Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fifteen

Impreza u Kaspera była moim wybawieniem. Potrzebowałem odreagować wszelkie zmartwienia, a dobra domówka u przyjaciela była idealnym pomysłem. Najpierw ruszyłem odebrać moją dziewczynę z pracy, żeby oznajmić jej plany na wieczór. Wyglądała na zadowoloną, ponieważ bardzo polubiła obu moich przyjaciół. Tuż przed udaniem się do domu blondyna, kupiliśmy w sklepie butelkę dobrego wina. Chciałem zakupić coś mocniejszego, ale nie upierałem się przy swojej decyzji. Maggie głównie piła czerwone wino, więc postanowiłem się zgodzić na jej wybór. Tym bardziej, że miałem pewność iż u mojego kumpla nie zabraknie whisky czy wódki. 

Dotarliśmy pod dom Kaspera, z którego można było usłyszeć muzykę, grającą wewnątrz budynku. Drzwi otworzył nam gospodarz domu, który przywitał się z moją dziewczyną poprzez buziak w policzek, a ze mną wymienił uścisk dłoni. Weszliśmy do środka, aby udać się prosto do salonu. Grono nie było zbyt licznie, wszystkich było około dwunastu, więc dość kameralnie, jak na imprezy u Kaspera. Nicka odnalazłem dość szybko i zająłem naprzeciwko niego miejsce. 

Poza muzyką i meczem, który leciał gdzieś w tle na wielkim telewizorze, nie działo się za wiele. Maggie wybrała grono dziewczyn, między innymi obecną partnerkę Kaspera i siostrę Nicka. Ja zaś siedziałem głównie z chłopakami sącząc whisky z colą. Czułem się o wiele lepiej niż na początku dnia. Mój umysł skupiał się jedynie na ilości pochłanianego alkoholu oraz pizzy, której było dość dużo na stole. Wszelkie problemy zostały w domu. Nie byłem jednak w nastroju na żywe dyskusje w męskim gronie, więc jedynie potakiwałem i czasami wtrącałem kilka słów. 

Nick obserwował mnie od dłuższego czasu. W końcu usiadł obok mnie i zabrał mi szklankę, którą oddał mi po chwili z kolejnym drinkiem. Wziąłem solidnego łyka czując się o wiele lepiej niż kilka minut wcześniej. Mój brązowowłosy przyjaciel strasznie się wiercił, co doprowadzało mnie do szaleństwa.

- Mów co cię gryzie zanim zrobisz dziurę w kanapie. - spojrzałem przelotnie na chłopaka obok mnie, po czym skupiłem swój wzrok na szklance z alkoholem.

- Chciałem z tobą pogadać, bo wyglądasz na delikatnie przybitego. 

- Wiesz jak pocieszyć człowieka - parsknąłem, a następnie wstałem i ruszyłem w stronę kuchni.

Odstawiłem szklankę do zlewu, ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę, że mój organizm ma dość alkoholu. Czułem, że jeśli wypiję chociaż odrobinę więcej, następnego dnia będę musiał zmierzyć się z ogromnym kacem. Nick poszedł za mną i zrobił dokładnie to samo. 

- Chciałem pogadać o Frederice. - na dźwięk imienia mojej przyjaciółki wszelkie myśli o problemach wróciły. 

- Daj spokój, jesteśmy tutaj, żeby się bawić, a nie dobijać. Zostawmy ten temat na kiedy indziej. - chciałem wyjść z kuchni, jednak mój przyjaciel zagrodził mi drogę. 

- Jest coś, o czym nie wiesz - zaczął. - Nie powiedziałem ci o pewnej istotnej sytuacji. Między mną a Fredericą coś zaszło. 

Spojrzałem zszokowany na Nicka. Czułem jak krew w moim ciele zaczyna buzować oraz jak tracę nad sobą panowanie. Zacisnąłem nerwowo pięści, a następnie jedną z nich uderzyłem w blat.

- Zabiję cię - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

- Ashton, uspokój się, nie w takim sensie. Źle dobrałem słowa. - brązowowłosy zastawiał się rękoma. - Kiedyś do mnie zadzwoniła, żebym ją odebrał z jakiejś imprezy. Była zapłakana i roztrzęsiona. Zawiozłem ją do siebie, żeby ogarnęła się zanim pokaże się mamie. Zostawiła telefon na biurku w moim pokoju. Co chwila przychodziły do niej wiadomości pełne wyzwisk, a nawet gróźb. Wtedy byłeś w Brisbane. 

Rozluźniłem dłonie, a następnie przetarłem nimi twarz. Czułem, że to wszystko mnie przerasta. Cała sytuacją z Fredericą była dla mnie dużym wyzwaniem. Poza tym miałem na głowie pracę, związek, o który musiałem zadbać. Zależało mi na Maggie i nie mogłem tego zepsuć. W następnym roku do moich obowiązków miały jeszcze dołączyć studia. 

- Wybacz moją reakcję, ona...

- Jest dla ciebie ważna, wiem to - westchnął. - Od czasu tamtej sytuacji cały czas się zastanawiam, co się z nią dzieję. 

- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś szybciej?

- Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia, czemu nie przekazałem ci tego szybciej. Ash, ona nie potrzebuje mnie, tylko ciebie. Ty jesteś jej najlepszym przyjacielem odkąd wprowadziła się do domu obok twojego. 

Ponownie sięgnąłem po swoją szklankę. Jednak nadal potrzebowałem sporej dawki alkoholu. Temat Rici całkowicie uciąłem i podczas reszty wieczoru nie rozmawiałem z Nickiem na ten temat. Po wlaniu kolejnej ilości alkoholu usiadłem obok mojej dziewczyny uśmiechając się do niej. Chciałem po prostu zapomnieć na jeden wieczór.

***

O ile kochałem słońce, tym razem przeklinałem je, gdy przedostało się do mojego pokoju rażąc mnie w oczy. W mojej głowie panował ogromny chaos. Głowa bolała mnie tak, jakby ktoś w środku mojej czaszki urządzał generalny remont przy użycia młota pneumatycznego. Odnalazłem w sobie odrobinę siły, żeby unieść delikatnie głowę i rozejrzeć się za butelką wody. Niestety nic takiego nie znalazłem. Bardzo niechętnie podniosłem się z wygodnego łóżka i trzymając kurczowo głowę udałem się do kuchni. 

Poczułem zapach bekonu oraz jajek, co spowodowało natychmiastowe burczenie w moim brzuchu. Mama stała przy kuchence i nuciła jakąś nieznaną mi piosenkę pod nosem. Otworzyłem lodówkę, z której wyciągnąłem butelkę schłodzonej wody. 

- Nie możesz wypić wody o temperaturze pokojowej? Ta jest za zimna na wypicie od razu całego litra. - miałem tak ogromnego kaca, że nie posiadałem siły, żeby wywrócić oczami po usłyszeniu uwagi mojej mamy. A obiecywałem sobie, że nie wypiję tyle alkoholu.

- Nie powinnaś być czasem w pracy? - spytałem.

- Już z niej wróciłam, jest czwarta po południu. - moją mamę nie ruszył mój podły humor. - Siadaj do stołu. To powinno postawić cię na nogi - dodała kładąc talerz i sztućce. 

Czułem się fatalnie, ale doskonale zdawałem sobie sprawę, że przesadziłem z alkoholem. Na całe szczęście miałem wolny weekend, więc nie musiałem wstawać wcześnie rano. Zjadłem posiłek przygotowany przez moją mamę, za co jej podziękowałem, a następnie udałem się do swojego pokoju. Otworzyłem szeroko okno. Spojrzałem w stronę domu sąsiadów, gdzie spostrzegłem Irene na kanapie w ich salonie z książką. Dawno nie widziałem, żeby zajmowała się czymś związanym tylko z nią. 

Po doprowadzeniu się do porządku postanowiłem porozmawiać z Fredericą. Dałem jej czas na przeanalizowanie całej sytuacji, więc w końcu nadszedł moment konfrontacji. Przywitałem się z Irene i po przebrnięciu przez standardowe pytania typu "Co słychać? Co u mamy, bo ostatnio rzadko się widujemy?" udałem się do pokoju nastolatki.

Cicho zapukałem w powłokę drzwi, a następnie zajrzałem do środka. Zastałem przyjaciółkę na łóżku. W dłoniach trzymała telefon. Patrzyła na niego bez jakichkolwiek emocji. Widziałem tylko jak przesuwa ekran i beznamiętnie wodzi wzrokiem po jakimś tekście, który czytała.

- Czytasz coś ciekawego? - spytałem, a ona wzruszyła ramionami. 

- Nic, czego ostatnio nie dowiedziałam się o sobie. 

Rica nawet nie podniosła na moją osobę wzroku. Położyła telefon obok siebie, ale tak, żebym nie mógł go wziąć. Zrobiła również miejsce dla mnie, więc położyłem się obok nastolatki. 

- Wiesz, że z niektórymi sprawami nie poradzisz sobie sama...

- Ashton, ja naprawdę obawiam się tej wizyty u psychiatry. Nie znam nikogo, kto tam poszedł. Co ludzie pomyślą o mnie, gdy się o tym dowiedzą? - jęknęła zrezygnowana.

- Nie możesz uzależniać swojego życia od społeczeństwa, które cię obserwuje. Musisz podejmować decyzje, które pomogą TOBIE, a nie rzekomo będą wyglądać dobrze przed kimś. - spojrzałem na nią.

Siedemnastolatka odwróciła wzrok w moją stronę i spojrzała na mnie błagalnie. Nie czuła się pewnie z myślą, że potrzebuje pomocy specjalisty, chociaż doskonale wiedziała, że nie jest z nią najlepiej. Zastanawiałem się nad argumentem, który ją przekona do zmiany decyzji, aż wreszcie wpadłem na pewien pomysł. 

- Kiedy czujesz się źle fizycznie, powiedzmy masz problemy z sercem, udajesz się do lekarza specjalisty, który ma za zadanie ci pomóc. Jesteś w podobnej sytuacji. Udajesz się do doktora po pomoc, to wszystko. 

- Ja po prostu nie chcę opowiadać komuś obcemu o tym wszystkim. Miałam wielki problem u pani psycholog. Nie chcę przechodzić przez to jeszcze raz.

- To powiedz mi, co czujesz. Chcę cię zrozumieć chociaż w niewielkim stopniu. 

Frederica usiadła po turecku na łóżku, więc uczyniłem to samo. W końcu miał nastać ten moment, na który czekałem. Chciałem poznać jej odczucia, jakie pojawiały się, gdy znalazła się w tak ciężkiej sytuacji. Prześladowania w szkole, czy w sieci nie są niczym przyjemnym. Każde słowo oprawcy boli i zostawia po sobie ślad. Nikt tak nie dobija człowieka jak drugi człowiek. Nie ma co ukrywać - to my głównie jesteśmy tymi złymi na naszej planecie i tylko niewielki odsetek naszej populacji stara się cokolwiek zmienić w tym zakresie. 

- Proszę cię, nie mów o tym nikomu - zaczęła. - Zostaw to tylko dla siebie. Nie chcę, żeby ktokolwiek dowiedział się o moim stanie. 

- Rica, ja chcę ci pomóc. Proszę cię...

- Ale jak niby chcesz mi pomóc? - spytała podniesionym głosem. - Nie pomożesz mi, bo nie wiesz, jak się czuję. Ja sama tego nie pojmuję. 

- Po prostu powiedz cokolwiek. Jakie emocje są w tobie? - spytałem niepewnie. 

- To jest właśnie najtrudniejsze. Nie ma we mnie żadnych uczuć. Moja dusza jest pusta... jak Miasto Duchów. 

Przez dłuższą chwilę analizowałem słowa, które wypowiedziała Frederica. Dziewczyna w pewnym sensie pojmowała rzeczywistość na swój sposób, zwracała uwagę na fakty, na które przeciętny człowiek nie spojrzałby z podobnej perspektywy. Wiedziałem, że nie rozmawiałem ze zwyczajną osobą. Rica była niezwykle wrażliwa i czarne często nie było dla niej czarne. Widziałem jak bada moją reakcję na jej słowa. Zapewne zastanawiała się, czy uznam ją na tyle dziwną, że zostawię ją przy najbliższej okazji. Czuła się niepewnie, czekała na mój ruch. Nie do końca wiedziałem, co powinienem powiedzieć czy zrobić. 

- Mów dalej - uznałem, że te dwa słowa będą najbardziej adekwatne do całej sytuacji. 

- Najgorsze są dla mnie noce - zaczęła. - To właśnie w nocy widzę wszystkich, którzy czekają na moje najdrobniejsze potknięcie, aby mogli mnie wyśmiać. Wyzywają, szydzą, poniżają, a ja stoję tam i słucham wszelkich obelg. Jestem mniejsza niż Calineczka, a ich słowa są wielkości kilkumetrowego potwora z powieści fantasy. Nie dość, że walczę z nimi za dnia, to również w nocy nie odpuszczają. A ja nie mam kiedy nabrać sił do walki z nimi wszystkimi - moimi demonami. 

Ostatnimi siłami hamowałem łzy, widząc jak dużo kosztuje Fredericę wypowiedzenie się na temat myśli, które krążą w jej głowie. Nie miałem dokładnego pojęcia jak długo dziewczyna męczy się z tym wszystkim, ale widziałem jedno: była tym wykończona. 

- Może ja rzeczywiście potrzebuję pomocy psychiatry, mówię tak dziwnie - nastolatka wydawała się być przerażona tym, co właśnie opuściło jej usta. 

Przytuliłem ją do siebie najmocniej jak potrafiłem. Oparłem brodę o czubek jej głowy i intensywnie mrugałem oczami, żeby powstrzymać emocje. Było mi naprawdę ciężko. Kto normalny zachowałby spokój, gdy jedna z najbliższych mu osób tak cierpi?

- Damy sobie z tym radę, okruszku. Obiecuję. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro