Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonus #2

Pomyślałam, że nie dam wam tyle czekać.

    Wchodzisz powoli do pokoju, i zaczynasz sobie przypominać. Stare, zakurzone pomieszczenie w żadnym wypadku nie przypominało ci dawnego pokoju rodziców.

     Drewniane ramy obrazów były zarysowane i przekrzywione, szklane ramki na zdjęcia potłuczone, biała pościel na łóżku zmięta i zszarzała, puchaty dywan powyciągany, a ciemna szafa na wpół otwarta.

    Podchodzisz do kominka, i bierzesz w dłoń jedną z ramek. Zdjęcie w środku przedstawiało ciebie i Sabrinę, jak jedna huśta drugą. Obie miałyście najwyżej osiem lat. Drugie zdjęcie przedstawiało twoich rodziców, jak trzymali się za ręce przed kościołem. Dopiero po chwili dociera do ciebie, że to zdjęcie ślubne. W trzeciej ramce widzisz siebie i swojego brata, który trzymał cię na rękach z szerokim uśmiechem. Ty też się uśmiechasz na to wspomnienie.

    Postanawiasz zajrzeć do szafy, a to, co tam zauważasz — a właściwie jego brak — trochę cię dziwi, ponieważ zamiast ubrań znajduje się tam sama broń. Zamykasz drzwiczki z trzaskiem, i kręcisz głową wychodząc z pomieszczenia.

    Następnym pokojem jaki chcesz zwiedzić jest biuro ojca. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie przepadał za papierkową robotą. Po całym pomieszczeniu walały się papiery bądź ich szczątki. Niektóre nadpalone, inne w kawałkach, a nieliczne zmięte. Podnosisz jeden z nich i od razu go odkaładasz. Ty i papierkowa robota nie grają w parze, a zwłaszcza, gdy wtrąca się osoba trzecia, czyli matematyka.
   
    Rozglądasz się. W prawym rogu zauważasz regał z książkami. W skupieniu studiujesz ich tytuły, ale coś ci nie pasuje. Jedna z książek wydaje się być inna od wszystkich. Miała wytarty brzeg, jakby ktoś ją często wyjmował, ale poza tym była równie zakurzona, jak reszta.

    Z wahaniem sięgasz po książkę, ale ona stawia opór, jakby nie chciała aby ktoś ją wyciągał. Próbujesz podnieść ją do góry wpychając poziomo do środka, i udaje ci się.

   Tyle, że nie masz książki w rękach, a uruchomiłaś mechanizm. Po chwili regał się otwiera, a ty ledwo zdążyłaś odskoczyć. Twoim oczom ukazują się metalowe drzwi z elektronicznym szyfrem. Niestety go nie znasz.

   Zatrzaskujesz regał, i wychodzisz z pomieszczenia z cichym westchnieniem. Wchodzisz schodami na strych i wglądasz przez okno.

    Strych w rezydencji nie wyglądał na typowy, zakurzony schron rupieci. Owszem był odrobinę zakurzony, ale na pewno nie było tu nikomu niepotrzebnych przedmiotów. Tem strych był podzielony na jedno główne pomieszczenie z dwoma innymi.

    Główne pomieszczenie było niczym salon. Znajdowały się tu kanapy, stolik, mini biblioteczka, puchaty dywan, a podłoga była wyłożona jasnymi panelami. Pomieszczenie obok było pokojem Sabriny, a drugie twoim.

    Wchodzisz do tego drugiego, nie jesteś jeszcze gotowa aby przypomnieć sobie wspomnienia, które w większej mierze dzielisz ze swoją siostrą.

    Twój pokój jest urządzony w różnych odcieniach niebieskiego. Duży błękitny dywan, granatowe ściany, morska pościel. Nie zabrakło oczywiście innych barw. Białe biurko, mahoniowa szafa, łóżko z ciemnego drewna, brązowa framuga okna, i czarne od wewnątrz drzwi.

    Z ciężkim westchnieniem opadasz na łóżko. Okazało się, że podczas twojej nieobecności służące sumiennie dbały o pożądek w twoim pokoju, co ci się jednocześnie podoba i nie.

   Przekręcasz się na bok, i wpatrujesz w ścianę. Zmęczona przymykasz oczy, a po chwili oddajesz w ramiona Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro