13
Dodam trzeci, bo co mi szkodzi
-------
- Jest? - spytała dyskretnie, kucając przy blacie. Ludzie patrzyli się na nią krzywo, ale nie zwracała na to uwagi. Luke parsknął.
- Nie ma.
Odetchnęła z ulgą i podniosła się, posyłając szeroki uśmiech każdemu obok. - To nie tak, że unikam twojego szefa, ale...
- Ale go unikasz? - zaśmiał się. Jasna blondynka wzruszyła ramionami i musnęła jego policzek, zostawiając na nim trochę czerwonej szminki.
- Tak, bo nadal próbuje mnie wyrwać, a ty jako dobry młodszy braciszek będziesz mnie przed nim krył - powiedziała cicho, rozglądając się. - Oh, to ten chłopak, za którym pobiegłeś do łazienki! - pisnęła, pokazując na Ashtona siedzącego na zapleczu.
- Taaa... - Luke skinął, dopiero później zauważając, że starsza siostra już podbiegła do piwnookiego chłopca.
- Hej, jestem Lena. Ty to pewnie Ashton? - powiedziała szybko, wyciągając swoją dłoń. Irwin uścisnął ją niechętnie, kiwając głową w zgodzie. Dlaczego Hemmings wpuścił tu swoją lasię? Odbiegł od niej wzrokiem, wracając do rozrabiania masy na sorbety.
- Uh, skarbie, widzę, że uczysz się robić lody. Na mnie wyszłoby ci lepiej. - Blondyn powiedział głębokim głosem, za co dostał kuksańca od Leny.
Dlaczego mówi takie rzeczy przy dziewczynie, z którą był na randce? - Ash pomyślał, marszcząc brwi.
I najmłodszy odgryzłby się, gdyby wcześniej nie zauważył szminki na policzku wyższego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro