Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I

 Tego samego dnia udałam się na komisariat policji. W drzwiach przywitał mnie mężczyzna zadziwiająco podobny do królika, miał przyjazne i dziecięce rysy twarzy, a w rękach trzymał kilka papierów.

- Dzień dobry, nazywam się Jeon Jungcock (( ͡° ͜ʖ ͡° )). W czym mogę pomóc?- zadowolony wprowadził mnie do środka i odłożył trzymane kartki na blat już zaśmieconego stołu.

- Chciałam zgłosić kradzież, a dokładniej kradzież kajzerek!

- Kajzerek??- roześmiał się

- Widzę, że nie traktuje mnie pan poważnie!- już zbierałam się do wyjścia, jak można tak zlekceważyć poważną zbrodnie?

- Ależ skąd! Zapraszam do pokoju.

Jungcock pokierował mnie do ciemnego pokoju na końcu długiego korytarza. Po każdej stronie ściany holu zawalone były różnymi certyfikatami i zdjęciami grupowymi pracowników. Byłam w stanie dostrzec bruneta na kilku z nich.

- Czemu jest tu tak ciemno?- wystraszyłam się. Po przeczytaniu tylu fanfików jestem już w stanie domyślić się do czego to wszystko zmierza. Byłam mentalnie przygotowana na ewentualną ucieczkę lub wołanie o pomoc

- Nie płacimy za prąd od ponad dwóch miesięcy...

- Ahh, czyli dlatego jest tu tyle okien- uspokoiłam się delikatnie, na szczęście obyło się bez użycia siły, albo biegania

Policjant zamknął drzwi i wyciągnął spod biurka trzy latarki w różnych kolorach

- Latarki wychodzą taniej niż rachunki- powiedział

Zawiesiliśmy dwie z nich nad nami by spisać raport i zatwierdzić wszystkie potrzebne dokumenty. Przed wyjściem pomogłam jeszcze Jeonowi  znaleźć klucze, które położył w którymś kącie pokoju, nie pamiętał tylko którym. Uwinęłam się ze wszystkim dość szybko, bo w pół godziny. Idąc już w kierunku przystanku autobusowego przypomniałam sobie o wizytówce jakiegoś prawnika, którą dała mi Natalka. Nie miałam nic ważnego w planach, tak właściwie to nic nie miałam, więc postanowiłam od razu zadzwonić. Po kilku sygnałach odebrała widocznie zdołowana sekretarka i zaproponowała mi, abym przyszła do kancelarii około siedemnastej. Zgodziłam się i mając nadzieję na odzyskanie moich bułek wróciłam do domu. Zamiast przygotowywać się do spotkania włączyłam mojego kochanego zielonego laptopa z naklejkami modliszek i zaczęłam grać w słodki flirt- jedną z moich ulubionych gier. Miałam już uzbierane ponad 2000 punktów akcji, ale i tak zmarnowałam wszystko na szukanie Nataniela i zrobiłam przy tym 0% postępów w fabule. Przez frustracje nie zauważyłam nawet, że zostało mi niewiele czasu. Zamknęłam laptopa i w pośpiechu zaczęłam się przebierać. Założyłam dwie różne skarpetki i delikatnie poplamione jeansy, ale wydaje mi się, że nie rzucało się to w oczy AŻ tak bardzo. Założyłam jeszcze tylko bluzę i  pobiegłam na przystanek. Kierowca już miał odjeżdżać ale ostatkiem sił wczołgałam się jeszcze do środka. Dwadzieścia minut później byłam na miejscu. Podeszłam do kobiety w recepcji i przypomniałam jej o moim spotkaniu. Poznałam jej głos od razu, i muszę przyznać pasuje do niej. Na żywo jednakże brzmi na bardziej zmęczoną i zmarnowaną niż przez telefon.

- Pan Chae przyjmuje na ostatnim piętrze, pokój 112- mruknęła nie podnosząc nawet wzroku sprzed ekranu komputera

- Dziękuję- uśmiechnęłam się nie oczekując tego samego z jej strony. Weszłam do windy, bo schodami nie byłabym w stanie dojść nawet na drugie piętro. Po kilku minutach chaotycznego chodzenia między pokojami, w końcu zlokalizowałam odpowiednie drzwi. Zapukałam i zdenerwowana nacisnęłam klamkę, użyłam za dużo siły więc zamiast wejść jak cywilizowany człowiek wpadłam do środka z impetem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro