Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

seventeen.

Lepiej jest czuć ból, niż nie czuć niczego.

Tego nauczyłem się w trakcie pobytu tutaj, w sowieckim ośrodku szkoleniowym HYDRY, znajdującym się gdzieś pod Kijowem. To miejsce wyniszcza psychicznie i fizycznie; będąc tu, wiesz, że nie masz nic poza samym sobą i swoimi myślami, resztkami przeszłości. Kiedy nie czujesz niczego poza pustką przesycającą każdą twoją komórkę, wiesz, że nie ma już odwrotu. Zabierają wszystkie wspomnienia w procesie tworzenia super-żołnierzy, przez co człowiek staje się niczym więcej aniżeli bezlitosną maszyną do zabijania niewygodnych dla HYDRY osób. Nie doświadcza się wtedy niczego poza ogromną, bezbolesną nicością.

Dlatego ważne jest, aby czuć cokolwiek; nawet jeśli jest to okropny, piekący ból, rozdzierający wnętrzności i pozbawiający zdrowych zmysłów.

Z dnia na dzień pustka wewnątrz mnie rośnie. Powoli, niepostrzeżenie, aż osiągnie odpowiednie rozmiary i będę mógł zostać najlepszym zabójcą na świecie. Boją się wyprać mnie z resztek wspomnień, tak jak w przypadku innych, bo nie chcą zniszczyć ich najcenniejszego nabytku, złotego dziecka HYDRY. Jednak poszczególne leki, eksperymenty pozbawiają mnie ważnej części, części czyniącej mnie zarówno człowiekiem, jak i tym brooklyńskim chłopcem, którego wszyscy nazywali Bucky.

Tylko te chwile spędzone z Weroniką na nowo rozbudzają we mnie obrazy przeszłości. Kiedy patrzę w jej oczy, kiedy słyszę dźwięk jej cichego śmiechu, kiedy czuję jej skórę pod palcami, wraca wszystko, co mi pozostało. Strzępki wspomnień. To jedyne, co mam, poza snami, w których jawi mi się niski blondyn o łagodnych, niebieskich oczach. Co noc uśmiecha się do mnie delikatnie, z wdzięcznością i kiedy chcę zapytać go o imię, gwałtownie rozmywa się we mgle, a jego obraz zastępuje okrucieństwo wojny. Mimo pojedynczych elementów nie potrafię przywołać w pamięci całej tej pieprzonej układanki.

Co rano budzę się zlany potem, czasem nawet wrzeszczę, dopóki nie uświadomię sobie tego, że ze snu już dawno się wybudziłem. Kiedy w końcu się uspokajam, próbuję przywołać w pamięci twarz mężczyzny z moich snów, zastanawiając się intensywnie nad tym, czy jest to ktoś, kogo znam, czy to tylko część nowych wspomnień, zainstalowanych w mojej głowie przez tego sukinsyna, Karpova. 

– Barnes – warczy Weronika, uderzając mnie otwartą dłonią w policzek.

Moja twarz tylko lekko odchyla się na bok, a wzrok robi się trochę zamazany. Nigdy nie przestanie mnie zastanawiać to, skąd w jej szczupłym ciele aż tyle siły. Kątem oka dostrzegam, jak brunetka odbija się szybkim ruchem od podłogi i atakuje mnie od tyłu, oplatając szyję swoimi udami. Moje dłonie chaotycznie, nerwowo błądzą po jej ciele, starając się zrzucić ją z ramion, abym mógł złapać oddech. W końcu jednak zaczynam się dusić, a twarz mi sinieje; pozbawiony powietrza upadam z hukiem na brudny i śmierdzący materac. Weronika gwałtownym, zwinnym ruchem zeskakuje z moich pleców w chwili, gdy od podłogi dzieli mnie zaledwie kilkanaście centymetrów. Wydaje mi się, że na parę krótkich sekund tracę przytomność, a przynajmniej kontakt z rzeczywistością. Kiedy otwieram oczy, Weronika stoi nade mną, wtykając kosmyk włosów za ucho. Jej szara koszulka jest mokra od potu w okolicach brzucha; jej klatka piersiowa unosi się miarowo.

– Ile razy mam ci powtarzać, że machając głupio rękami, nic nie zdziałasz?! Gdybym chciała, skręciłabym ci kark jednym ruchem ręki. I czasami mam ochotę to zrobić, gdy nie potrafisz porządnie dać mi po ryju.

W przypływie złości, gwałtownie podnoszę się z materaca i chwytam ją za szyję metalową dłonią, mocno przyciskając do zimnej ściany. Oddycham nerwowo, płytko, podczas gdy gniew maluje widoczne cienie na mojej zmęczonej twarzy. Dociskam mocniej i mocniej, kompletnie tracąc kontrolę nad sobą i swoją mechaniczną kończyną; puszczam dopiero wtedy, gdy po policzkach Weroniki spływają pojedyncze łzy, bynajmniej nie wywołane strachem, a brakiem tlenu. Mija zaledwie kilkanaście długich sekund, zanim kobieta upada na kolana, trzymając się za gardło. Nerwowo łapie ogromne hausty powietrza, słodkiego i kochanego powietrza.

– Ja też mógłbym cię zabić jednym ruchem ręki.

Brunetka przenosi na mnie swoje zdziwione, jednak jednocześnie pełne dumy spojrzenie. Wyciągam w jej stronę dłoń, tym razem tę zdrową i pomagam wstać.

– Masz za mało odwagi, żeby to zrobić – mówi z przekąsem, najprawdopodobniej po to, żeby mnie sprowokować. Czasami odnoszę wrażenie, że umyślnie igra z kostuchą, bo jest ona jedyną rzeczą, której tak naprawdę pragnie.

– Śmierć jest łatwa – odpowiadam ponuro, sięgając po butelkę z wodą. – W porównaniu z życiem tutaj.

Spoglądam na enigmatyczny wyraz twarzy brunetki, który w tej chwili idealnie oddaje jej równie zagadkową osobowość. Podczas wspólnych posiłków na stołówce udało mi się dowiedzieć tylko tyle, że Weronika Lidija Zacharenko zajmuje się szkoleniem przyszłej elity HYDRY, nie tylko mężczyzn, super-żołnierzy, ale pracując wcześniej dla KGB, utworzyła wraz z Ludmiłą Kudrin sowiecki projekt Czornaja Wdowa, który zakłada szkolenie najlepszych agentek KGB na perfekcyjne zabójczynie, tzn. Czarne Wdowy. Red Room jest częścią całego przedsięwzięcia; to moskiewski program treningowy, jedna z gałęzi eksperymentalnego wydziału naukowego KGB, który znajduje się gdzieś pod Moskwą.

Nikt jednak nie wie, jak tutaj trafiła, za co ją zamknęli, co robiła przedtem.

Cała jej przeszłość jest owiana tajemnicą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro