
— Mam jeszcze parę spraw do załatwienia — informuje go. Mój brat należy jednak do upartych i zamyka mi laptopa.
Spoglądam na niego wściekłym wzrokiem, ale on sobie nic z tego nie robi.
— Rozumiem, że się pokłóciłaś z Alex'em, ale to nie jest jeszcze powód byś nie chciała wracać do domu. A tak w ogóle to on tu też jest — szczerze to nawet jestem zadowolona, że wszyscy są przekonani, że mój podły humor jest spowodowany tym, że pokłóciłam się z bratem.
I dodatkowo tata także nie jest zadowolony, ale i tak uważam, że się tego po mnie spodziewał. Tylko Alessandro okazał się takim idiotą, który uznał, że mogę się na coś takiego zgodzić.
— Mam gdzieś zdanie Alexa.
Opieram się o oparcie w czarnym skórzanym fotelu, na którym siedzę. Naprawdę marzę już o śnie.
— No to tym bardziej powinnaś jechać do domu. Za chwilę tu uśniesz — ma rację. I może to wcale nie jest tak głupi pomysł. Wezmę tabletkę na sen i chociaż na moment oczyszczę swój umysł i odpocznę.
— Okej — dalej nie będę się z nim kłócić. A tym bardziej gdy nalega żebym sobie odpoczęła. — Ale skoro aż tyle pracowałam to jutro się mnie tu nie spodziewajcie.
Wstaje i chwytam za swoją torebkę. Całe szczęście, że do domu nie mam daleko. Średnio przepadam za jazdą autem, a tym bardziej jak jestem zmęczona.
— Leć już.
Przynajmniej w jednej kwestii mam szczęście. Nie natrafiam na żadne kroki, więc szybko dostaje się na miejsce. Maszeruję na górę i od razu rzucam się na łóżko. Nie chce mi się nawet ściągać swoich ubrań. Zamykam oczy i czuję, że zaraz odpłynę.
Nagle odzywa się we mnie moja masochistyczna natura i wyciągam telefon z kieszeni. Włączam go i zalewa mnie fala wiadomości od Davida. Jakbym miała trochę rozumu to bym zablokowała jego numer i dla bezpieczeństwa zmieniła swój.
Ja jednak jestem głupią kretynką. Wariatką, która sama na własne życzenie postanowiła się zranić. Wybieram jego numer i przykładam telefon do ucha, podejrzewam, że wszystkim zaleję się łzami. No cóż, może dzięki temu wyrzucę go z głowy.
— Giulia — na sam ton jego głosu się rozpływam. — Co się stało, że nie odpowiadasz na moje wiadomości.
Biorę głęboki oddech. Muszę tylko szybko powiedzieć, że między nami wszystko skończone. Mimo tego kim jest to zasługuje na by znać sytuację.
— Chociaż później o tym porozmawiamy. Spotkajmy się dziś, jeśli nie odpowiada ci hotel to przyślę po ciebie auto. Podaj tylko adres — jeśli tylko wyjawiłabym mu swój adres to najpewniej by mnie zwyzywał. I groził śmiercią.
— Nie mogę.
Wreszcie się odzywam. Naprawdę nie jest to dla mnie łatwe, ale trzeba to załatwić.
— Na pewno dasz radę przesunąć to czym się teraz zajmujesz. Ogromnie się za tobą stęskniłem.
Nacisk w moim brzuchu się zwiększa. Jego propozycja jest dla mnie bardzo kusząca i nie chce mu odmawiać. Pragnę znów znaleźć się w jego ramionach.
A przecież jak jeszcze raz się z nim spotkam to nic się nie stanie. Tyle razy przespałam się z wrogiem, więc o jeden więcej nie zaszkodzi.
— To spotkajmy się w hotelu — sama nie rozumiem czemu tak się zachowuje. Mając dwóch starszych braci asertywność zawsze była u mnie mocno rozwinięta. Lecz jeśli chodzi o Davida to nie potrafię mu powiedzieć nie. — Tylko nie licz na długi i wyczerpujący seks, bo jestem zmęczona.
— Nie szkodzi, wiesz, że umiem się tobą zajmować.
— Tak, widzimy się za około godzinę — mówię i kończę połączenie.
Zawiodłam, ale jestem z tego faktu zadowolona. Jeszcze raz będę mogła spędzić miłe chwile w ramionach Davida.
Po wypiciu energetyka ubrana i umalowana jadę na spotkanie z David'em. Jak zwykle parkuje jak najdalej od hotelu. Tym razem jak wchodzę do pokoju to nikogo nie ma. Widać, że nieźle się pośpieszyłam.
Służba już przygotowała ten pokój, bo na stoliku stoi taca z zamkniętym szampanem i dwa kieliszki. Widząc pięknie zaścielone łóżko z kilkoma poduszkami mam ochotę się na nim położyć i zasnąć.
Mimo zmęczenia muszę jak najlepiej wykorzystać ten czas, bo to nasze ostatnie spotkanie. Nie mogę dłużej tego ciągnąć.
Nagle drzwi się otwierają i przez nie wchodzi mój oszałamiająco przystojny kochanek. Pewnie zabrzmi to ckliwie, ale serce zaczyna mi szybciej bić na jego widok. Nie wierzę, że tak szybko wpadłam.
— Nie ignoruj mnie więcej, bo tego nie znoszę — mówi z poważnym wyrazem twarzy, ale w jego głosie nie rozbrzmiewa groźba.
A on potrafi być groźny. Wypytałam informatora dyskretnie o Davida. I usłyszałam, że to jeden z najbrutalniejszych gangsterów w całej Italii. On zabija za to, że ktoś mu się nie spodoba.
— Mam pewne obowiązki — odpowiadam wymijająco. A on jak to ma w zwyczaju łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie.
— Powiedź jakie to w tej chwili cię od nich uwolnię. Nie wyglądasz na taką, która musi pracować, a jeśli się mylę to jedno twoje słowo i nie będziesz musiała tego robić — mówi i łączy nasze usta w czułym pocałunku. Nogi mi miękną od przyjemności, jaką z tego czerpię.
— Wiesz, że nie lubię rozmawiać o swoim życiu prywatnym.
— Myślę, że ja już do niego należę Giulio. To, że się do mnie nie odzywałaś bardzo mi się nie spodobało dlatego uznałem, że czas zacieśnić naszą relację — mówi to wpatrując się we mnie swoimi ciemnymi oczami.
Chyba jednak niepotrzebnie tu przychodziłam.
I jak wam się w ogóle podoba to opowiadanie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro