1: XLII
Odpowiedzi:
1. Kto niefortunie zakochał się w lady Charpentier?
• Sebastian
2. Ile razy Sherin kupowała nowe buty?
• 2
3. Opisz jednym słowem charakter Sherin.
• (tu w zasadzie mogło być każde słowo, ale ja preferowałam ,,niewzruszona")
4. Jaki pseudonim nosi Sebastian?
• Rudolf
** Kiedy po raz pierwszy Sherlock pocałował Sherin? ( podaj datę)
• To był 23 listopad.
(NeverAda — nawet dedykowałam ci tamten rozdział xD)
(...)
Gratuluje biorącym udział ;)
~*~
Nigdy nie czuła się gorzej.
Pomijając już fakt, że miała gorączkę jedną z wielu. Zobaczyła brata po raz pierwszy od sześciu lat, a jedyne na co mogła się zdobyć to jedna, samotna łza spływająca powoli po policzku. Jean wytarł ją czułym gestem, a ona tylko na niego patrzyła, na jego piękne, niebieskie oczy. On w końcu też na nią spojrzał, w te oczy tak bardzo podobne do jego. Złożył na jej czole czuły pocałunek.
— Mówiłem, że cię odnajdę — szepnął wtedy na pożegnanie. To były słowa jedne z wielu.
Teraz leżała na kanapie w salonie patrząc jak Sherlock zaszywa się w swoim Pałacu Pamięci, jednak co jakiś czas sprawiał wrażenie, jakby coś go wybudzało, i wtedy zerkał na nią kątem oka, a ona udawała, że tego nie widzi.
W pewnej chwili do salonu wpadł dwunastoletni chłopiec w akompaniamencie krzyków pani Hudson.
— Tajna przesyłka dla pana Sherlocka Holmesa — wykrzyknął.
— Skoro jest tajna, to nie powinieneś o tym krzyczeć — odparła cicho. Odwrócił się w jej stronę.
— Sherin! — Uśmiechnęła się słabo.
— Cześć, Ray. Mer cię puściła?
— Nie miała wyjścia, wykonuję rozkazy członkini zarządu. — Zasalutował.
— Yhym... Domyślam się, że mówiąc członkini zarządu masz na myśli nie Aleksandrę, a Sharon, zgadza się?
— Dokładnie. — Przekazał papiery Holmesowi, a następnie zasalutował Sherin. — Dowidzenia, agentko numer 10.
Po jego wyjściu Sherlock spojrzał na nią z uniesioną brwią. Wzruszyła lekko ramionami.
— Wyżsi agenci noszą numerki od 1 do 100, kiedy jeden ginie, dajmy na ten przykład 12, od trzynastki w górę wszystkie numery się przesuwają, a na miejsce setki zostaje wylosowany ktoś z niższych rangą. Taki trochę los na loterii, ale najpierw zostają organizowane zawody. — Kolejne wzruszenie ramion. — Sabrina miała piątkę, Mer ma trzynastkę, Mark dwadzieścia, Leon trzydzieści cztery, Lily... Chyba dwadzieścia osiem, a Sharon nie ma żadnego, jako członkini zarządu nosi numer zero. — Zrobiła dziubek z ust.
— A... Jak on tam... Sebastian?
Spochmurniała, i skrzyżowała ramiona, odwracając głowę w drugą stronę.
— Siedem — mruknęła niewyraźnie. Sherlock na ten widok zaśmiał się cicho.
Podszedł do niej, i usiadł obok na kanapie.
— Podsumowując — zaczął — Nazywasz się lady Sherin Seraphina Charpentier. Urodziłaś się i wychowałaś we Francji, a dokładnie w Orleanie. Należysz do tajnej rządowej organizacji o nazwie ,,Luna". Masz starszego brata i siostrę, którą zamordowała inna organizacja, która z kolei służy przestępcom. Masz konflikt z Moriartym i Magnussenem, z czego ten drugi już nie żyje. Jesteś wysokiej rangi agentką, której autorytet sięga aż po przewodniczącego, który szanuje twoje zdanie... — przerwał — Ale jest jeszcze coś. — Położył dłoń na jej policzku, zmuszając aby na niego spojrzała. — Jesteś wciągłym zagrożeniu, nosisz tatuaż na karku, i posługujesz się kataną, jakbyś robiła to od dziecka, a na dodatek nagle pojawia się ten twój kochany, starszy brat. Co jeszcze przedemną ukrywasz? — zapytał łagodnie. Zamknęła oczy nie mogąc dłużej patrzeć w jego szare tęczówki.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy, podczas której Sherin zbierała myśli, a Holmes zaczynał się irytować.
— Każdy ma jakieś tajemnice — powiedziała w końcu, otwierając oczy. — Podaj choć jeden powód, dla którego miałabym ci je zdradzić.
Podniosła się z kanapy i ponownie zamknęła oczy, ponieważ zakręciło jej się w głowie. Kiedy je znowu otworzyła, dostrzegła, że Sherlock podszedł do niej zachowując bardzo mały dystans. Podniosła głowę by móc spojrzeć na jego twarz, z której mogła w tym momencie czytać jak z otwartej księgi.
— Ponieważ zależy mi na tobie, i... — zaciął się.
— I...? — Uniosła brew.
— I chyba się w tobie zakochałem — dokończył.
Zamrugała oczami, a następnie uśmiechnęła kpiąco, i machnęła ręką.
— Przejdzie ci, gwarantuje, że ci przejdzie.
Podeszła do stojaka przy drzwiach, i chciała włożyć płaszcz, ale coś... A raczej ktoś jej w tym przeszkodził.
Sherlock złapał ją za przedramię i gwałtownie odwrócił w swoją stronę. Sherin aby spojrzeć w jego oczy musiała unieść głowę bardzo wysoko. Już nie raz przeklinała swoją drobną budowę.
— Podałem powód, więc teraz ty odpowiadasz na pytania — powiedział.
Spiorunowała go wzrokiem, i próbowała się wyrwać, ale dodatkowo otoczył ją drugim ramieniem, i przycisnął do ściany. Była w potrzasku.
— Puść mnie! — wykrzyknęła, ponawiając próbę ucieczki. — Puszczaj!
— Nie — odparł spokojnie. — Nie, dopóki nie odpowiesz kim są zamaskowani mężczyźni, i czym jest twój tatuaż.
— To już nie można mieć tatuażu? Naprawdę?! — Nie patrzyła na niego.
— Zwykły tatuaż w twoim przypadku? — Prychnął. — To nierealne.
— Więc co twoim zdaniem jest realne?! Że należałam do jakiejś innej organizacji i teraz mnie ściga?! Otóż nie! Ona ściga mnie dlatego, że ich eliminujemy, ścigamy i eliminujemy. — Zaniosła się szlochem i oparła głowę na jego piersi. — A najgorsze jest to, że nie miałam wyboru, nie miałam rozumiesz?! — Uniosła gwałtownie głowę. A po chwili dodała cicho: — Ja też się w tobie zakochałam.
~*~
Pytania:
1. Co Sherin nazwała zwariowanym pomysłem?
2. ,,Mira" to...?
3. Sherin zaraz po nazwaniu Sherlocka ,,dziwakiem", zapytała czy może nazywać Moriaty'ego...? (Kim?)
**Jaki rocznik wina otworzyła Sherin po powrocie do domu?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro