1: XLV
Coś słabo z waszą aktywnością.
Dedyk dla: NeverAda i Imfraise
Odpowiedzi:
1. Co Sherin nazwała zwariowanym pomysłem?
• Wylanie kwasu na Sherrinforda.
2. ,,Mira" to...?
• Przestępcza organizacja.
3. Sherin zaraz po nazwaniu Sherlocka ,,dziwakiem", zapytała czy może nazywać Moriaty'ego...? (Kim?)
• ,,Świrkiem”
**Jaki rocznik wina otworzyła Sherin po powrocie do domu?
• 2001
~*~
Skłamałaby, gdyby powiedziała, że widok Sherlocka śpiącego w fotelu z dokumentami ma klanach nie był rozczulający.
Zastanowiła się chwilę i stwierdziła, że lepiej go obudzić, bo później będzie narzekał na ból kręgosłupa. Cicho przemierzyła odległość dzielącą ją od niego, i stanęła za nim, kładąc jedną dłoń na ramieniu, a drugą na policzku. Pochyliła się nad nim, i przystawiła usta do ucha.
— Nie możesz teraz spać — wyszeptała. Mruknął coś w odpowiedzi. — Zapomniałeś o Moriartym? — szeptała dalej do jego ucha. — Sherin może być w niebezpieczeństwie, a przecież nie możesz na to pozwolić. — Poruszył się nerwowo. — Zależy ci na niej, a ona jest w niebezpieczeństwie. Moriarty ją zabija — dokończyła już głośniej.
Zerwał się gwałtownie, ale przytrzyłała go dłońmi. Zachichotała, kiedy zauważyła, że uświadomił sobie czyje dłonie na nim spoczywają. Pocałowała go lekko w policzek, ale jemu było ewidentnie za mało. Przyciągnął ją na swoje kolana, i mocno objął ramionami.
— To nie było śmeszne, Sherin — powiedział cicho.
— Dla mnie było. — Uśmiechnęła się szeroko. Spojrzał na nią uważnie.
— Wyjątkowo dobry humor po spotkaniu z radą... — Zamyślił się. — Czyżbyś wkręciła w coś tę rudowłosą dziewczynę?
Uśmiechnęła się drapieżnie, upewniając go w przekonaniu. Przybliżyła się do niego, zachowując dystans pięciu miletrów, i prowokując tym samym do pocałunku. Uniosła brew, zdawała się mówić ,,nie zrobisz tego? Naprawdę?”. Nie zareagował, czekał cierpliwie na jej ruch. Ona także była cierpliwa, mogła godzinami czekać na ruch ze strony przeciwnika, zachowując tę samą pozycję, czy mimikę twarzy... Tym razem jednak przeciwnik wygrał. Zbliżyła się bardzo wolno, i przymykając oczy, złożyła na jego ustach czuły pocałunek, który ten natychmiast odwzajemnił. To była gra, walka o dominację, a jak wszystkim było wiadomo, Sherin uwielbiała dominować we wszystkim. To ona ustalała zasady i to ona je łamała.
To ona zaczęła pocałunek, i to ona go skończyła, odsuwając się lekko. Przycisnęła policzek do jego piersi, przymykając oczy. Uśmiechnęła się kącikiem ust, kiedy wyczuła, że serce Sherlocka bije nienaturalnie, szybkim rytmem, podobnie jak jej własne. Holmes jeździł powoli dłonią po jej plecach w górę i w dół, za to ona po chwili uniosła dłoń, przytykając ją do jego policzka, i głaskąc kciukiem.
— Ustaliłeś coś w związku z dokumentami? — zapytała, kiedy jej wzrok natrafił na porozrzucane papiery. W milczeniu pokręcił głową.
— Narazie tylko je przeglądałem.
Niekontrolowanie ziewnęła.
— Przepraszam — powiedziała cicho. — Po prostu cała energia już ze mnie wyleciała.
— Nie dziwie się. — Zaśmiał się cicho. — Gdybym to ja musiał użerać się z tą bandą idiotów, też nie miałbym energii.
— Nie — powiedziała cicho, przymykając oczy. — Ty straciłbyś cierpiwość, tak jak w obecności Andersona.
Pocałowała go w policzek, i wstała z jego kolan znowu ziewając. Już w sypialni przebrała się w jedną z jego koszul, i położyła na łóżku.
~*~
— Zupełnie się z tobą nie zgadzam, Sherrinford! — wykrzyknęła, podnosząc gwałtownie głowę.
— A to niby dlaczego? — zapytał spokojnie.
— Bo to nierealne!
Sherlock nie zwracał uwagi na tę dwójkę. Siedział z dokumentami na kolanach już od dobrej godziny, i nadal nie znalazł żadnego powiązania między ofiarami.
— Nie będę z tobą dyskutować!
— Jasne — prychnęła. — A ja nie będę dyskutować z kimś, kto sprzymierza się ze złoczyńcami. — Niemal wypluła ostatnie słowo. Zacisnął pięści. — Po co w ogóle tu jesteś?!
— A ty? Po co tu jesteś? — zapytał przybliżając się o kilka kroków. Rzuciła mu gniewne spojrzenie.
— Ja tu mieszkam, a tobie nic do tego — odparowała. — Pytałeś go w ogóle, czy możesz tu przebywać?
— A ty? Pytałaś go o zdanie, kiedy przyjechałaś?
Uniosła dumnie głowę, i obdarzyła go zabójczym uśmiechem.
— Wątpie aby miał jakieś obiekcje — odparła, podchodząc do niego bliżej. — Jeśli Loto chce mojej głowy to niech się lepiej postara — dodała złowieszczym tonem.
Patrzyła jeszcze chwilę w jego oczy, a następnie skierowała się do wyjścia. Dziś miała na sobie leginsy, i zwykły, rozciągnienty sweter w pudrowym kolorze. Włosy natomiast spięła granatową spinką w niechlujny kok. Oczywiście na szyji znajdowała się niebieska apaszka zakrywająca tatuaż. Założyła płaszcz, swoje nowe — już — ukochane buty z długą cholewką, i wyszła.
Chwilę zastanawiała się dokąd iść, ale zrezygnowała z konkretnego miejsca, i po prostu spacerowała po mieście.
Czyste ulice, brudne ulice, ciemny park, Instytut Luna, bogata dzielnica, ciemne i brudne zaułki, ten facet co ją zaatakował prawie trzy lata temu... Zaraz, co?!
— Witam, ślicznotko, czy my się skąś nie znamy?
— O tak. — Skrzyżowała ramiona, odwracając się w jego stronę. — Czy to nie ty próbowałeś mnie zgwałcić trzy lata temu?
Mężczyzna rzucił się na nią z nożem.
Ostatnim o czym pomyślała nie była ucieczka, a słowa: no ładnie...
~∆~
Pytania, chociaż nie wiem czy jest sens:
1. Jaki kolor oczu miał mężczyzna, który zaciągnął ją do zaułka?
2. Jak Sherin nazywała ludzi, których obserwowała?
3. Kim jest Sabrina?
4. Przez ile czasu Sherin nie odzywała się do Sherlocka?
5. Ile dokładnie miesięcy wcześniej Sherin wróciła od Sherlocka?
6. Co powiedziała Sherin przed akcją u Magnussena w rezydencji?
7. O co prosiła Sherin Sherrinforda?
8. Na czym potrafi grać Sherin?
9. Ile lat miała Seraphina kiedy ślubowała ,,Lunie”?
** Jaki kod podała Sharon, kiedy informowała Sherin o współpracowniku?
Życzę powodzenia, i od razu mówię, że więcej pytań nie przygotowałam, i to jest ostatnia partia ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro