Rozdział II
Zapukałam i zdenerwowana nacisnęłam klamkę, użyłam za dużo siły więc zamiast wejść jak cywilizowany człowiek wpadłam do środka z impetem. Gdyby nie ogromny fikus stojący po lewej stronie runęłabym z hukiem. Kiedy się już otrzepałam, prawnik wciąż siedział tyłem do mnie na skórzanym obrotowym krześle. Był całkowicie skupiony na obserwowaniu dwóch ptaków siedzących pod bilbordem z reklamą jakiegoś kremu nawilżającego.
- Dzień dobry, czy to pan Chae Hyungwon?
- Tak- odpowiedział dalej wyglądając przez okno.
- Byłam umówiona z panem na siedemnastą- usiadłam na zielonym krześle naprzeciw niego
- Ale jest już pięć po siedemnastej!
- Winda długo jeździ- prawnika wyraźnie rozbawiła moja odpowiedź
- A więc, w czym problem?
- Dziś rano ktoś ukradł mi trzy bułki...- Hyungwon gwałtownie obrócił się w moją stronę, uderzył dłonią w stół i krzyknął:
- O nie! Tak tego nie zostawię!
Gdy tylko się odwrócił oszołomiły mnie jego aparycje, wyglądał cudownie w tym czarnym golfie i marynarce. Był bardzo smukły i wysoki, przypomniał mi modliszkę. Dzięki niesamowitemu charakterowi prawnika, szybko się z nim dogadałam i od razu ustaliliśmy termin następnego spotkania. Zadowolona wyszłam z gabinetu i skierowałam się do wyjścia. Ku mojemu zdziwieniu na dworze padało
- Nie dość, że mi kajzerki ukradli to jeszcze deszczem napierdala!!1!1- krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. Postanowiłam, że wezmę jeden z parasoli ze stojaka. Już sięgałam po jeden z nich, kiedy przypomniało mi się, że sama zostałam dzisiaj okradziona. Zawahałam się i już miałam odkładać parasol na jego miejsce, gdy nagle poczułam dużą rękę na ramieniu.
- Dzięki, że mi potrzymałaś (iks de)- brunet delikatnie wyjął parasolkę z mojej dłoni. Nasze palce zatknęły się na ułamek sekundy. Zauważyłam pierścionek na jego serdecznym palcu. Nie wiedząc dlaczego poczułam nagłe ukłucie zazdrości w klatce piersiowej, przecież on mi tylko pomaga odzyskać bułki.
Hyungwon wyszedł, a ja dalej nie miałam parasolki. Usiadłam więc w lobby studiując uważnie ulotki. Jakąś chwilę później usłyszałam otwierające się drzwi.
- Myślałem, że ze mną idziesz- pomimo, że wyszedł z parasolką, mokre końcówki jego grzywki przykleiły mu się do czoła, na swój sposób wyglądał całkiem... uroczo?
- Jeśli chcesz mogę Cię podwieźć.
- To miłe z twojej strony.
Oboje skierowaliśmy się do wyjścia, Hyungwon jak na gentlemana przystało, przepuścił mnie w drzwiach. Kiedy już byłam na zewnątrz poczułam jak Chae przyciąga mnie do siebie i w jednej chwili znalazłam się pod jego parasolem. Zmieszana podniosłam głowę w górę, żeby na niego spojrzeć, a on uśmiechnął się tylko i powiedział - Uważaj bo będziesz mokra- miałam ochotę powiedzieć, że już jestem ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język (lolol).
Przeszliśmy kawałek wspólnie pod parasolką. Nie mając pomysłu na temat do rozmowy zapytałam:
- W takim razie gdzie jest Twoje auto?
- Haha, no wiesz...- Hyungwon wyciągnął kluczyki z kieszeni i nacisnął blokadę. W tym samym momencie odezwał się bipczyk przy skuterze dostawczym niedaleko nas. Po dzisiejszym dniu nie miałam już siły zadawać pytań, ale jakim cudem prawnik jeździ dostawczakiem? Hyungwon usiadł jako pierwszy, a ja tuż za nim, oparłam delikatnie ręce z parasolką o jego plecy. Kiedy ruszyliśmy, gwałtownie odchyliłam się do tyłu. Prawnik zatrzymał pojazd, odwrócił się i powiedział:
- Trzymaj się mnie mocno (*fangirling*)- Wtuliłam się w jego plecy i ruszyliśmy dalej.
// ten rodział miał być wystawiony jeszcze w tamtym roku xd. Ogólnie to powinnam go jakoś bardziej poprawić czy coś ale nie mam weny cri
A.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro