Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1: V

  

   W ciągu tygodnia Sherin zaklimatyzowała się już na dobre.

     Sherlock nie miał wstępu do sypialni z wyjątkiem poranków, i wieczorów, kiedy wybierał ubrania — oczywiście przesiąknięte perfumami dziewczyny. Jako, że dziewczyna nie była rannym ptaszkiem (jak raczył napomknąć tydzień temu Holmes), miał okazję obserwować jak śpi. Wyglądała wtedy jak bezbronne i niewinne dziecko, a przecież nie była dzieckiem, ani tym bardziej bezbronnym.

     W ciągu tego tygodnia zaskoczyła go dwa razy. Raz, gdy powiedziała wszystko, co wie o trupie. Naturalnie dedukcję zostawiła jemu, ale zdziwił się, że tyle wie o przypadkowym człowieku. Drugi raz zaskoczyła go śmiałą teorią na temat tego zabójstwa.

     Pokręcił głową, próbując odgonić myśli. Ta dziewczyna jest nieprzewidywalna, a do tego arogancka. Wyszedł z sypialni.

     Niedługo później dziewczyna zjawiła się w kuchni. Nie zwróciła uwagi na to, że jest ciągle w piżamie, a w pomieszczeniu nie jest sama.

    Pierwszym, co zrobiła było wsypanie do filiżanki trzech łyżeczek cukru, następnie włożyła saszetkę z herbatą owocową, i zalała wciąż gorącą wodą.

     Usiadła przy zagraconym stole ciągle trzymając filiżankę w dłoni — oczywiście uprzednio wyrzucając saszetkę — zaczęła ją powoli sączyć. Mężczyźni obok przyglądali się jej ze zdziwieniem, gdy piła, gapiąc się nieprzytomnie w ścianę naprzeciwko. John odchrząknął.

— Dobrze się czujesz, Sherin?

— Yhym. — Otrzymał zdawkową odpowiedź.

— Na pewno?

— Yhym.

— Myślisz nad czymś? — Nie dawał jej spokoju.

    Odstawiła z trzaskiem filiżankę, i powoli odwróciła się w jego stronę. Spojrzała mu prosto w oczy, zbierając myśli.

— Jeżeli jeszcze raz zapytasz mnie, czy myślę, przysięgam, że będziesz musiał zająć się swoją twarzą.

    Odwróciła się z powrotem, i wzięła do ręki filiżankę. Już miała wziąść łyk, kiedy od drzwi dobiegło głośne ,,Dzień dobry". Upuściła filiżankę, a w momencie, w którym Holmes wstał, schowała się za nim.

     Sherlock był tak zaskoczony jej zachowaniem, że w pierwszej chwili nie wiedział, co się dzieje. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że dziewczyna jest w piżamie. Dzięki swojej drobnej posturze była całkiem niewidoczna.

    Doktor Watson okazał się wspaniałomyślny i wyszedł przywitać gościa... a może raczej klienta. Młodego klienta.

— Dzień dobry — powiedział doktor. — W czym mogę pomóc?

— Nazywam się Eryl Davis. — Uścisnął dłoń Watsona. — Przychodzę tutaj prosić o przysługę. Wczoraj w nocy ktoś próbował mnie zabić. Oczywiście wiedziałem, że od kilku dni ktoś mnie obserwuje, ale nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji.

— Idź się przebrać, Sherin — powiedział cicho Sherlock.

— Mądrala. Niby jak mam przejść do sypialni?

— O, to całkiem proste. Wystarczy, że odwrócę jego uwagę, a ty szybko przemkniesz za jego plecami. Gotowa? — Kiwnęła głową. — Akcja ,, Dama w opresji" rozpoczęta.

~*~

    Zaraz po zamknięciu drzwi sypialni, Sherin opadła na łóżko. Pomyślała, że właśnie tak kończy się jej wczesne wstawanie.

    Wyjęła z walizki czarne jeansy, a z szafy białą koszulę. Perłowy guzik na samej górze koszuli zostawiła odpięty, dzięki czemu na pierwszy rzut oka było widać jej naszyjnik w kształcie księżyca, z którym nigdy się nie roztawała. Włożyła swoje ulubione, czarne szpilki, a włosy — jak prawie zawsze — zostawiła rozpuszczone.

    Wychodząc z pomieszczenia dostała sms. Nie fatygowała się jednak by go przeczytać. Stwierdziła, że sms nie zając, i nie ucieknie.

     W salonie oczywiście zastała już tylko Johna i Sherlocka. Klient powiedział swoje, i wyszedł. Sherin rozłożyła się na kanapie obok Sherlocka, kładąc mu nogi na kolanach, a sama położyła głowę na poduszce.

    Chciało jej się spać. Było dopiero po ósmej rano, a Sherin trudno jest się do czegoś szybko przyzwyczaić.

     Sherlock sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, co się wokół niego dzieje.

     Pewnie jest w swoim pałacu pamięci — pomyślała.

— Jest nowa sprawa, czy pan socjopata jej nie przyjął? — zapytała Watsona.

— Przyjął. Po prostu teraz myśli jak złapać niedoszłego zabójcę — dodał.

— Przyłapać na gorącym uczynku — powiedziała bez zastanowienia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro