Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14


Bezczynne siedzenie w domu nie jest dla mnie. Mam wtedy zbyt dużo wolnego czasu i zaczynam myśleć i analizować. A, że nie jest to najlepszy okres w moim życiu to wolę zając się czymś innym. Pogrążenie się w rozpaczy niczemu nie służy.

Poświęcam się pracy, bo skoro obrywa mi się za to z jakiej rodziny pochodzę to niech będę Falcone w stu procentach.

Rozplanowuje dystrybucję broni zajadając się ravioli, które zostało mi dostarczone z mojej ulubionej knajpy. Mają tam prawie tak dobry makaron jak przyrządza Nana.

— Przeszkadzam — podnoszę wzrok z ekranu laptopa i powoli przeżuwam makaron.

Alessandro nie czekając na moją odpowiedź wchodzi do środka.

— Chciałbym z tobą porozmawiać o tym co się ostatnio wydarzyło. Kto cię pobił? — zadaje pytanie siadając naprzeciwko mnie. Spogląda na mnie wyczekująco.

— Już mówiłam, że nie chce o tym rozmawiać. Przestań drążyć temat — odpowiadam tak samo i znowu zabieram się za moje pierożki makaronowe.

Szczerze to w pierwszej chwili spodziewałam się, że się obrazi i sobie pójdzie. On jednak dalej siedzi na swoim miejscu. Bierze mnie na przeczekanie, ale w tej kwestii na pewno nie odpuszczę. Nikt ze mnie nie wyciągnie prawdy.

— Powiem ci coś o czym nikt nie ma pojęcia — zaczyna.

Marszczę brwi ze zdziwienia, bo nigdy nie dzielił się ze mną swoimi sekretami. W żadnym etapie życia nie byłam jego ulubioną siostrą. Zawsze byłam przez niego traktowana jako zło konieczne.

— Alicia to moja siostra i nie mogłem tak po prostu pozwolić by zerwała ze mną kontakt. Ciągle ze sobą piszemy.

Odkładam widelec, bo od tych rewelacji całkowicie straciłam apetyt.

Do mnie ani razu się nie odezwała chociaż jestem jej jedyną siostrą. Tyle razy wmawiała mi, że mnie kocha, a później z dnia na dzień zerwała ze mną kontakt. A do Alexa znalazła kontakt.

— Po co mi to mówisz? Chcesz żebym poczuła się źle przez to, że moja rodzona siostra ma mnie gdzieś!

Nawet zbytnio nie staram się ukryć swojego wzburzenia.

— Jej mąż często z nią rozmawia o interesach — czyli zna prawdę. Ciekawa jestem jak zareagowała Alicia na informację, że jej małżonek podpisał na mnie wyrok śmierci.

Tak właśnie trzeba nazwać to co zrobił. Zdawał sobie sprawę z tego, że David nie ma pojęcia kim jestem, a bez żadnych oporów zdradził moją tożsamość. Nie da się ukryć, że liczył iż tego nie przeżyję.

— No i co zamierzasz mi teraz prawić morały? Jakby się tak zastanowić to tak samo jak ja zdradzasz rodzinę. Alicia to teraz wróg, a ty masz z nią kontakt.

— Nie nazywaj jej tak — aż cały się spina. Prawda boli, a ja nie pozwolę mi się ganić. Popełniłam błąd, ale poniosłam z tego powodu surowe konsekwencje.

— Wiesz, że tak jest. Jakby chciała to już dawno by do nas wróciła. Ja robiłam wszystko anonimowo. Nie zrobiłam nic by nam zaszkodzić.

— Mogłaś zginąć — przewracam oczami i opadam na oparcie fotela. Dobrze, że jest to stabilny mebel. — Wiem, że teraz to olewasz, ale po twoim wyglądzie można wnioskować, że się nie mylę. Giulia tacy jak Pierelli nie mają problemów z zabijaniem kobiet.

Jego słowa mają sens, ale nie zamierzam mu tego przyznać.

— Dajmy już spokój tą rozmowę, bo nie ma ona sensu. Skończyłam swoją relację z David'em, więc nie ma co przeżywać.

Na pewno nie przyznam mu się, że to David nie chce mnie już widzieć. Jestem zbyt dumna by to powiedzieć.

— Czyli nie spotkasz się z nim więcej? — dokładnie mi się przygląda jakby chciał w razie czeog wyłapać u mnie kłamstwo.

— Nie — odpowiadam poirytowana.

— Rozumiem, że potraktowałaś to jako zabawę, ale to mogło się źle skończyć. Jesteś dla mnie ważna Giulio i nie chciałbym żeby coś ci się stało — mówi to w taki sposób, że aż przechodzą mnie ciary.

Po raz pierwszy czuję, że się mną interesuje. To dość dziwne uczucie.

Lecz nie ma teraz czasu na rozczulanie się. Muszę zadbać o to by moja tajemnica dalej się nie rozprzestrzeniła.

— Mam nadzieję, że rozumiesz, że nie chce żadnego odwetu. Najlepiej będzie jak zapomnimy o tym i oboje udamy, że ta rozmowa wcale się nie odbyła.

Kiwa głową na tak. Cholera dawno aż tak długo się ze sobą nie zgadzaliśmy.

— Powiedź mi tylko jaka ona jest? Pyta się czasem o mnie? — powinnam zamknąć ten temat. Nie drążyć go, ale wspomnienie o Alicii rozdrapało stare rany.

Powinnam ją znienawidzić, ale serce rzadko kiedy słucha rozumu.

— Ona pyta o nas wszystkich. Bardzo tęskni — prycham na jego słowa.

— To czemu nie wróci? Jakby tylko od niego uciekła to ojciec na pewno by jej nie wyrzucił! — nawet nie wiem kiedy podniosłam głos.

— A ty czemu się z nim spotykałaś skoro wiesz, że nikt by tego nie pochwalił? — on za to nie krzyczy. Zadaje mi takie pytanie, które automatycznie mnie stopuje i sprawia, że muszę się zastanowić.

Będąc szczerą sama nie wiem czemu to robiłam.

— Nie wiem czy to zrozumiesz, ale bywają takie chwilę, że chce się zabawić. Podczas naszych pierwszych spotkań nie miałam pojęcia kim on jest. A później jakoś to wyszło — głośno wzdycha, ale na szczęście już tego nie komentuje.

— Okej. Tej rozmowy nie było — wstaje. — Pamiętaj jednak, że jak coś się będzie działo w twoim życiu to zawsze możesz na mnie liczyć — odwraca się i wychodzi.

Ciężko mi jest wyjść z szoku, bo nie zrobił nic by mnie szantażować. A miał do tego dobrą sposobność. No cóż, nawet on ma swoje dobre chwile.

Wracam do swojego zimnego już makaronu gdy nagle moja komórka zaczyna wibrować. Odblokowuje go i widzę wiadomość od nieznanego numeru.

Musimy się spotkać. Marcello.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro