10// część druga
Luke zauważył ich po pewnym czasie, uśmiechnął się na widok Ashtona, jak zwykle wyglądającego niewinnie i delikatnie. Mina mu zrzedła, kiedy zauważył także ciemnowłosego chłopaka, który siedział przy tym samym stoliku.
Dziewczyna siedząca naprzeciw niego także popatrzyła w tamtą stronę. Przewróciła oczami i wróciła spojrzeniem na blondyna, z uniesionymi brwiami. - Kto to? - zapytała.
- Mój kolega z pracy - mruknął od niechcenia. - Przepraszam. -wstał, kiedy zauważył, że Irwin kieruje się w stronę łazienki. Wszedł za nim, zamknął drzwi. Ashton przemywał twarz, nie zauważając go, do momentu, w którym ten położył dłonie na jego biodrach. - Cześć kochanie.
Piwnooki podskoczył zaskoczony, wytrzeszczając oczy. - C-co ty tu robisz?
- Nie mów, że mnie nie widziałeś, bo nie uwierzę. - zaśmiał się. - Muszę pilnować mojego słoneczka, tak?
- Nie jestem żadnym twoim słoneczkiem. - młodszy strzepnął ręce drugiego. - Jakbyś nie zauważył, mam randkę. I ty chyba też jesteś kimś zajęty - burknął, wycierając dłonie.
- Ktoś tu jest zazdrosny? - wymruczał, przytulając go od tyłu i kładąc podbródek na ramieniu chłopca. - Spokojnie, ona nam w niczym nie przeszkadza.
Ashton fuknął i odepchnął go. - Muszę iść, Jake na mnie czeka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro