6
Ciężko mi uwierzyć, że mam aż takiego pecha. Ze wszystkich mężczyzn w całej Italii musiałam trafić akurat na Davida, mężczyznę, który jak tylko dowie się kim jestem to skręci mi kark. Szybko chowam ten dowód i odkładam portfel na miejsce. Przysiadam na brzegu łóżka i staram się uspokoić. Nie mogę pozwolić by on coś zauważył.
— Już jestem kochanie — oznajmia swoje przybycie. W ręce ma butelkę szampana.
Mam szczęście, że to ja jako pierwsza odkryłam jego tożsamość, jeśli on by mnie w tym ubiegł to nie skończyłoby się to dla mnie dobrze.
— Przepraszam, ale muszę już iść — mówię spokojnym tonem. Nie mogę dać po sobie poznać, że coś jest nie tak.
— Czemu? — odstawia butelkę na stolik i do mnie podchodzi. Przyciąga mnie do siebie i skanuje mnie wzrokiem. — Mam nadzieję, że nie dostałaś nagle wiadomości od swojego chłopaka. Wiem, że nie bawimy się w związek, ale wolałbym być na razie jedynym facetem w twoim życiu.
Gdybym nie była tak poruszona swoim odkryciem to na pewno nagadałabym mu, że nie znoszę ograniczeń. Obecnie jednak stres mnie zjada.
— Źle się poczułam. Nie będziesz miał dziś ze mnie żadnego pożytku — używam najstarszej wymówki świata. Żaden facet nie chce mieć na głowie kobiety, która źle się czuje i nie da mu przyjemności.
Zresztą my się spotykamy tylko dla seksu, więc nie mogę nic więcej od niego oczekiwać.
— Może po szampanie ci przejdzie, a jeśli nie to zrobię ci odprężający masaż. Nie puszczę cię w takim stanie — otwieram usta żeby zaprotestować, ale nie mam okazji nic powiedzieć, bo obdarza mnie on pocałunkiem.
Moje ciało mnie zdradza, bo wręcz rozpływa się pod jego dotykiem.
Czemu los musiał się okazać dla mnie taki okrutny i postawił na mojej drodze mężczyznę, którego powinnam unikać jak ognia. I dlaczego do jasnej cholery tak dobrze się przy nim czuję.
Odrywa się ode mnie i kładzie dłoń na moim policzku delikatnie go głaszcząc.
— Powinnaś się położyć, bo oczki już ci łzawią. — jego usta przenoszą się na moją szczękę i składają pojedyncze pocałunki na niej. — Nie musisz się niczym przejmować, bo zaopiekuje się tobą Giulio — szepcze ciasno owijając swoje ramię wokół mojej tali.
David zajmuje się mną prawie całą noc i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu nie oczekuje nic w zamian. Spodziewałam się, że on choćby zasugeruje mi, żeby mu obciągnąć, a on nic. Zasypia tuląc mnie do siebie dopiero jak ja udaje, że zasnęłam.
Żeby być lojalna względem swojej rodziny to powinnam teraz poderżnąć mu gardło. Ojciec na pewno byłby ze mnie dumy. Przysłużyłam bym się naszym interesom, lecz tego nie zrobię. Zrobiłam coś na co nie powinnam sobie pozwolić czyli przywiązałam się do niego.
To jest nasze ostatnie spotkanie, bo dłużej nie mogę ryzykować, że on także się zorientuje kim jestem. On z całą pewnością nie puściłby mnie wolno. Wykorzystałby mnie do zgnębienia mojej rodziny, a później zabił nie szczędząc mi okrucieństwa.
Spoglądam w stronę okna i widzę, że już świta. Powinnam już dawno niepostrzeżenie wyrwać się z jego ramion i wyjść. Specjalnie jednak to przedłużam, bo chce jeszcze moment z nim pobyć. To ostatni raz, więc trzeba się nacieszyć.
Nagle jednak się porusza i chowa głowę w zagłębieniu mojej szyi.
— Powinnaś była mnie obudzić kochanie, zaraz zamówię dla nas śniadanie — cholera jasna zbyt długo czekałam.
— Nie trzeba, muszę już lecieć — wstaje spychając go z siebie. Nie oglądam się w jego stronę tylko zaczynam się ubierać.
— Godzinka, cię nie zbawi. A sprawisz mi tym ogromną przyjemność.
Mam ochotę mu ulec i to wielką, ale muszę być w tej kwestii twarda.
— I tak zaspałam. Wybacz, ale nie mogę się spóźnić — przeciąga się z niewesołą miną. Widać, że jest zawiedziony. Dobrze, że nie wie iż widzimy się po raz ostatni.
— Okej, ale dziś wieczorem powtórka — moje serce wyrywa się żeby powiedzieć tak, ale wiem, że nie mogę. Nie mogę pozwolić by pożądanie wzięło nade mną górę. Muszę zaufać rozsądkowi, a on każe mi jak najszybciej stąd uciec.
— Nie wiem czy dam radę.
— Bardzo mi zależy Giulio. Jeśli nie chcesz dalej spotykać się w hotelu to mogę ci podać swój adres.
— Naprawdę mam teraz sporo zajęć — zręcznie kłamie patrząc mu w oczy.
On jednak wydaje się być nieprzekonany. Wstaje z łóżka. Nadal jest pozbawiony ubrań.
— Wyślę ci smsem mój adres, a ty przyjdź. Przygotuje dla ciebie niespodziankę i myślę, że będziesz bardzo zadowolona — kusi mnie ofiarując mi pocałunek. Jest tak namiętny, że dosłownie nogi się pode mną uginają.
Będzie mi go ogromnie brakowało.
Podczas drogi powrotnej do domu pozwalam sobie na króciutki płacz. Jest to dla mnie nowość, bo do tej pory żaden facet nie sprawił, że z moich oczu poleciały łzy. Dla wielu jestem kobietą bez serca, a tu się okazuje, że jednak dwadzieścia lat starszy mężczyzna tak zawrócił mi w głowie, że moczę swoje policzki.
Zanim opuszczam auto to sprawdzam w lusterku czy wyglądam poprawnie. Na całe szczęście tak jest. Przyodziewam maskę obojętności i idę do domu.
— A ty do domu chyba wracałaś jakąś okrężną drogą — moi bracia mają jakiś talent do pojawiania się z najgorszym możliwym momencie. Spotkanie Alexa nie jest teraz dla mnie najprzyjemniejsze.
— Miałam coś do załatwienia — mówię na odczep i zmierzam na górę. On jednak ma inny plan, bo łapie mnie za ramię.
— Nawet nie dałaś mu szansy. Odrzuciłaś go po pierwszym spotkaniu — mówi pełnym pretensji głosem. Nie rozumiem czego on się spodziewał.
— Ciesz się, że zrobiłam to w subtelny sposób. Lecz to był pierwszy i ostatni raz — warczę w jego stronę, a następnie wyrywam mu się i idę na górę.
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro