53
- Co jest? - spytał przyjmujący
- A co ma być? - zapytałem oschle
- Smucisz się, coś musi być na rzeczy. - zaczął - Tylko nie mów mi znowu, że to przez klub..
- To też. - odparłem - Ale wczoraj pokłóciłem się z moją terapeutką.
- O co?
- O moje słownictwo, głowie o to.
- Nie jest takie złe. - odpowiedział
- Ale wiesz jaki jestem, gdy się wkurzę? Zaczynam przeklinać bez opamiętania.
- Wiem, ale ona też powinna to wiedzieć. - powiedział - Chodzisz do niej od jakiś dwóch miesięcy i jeszcze nie zdążyła tego zauważyć?
- Jak widać nie.
- Co to za baba? - oburzył się - A teraz mam zasadnicze pytanie.
- Słucham.
- Czy ona Ci pomaga? Czy ta trapia ma sens?
- Nie wiem, czy pomaga, ale już do niej przywykłem. - powiedziałem - A czy ma sens? Ciężkie pytanie.
- No to się zastanów. - odparł
- Nie. - odpowiedziałem - Nie ma sensu.
- To ją zakończ.
- Nie zadzwonię do niej, nie po tych słowach, które jej powiedziałem.
- To już twoja decyzja, znasz moje zdanie na temat tych spotkań..
PERSPEKTYWA SZALPUKA
- Co jest? - spytałem, aby zagłuszyć ciszę, która trwała dłuższą chwilę
- A co ma być? - zapytał środkowy
- Smucisz się, coś musi być na rzeczy. - he, w sumiennie to chuj obchodzi - Tylko nie mów mi znowu, że to przez klub..
- To też. - odparł - Ale wczoraj pokłóciłem się z moją terapeutką. - jezu, człowiek afera po prostu
- O co? - zapytałem ponownie
- O moje słownictwo, głowie o to. - tylko tyle?
- Nie jest takie złe. - odpowiedziałem
- Ale wiesz jaki jestem, gdy się wkurzę? Zaczynam przeklinać bez opamiętania. - wiem, nawet nie wiesz jak bardzo
- Wiem, ale ona też powinna to wiedzieć. - powiedziałem - Chodzisz do niej od jakiś dwóch miesięcy i jeszcze nie zdążyła tego zauważyć? - to, że jesteś taki niewinny z buźki, nie znaczy że jesteś taki w środku :)
- Jak widać nie.
- Co to za baba? - sztucznie się oburzyłem - A teraz mam zasadnicze pytanie.
- Słucham. - no to lepiej to rób
- Czy ona Ci pomaga? Czy ta trapia ma sens?
- Nie wiem, czy pomaga, ale już do niej przywykłem. - powiedział - A czy ma sens? Ciężkie pytanie. - ciężkie to jest moje życie
- No to się zastanów. - odparłem
- Nie. - odpowiedział - Nie ma sensu. - kurwa, nie wiedziałem, że tak szybko pójdzie
- To ją zakończ. - rzuciłem
- Nie zadzwonię do niej, nie po tych słowach, które jej powiedziałem. - jezus, jaki ty jesteś marudny
- To już twoja decyzja, znasz moje zdanie na temat tych spotkań..
Hej,
Mam do Was pytanko, ile jeszcze chcielibyście zobaczyć rozdziałów tej książki? Z jednej strony powoli zaczynają kończyć mi się pomysły, ale z drugiej tak cholernie lubię pisać takie ,,przemyślenia", czy cokolwiek takiego, gdyż mam wtedy możliwość ,,wygadania się". Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi haha. Także możecie mi napisać ile mniej więcej byście ich chcieli.
A teraz standardowo, jak wrażenia po przeczytaniu tego rozdziału? Wiem, że nic takiego kluczowego się w nim nie działo, ale nie chciałam Was zostawiać bez niczego! Także możecie napisać swoje opinie w komentarzach (😎) No i do następnego!
- pozdrawiam Kochanowska
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro