Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 3

Na drugi dzień...

Perspektywa: Thomas

Obudziłem się wykończony jak nigdy wcześniej. Leniwie uchyliłem powieki marszcząc brwi przez wpadające do pokoju światło słoneczne.

Pierdole, nie idę do szkoły.

- Thomas! Wstawaj. Za trzydzieści minut zaczynają ci się zajęcia.-krzyknęła z dołu Ella.

A ta co? W myślach czyta?

Wstałem z mięciutkiej pościeli w pieski z "Psiego patrolu" aby skierować się do szafy.
- Ja pierdole...-warknąłem pod nosem gdy wszystkie, cudem poupychane w niej ciuchy, wpadły wprost na mnie.

Wybrałem szybko jakoś wyglądającą, czarną koszulkę oraz tego samego koloru dżinsy.

Będę wyglądał jak menel.
Przystojny i słodki menel.

Poszedłem do łazienki biorąc szybki, zimny prysznic dla orzeźwienia mojego mózgu, którego zapewne tam nie ma.

Wyparował. Tak jak moje siły witalne.

[...]

- Thomasie, powiesz mi w końcu gdzie wczoraj byłeś?-zapytała moja mama gdy zatrzymaliśmy się pod moją szkołą. Przewróciłem oczyma chcąc otworzyć drzwi.

- Zamknęłaś mnie?-zdziwiłem się, gdy ze zdziwieniem zauważyłem że drzwiczki są zamknięte.

- Synu, pytam cię o to bo się o ciebie martwie.- powiedziała rudowłosa kobieta odwracając głowę w moim kierunku.

I jeszcze czego? Kobieto, ty dzieci nie powinnaś mieć.

- Powiem ci, pod jednym warunkiem. Co chciałaś mi wczoraj powiedzieć w samochodzie?

Kobieta westchnęła. Popatrzyła na mnie smutno a następnie otworzyła drzwi. Zmarszczyłem zdziwiony brwi.

- Nie mogę ci powiedzieć skarbie, nie teraz..

Prychnąłem wychodząc, a raczej wybiegając z samochodu. Podczas biegu przelotnie spojrzałem na zegarek.

Ile ja mam kurwa spóźnienia? dziesięć minut?!

Pędem ruszyłem do sali historycznej, w której ku mojemu zdziwieniu siedziały również i klasy trzecie, a w nich Dylan.

Chłopak spojrzał na mnie, uśmiechając się przebiegle pod nosem.

Kurwa no! Co on tu do cholery robi?!

- Panie profesorze! Wydaję mi się że jesteśmy już w komplecie.-powiedział a ja spojrzałem w kierunku szczurowatego, znaczy profesora Jensena.

Jak ja go kurwa nienawidzę.
Już dyrektor Paige jest lepsza.

- Och Thomas! Zaszczyciłeś nas swoją obecnością!-zaklaskał w ręce posyłając mi sztuczny uśmiech. Skrzywiłem się na ten widok, siadając do ławki którą dzieliłem z Liamem.

Usiadłem obok śpiącego w najlepsze blondyna szturchając go lekko w bok. Gdy już zabrać się za bardziej skuteczne metody usłyszałem głos nauczyciela:
-Witajcie młodzieży! Skoro jesteśmy już w komplecie to możemy zaczynać .-spojrzał wymownie w moim kierunku.

Chuj.
Stary chuj i tyle.

- Zapewne zauważyliście że jest was więcej niż normalnie.-zaczął.-Ja oraz nowy nauczyciel, który dołączy do nas niebawem zaplanowaliśmy przedstawienie!

Większość osób znajdująca się w pomieszczeniu jęknęła zła.

- Jako że nasza szkoła jest bardzo tolerancyjna, ja, oraz pan Jeff postanowiliśmy aby zamiast tradycyjnych Romea i Julii głównymi bohaterami byli dwaj chłopcy bądź dwie dziewczyny.

- No chyba was pojebało!-krzyknąłem oburzony a wszystkie pary oczy momentalnie zwróciły się w moim kierunku.
- Znaczy...

-Oho! Widzę że Pan Sangster jest chętny!

No chyba cię ostro popierdoliło.

- Nigdy w życiu. Nie nadaje się do tego.-powiedziałem spokojnie, starając się panować nad nerwami.

- Thomasie, chodzi o orientacje?

Ja pierdole no!

- Nie proszę Pana.-wtrącił się nagle Dylan.
- Tommy'emu nie będzie to przeszkadzać, to widać.-zaśmiał się.

- O'brien, siadaj na miejsce!-zarządził lekko łysiejący mężczyzna koło pięćdziesiątki.

Brunet jednak olał go podchodząc do mnie.
-Szukasz swojego romeo, Julio?-szepnął mi do ucha a następnie odszedł siadając na końcu klasy razem z przyjaciółmi.

Mimowolnie zarumieniłem się wściekle.

- Co przegapiłem?-usłyszałem zaspany głos Liama, a później głośny facepalm Brada.

[...]

- Taa, elo.-pożegnałem się z przyjaciółmi którzy mieli jeszcze dodatkową matematykę z tą kurewką od matematyki.

Szedłem przed siebie patrząc w dół. Mijałem ulice, centrum miasta a następnie park.

Park, tak ważny w moim życiu...Tu się coś zaczęło i coś skończyło.

Moja przyjaźń z Dylanem.
Czyli dwanaście zmarnowanych lat, mieliśmy po zaledwie cztery latka gdy poznaliśmy się w tej piaskownicy...

Usiadłem na ławce naprzeciwko starej, zniszczonej piaskownicy. Zresztą jak cały ten plac zabaw. A jednak uwielbiam tu przychodzić.

I to również obok tej piaskownicy zakończyła się moja wieloletnia przyjaźń.

Wspomnienie~ wakacje między pierwszą a drugą liceum.

- Odwal się wreszcie ode mnie!-krzyknąłem ze łzami w oczach. Jednak brunet nadal wytrwale biegł za mną nie zwalniając.

- Kurwa Tommy! Stój!-złapał mnie za nadgarstek siłą przekręcając mnie w swoim kierunku.

- Nie jesteśmy już przyjaciółmi. Nie jesteśmy nimi już od roku.-zapłakałem wpadając w objęcia chłopaka.

- Tommy, co się stało?-zapytał przejęty brunet patrząc w moje mokre od łez oczy.

- Nie wiesz? Nie wiesz?! Ty cholerny dupku, obiecałeś mi że nigdy nikomu nie powiesz o tym że jestem inny, wytłumacz mi w takim razie skąd Teresa wiedziała!-wykrzyczałem mu próbując się od niego odsunąć.

- Przecież wiesz że to nie ja! Jak możesz mnie w ogóle o takie rzeczy oskarżać?!-zdenerwował się.

Oderwałem się od niego, a gdy niczego się nie spodziewał dałem mu z liścia.
Chłopak skrzywił się patrząc na mnie zdziwiony, z każdą sekundą jego mina drastycznie się zmieniała.
-Masz rację, to do niczego nie prowadzi. To koniec Tommy.

Odszedł.
Zostawił mnie zapłakanego przy starej, drewnianej piaskownicy. Samego, ze złamanym sercem.

Koniec wspomnienia.

- Wszystko w porządku proszę pana?-podniosłem wzrok na małą dziewczynkę. Patrzyła się na mnie wielkimi, brązowymi oczyma.

- Nie, nic się nie stało.-odpowiedziałem ścierając resztkę łez. - Gdzie masz rodziców?

-Mama znowu piję a tata w sklepie.-odpowiedziała a mi momentalnie zrobiło się przykro.

- A wiesz może za ile wróci? Nie powinnaś siedzieć sama w nocy na placu zabaw. To niebezpieczne.

- Nie wiem kiedy. Nie wraca już od trzech lat. Mama pewnie po mnie przyjdzie rano.-powiedziała siadając obok mnie.

Jezu...

- Boże, a ona wie że to niebezpiecznie?!-zdenerwowałem się dając jej swoją kurtkę.

- Zaraz przyjdzie pan Dylan więc nic mi nie grozi.-zaśmiała się. - Zawsze mnie zabiera na ciastko czekoladowe!

Zmarszczyłem brwi. Pan Dylan?

- Dylan O'brien?-zapytałem a dziewczynka której imienia nie znałem pokiwała twierdząco głową. - Często tu przychodzi?

- Codziennie.-odpowiedziała. - Oo niech Pan spojrzy, właśnie idzie!

Na oko sześcioletnia brunetka pobiegła w kierunku zbliżającego się brązowookiego chłopaka.

O chuj, to rzeczywiście Dylan.

- Sangster, co ty tu robisz?-zapytał podchodząc do mnie.

- Jakoś tak, eee przechodziłem parkiem i spotkałem no tą dziewczynkę. Zagadaliśmy się i tak wyszło...to ja już będę leciał!-krzyknąłem a gdy chciałem uciec poczułem rękę na swoim nadgarstku.

- Niech pan nie idzie panie Thomas! Pan Dylan weźmie nas na ciastko czekoladowe!

Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się pod nosem. Jak dziecku odmówić.

- Niech ci będzie!-westchnął Dylan aka chuj.

No tak...ciastko czekoladowe...

Ruszyłem za nimi trzymając się z tyłu.

Notka:
Ten rozdział jest prawie tak bez sensu jak moje notki xD

No to ten, bajo❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro