Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17


Delikatnie kołysze biodrami w rytm muzyki. Whiskey rozchodząca się po moim organizmie sprawia, że całe napięcie magicznie znika. Czasem dobrze odsunąć myśli od szarej rzeczywistości. Odprężyć się i zapomnieć.

Nagle czuje jak ktoś układa swoje dłonie w moim pasie. Uśmiecha się do siebie, bo mam ogromną ochotę na seks. Nie byłam z nikim od czasu Davida i przyszedł czas by wreszcie znaleźć sobie innego mężczyznę.

— Chodź ze mną ślicznotko — szepcze mi do ucha. Okręca mnie i widzę przed sobą młodego faceta. Wydaje się być w moim wieku.

Może to i dobrze, bo starszy ode mnie mężczyzna nie przyniósł mi szczęścia. Dał mi przyjemność, ale tylko na moment. Teraz cierpię.

— A gdzie chcesz mnie zabrać? — pytam zalotnie się uśmiechając. Bez odpowiedzi pozwalam się chwycić za dłoń i prowadzić.

— Chcesz najpierw wypić drinka czy od razu przejdziemy do rzeczy — mówi mi do ucha jak na chwilę przystajemy.

Kręci mi się już na tyle w głowie, że kolejna dawka alkoholu mogłaby sprawić, że stracę kontrolę nad tym co robię. A zadając się z obcymi ludźmi muszę wiedzieć co się dzieje.

— Nie lubię niepotrzebnie tracić czasu — rzucam pierwszą lepszą wymówkę, a on nic nie mówiąc prowadzi mnie do wyjścia.

Pewnie ten facet weźmie mnie za desperatkę, ale cóż w obecnej sytuacji mało mnie to interesuje. Nie sądzę bym jeszcze kiedyś go zobaczyła.

Opuszczamy budynek, a mnie atakuje rześkie nocne powietrze. Niestety dociera do mnie też to jaką głupotę zamierzam za chwilę zrobić. Cierpię teraz właśnie z tego powodu, że pozwoliłam się ponieść emocjom Niezobowiązujący seks też musi być odrobinę przemyślany.

Zabieram więc swoją dłoń od nieznajomego. Nie, nie zrobię tego.

Odwraca się do mnie i posyła mi zaskoczone spojrzenie. Wiem, że zachowuje się nie fer. Narobiłam mu nadziei, a teraz się wycofuje.

— O co chodzi?

— Znajdź sobie inną — mówię i się wycofuje. Kurwa sama się nie poznaje.

Z dalszej zabawy już pewnie nici, odchodzę na bok i wyciągam komórkę. Muszę wezwać taksówkę, bo nie sądzę, że zdołam poprowadzić auto. Jestem już zbyt mocno pijana. Nie zdążam jednak podać swojego adresu, a smartfon zostaje mi wyrwany.

— Co do... — nie mam możliwości dokończenia, bo ktoś uderza mnie w głowę.

***

Odór krwi drażni moje nozdrza. Leże na plecach wpatrując się w szary od brudu sufit. Głowa boli mnie tak bardzo, że nie potrafię się nawet przewrócić na drugi bok. Mój umysł jest jednak na tyle jasny by wiedzieć, że właśnie stałam się zakładniczką.

Mam wielu wrogów, więc mogę się spodziewać dosłownie każdego. Nawet Davida, ale pragnę myśleć, że on nie posunąłby się do czegoś takiego. Chociaż moje myśli są takie naiwne, że aż robi mi się mnie szkoda.

— Śpisz jeszcze — pyta ktoś kogo od razu rozpoznaje. Z bólem odwracam głowę w lewą stronę i widzę mojego pieprzonego szwagra. Kurwa przecież on miał nie żyć. — O widzę, że śpiąca królewna już wstała.

Ten oślizgły typ się do mnie zbliża, a ja nie potrafię się nawet odsunąć. Jestem całkowicie zdana na jego łaskę.

— Zrób to co masz zrobić i nie przedłużaj — mówię ochrypłym głosem.

Nie mam zamiaru prosić go o litość, bo w obecnej sytuacji to nie ma najmniejszego sensu. Nikt nie ma pojęcia gdzie mnie szukać, a zresztą dla Massimo największą przyjemnością będzie zabicie mnie. Pokazał to gdy wydał mnie David'owi.

— Bardzo chętnie bym to zrobił, ale postanowiłem, że spróbuję na tobie zyskać — oznajmia i kuca przede mną. Dalej nie mam pojęcia czy wie o moim planowanym zamachu na niego. Nie wspominam o tym ani słowem i to nie dlatego, że nie chce go zdenerwować.

Liczę na to, że Alessio się powiedzie i długo ta ziemia nie będzie nosić kogoś pokroju Massimo. Miejsce tego ścierwa jest w zaświatach.

— Jeśli zamierzasz mnie sprzedać to nie sądzę, że znajdzie się drugi idiota, który się odważy mi zagrozić. Już jesteś martwy — mówię pełnym nienawiści głosem.

On jednak posyła mi pełne politowania spojrzenie.

— Ty na masz pusto w głowie. Gdybyś miała choć odrobinę instynktu samozachowawczego to teraz błagałabyś o litość.

— Może i moja siostra jest ci posłuszna, ale w mojej naturze to nie leży — nawiązujemy kontakt wzrokowy. Dostrzegam, że jest na mnie wściekły, spodziewał się zupełnie innej reakcji. No cóż, jestem gotowa znieść wiele by nie pozwolić mu myśleć, iż wygrał.

— Wiem iż Pieralli darował ci życie, ale ostrzegł, że więcej nie chce cię oglądać. Jestem przekonany, że teraz gdy minął mu pierwszy szok to na pewno z chęcią by cię ukarał za te kłamstwa — kolejny raz pokazuje jak podstępny z niego gad. Chce się mnie pozbyć, a jednak zamierza zrobić to w białych rękawiczkach.

Liczę na to, że Alessio wybierze dla niego coś bardzo bolesnego.

— Skoro już po tobie to mogę ci coś w tajemnicy powiedzieć — jeszcze bardziej się do mnie nachyla, a ja by zachować między nami odstęp gwałtowanie się odsuwam co przypłacam ostrym bólem. Chociaż bardzo się staram to nie umiem ukryć grymasu.

A to wywołuje u niego szyderczy śmiech.

— Jesteś o wiele ładniejsza od swojej siostry i gdybyś tylko miała trochę więcej rozumu to może udałoby się ci coś zyskać.

No nie wierzę, jak ten śmieć może mi coś takiego mówić. Myślałam, że chociaż ją kocha.

— Obyś niedługo zdechł — warczę i pluje mu prosto w twarz. Za co zostaje mocno spoliczkowana.

Nie żałuję jednak tego czynu, bo wreszcie wychodzi i nie zadręcza mnie swoją obecnością.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro