Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47

Jakim on jest jednak kretynem. On naprawdę myśli, że ja mu wszystko wybaczyłem? Że tak po prostu zapomniałem o wszystkim co mi zrobił i będę sobie z nim szczęśliwe żył? Jeśli tak, to żyje w OGROMNYM błędzie. Kuba musi zapłacić za to co mi zrobił, po prostu kurwa musi!

- To co, idziemy? - spytał środkowy

- Tak, możemy. - odpowiedziałem niechętnie, jednak jak zwykle nie dałem po osobie tego poznać - Jesteś na to gotowy? Żeby pożegnać się ze wszystkimi ludźmi i halą? - zadałem pytanie retoryczne

- A jak myślisz? - spytał - A Ty byłbyś gotowy, tak z dnia na dzień pożegnać się z miejscem, które znaczy dla Ciebie tak wiele?

- Nie wiem, nie myślałem nad tym. - odpowiedziałem - Ale zapewne byłoby mi bardzo ciężko.

- W takim razie po co zadajesz pytania? - żeby Cię zdenerwować słonko :)

- Chciałem być miły.. - powiedziałem sztucznie zmieszany

- Racja, nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać. - odparł - Ale zrozum mnie, to naprawdę ciężki dzień dla mnie i nie chcę sobie dokładać jeszcze kłótni z Tobą.

- Rozumiem. - odpowiedziałem - Kocham Cie. - powiedziałem po chwili, a następnie niechętnie pocałowałem Kochanowskiego

***

- Oo zjawił nam się król życia! - krzyknął Kłos

- Ten frajer? Powiedz mu, że nikt go tu nie chce. - krzyknął Wlazły

- Serio?! I to wszystko przez te głupie narkotyki?! - zapytał Kuba

- Jakie tylko? Człowieku, czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego co właśnie zrobiłeś? - spytał Milan

- No oświeć mnie! - krzyknął Kochanowski

- Żaden klub już cię nie przyjmie! Jesteś skończonym kretynem, że zrobiłeś w ogóle te badania pod wpływem!

- Problem w tym, że ktoś mnie wrabia!

- Tylko winni się tłumaczą. - rzucił Łomacz

- Serio? Ty też? Przecież się przyjaźniliśmy.. - odpowiedział zdezorientowany Kuba

- Nie toleruje narkotyków. - powiedział szybko, a następnie opuścił szatnię

- Chodź Kuba, pójdziemy jeszcze na halę zabrać resztę twoich rzeczy. - odparłem bezradnym tonem, a jednak w duszy pękałem z radości, że plan się powiódł

- Już idę, tylko jeszcze coś spakuję. - odpowiedział środkowy..

PERSPEKTYWA KOCHANOWSKIEGO

- To co, idziemy? - spytałem Artura

- Tak, możemy. - odpowiedział uśmiechnięty - Jesteś na to gotowy? Żeby pożegnać się ze wszystkimi ludźmi i halą? - czemu zadajesz takie pytania, na które znasz odpowiedź?

- A jak myślisz? - spytałem poddenerwowany - A Ty byłbyś gotowy, tak z dnia na dzień pożegnać się z miejscem, które znaczy dla Ciebie tak wiele?

- Nie wiem, nie myślałem nad tym. - odpowiedział - Ale zapewne byłoby mi bardzo ciężko.

- W takim razie po co zadajesz pytania? - zapytałem

- Chciałem być miły.. - powiedział bardzo zmieszany

- Racja, nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać. - odparłem - Ale zrozum mnie, to naprawdę ciężki dzień dla mnie i nie chcę sobie dokładać jeszcze kłótni z Tobą.

- Rozumiem. - odpowiedział, choć nie bardzo w to uwierzyłem - Kocham Cie. - powiedział po chwili, a następnie połączył nasze usta w długim pocałunku

***

- Oo zjawił nam się król życia! - krzyknął Kłos

- Ten frajer? Powiedz mu, że nikt go tu nie chce. - krzyknął Wlazły

- Serio?! I to wszystko przez te głupie narkotyki?! - zapytałem zirytowany

- Jakie tylko? Człowieku, czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego co właśnie zrobiłeś? - spytał Milan

- No oświeć mnie! - krzyknąłem

- Żaden klub już cię nie przyjmie! Jesteś skończonym kretynem, że zrobiłeś w ogóle te badania pod wpływem!

- Problem w tym, że ktoś mnie wrabia!

- Tylko winni się tłumaczą. - rzucił Łomacz

- Serio? Ty też? Przecież się przyjaźniliśmy.. - odpowiedziałem wyraźnie zdezorientowany

- Nie toleruje narkotyków. - powiedział szybko, a następnie opuścił szatnię

- Chodź Kuba, pójdziemy jeszcze na halę zabrać resztę twoich rzeczy. - odparł Szalupk, łapiąc mnie za rękę

- Już idę, tylko jeszcze coś spakuję. - odpowiedziałem ze smutkiem...








Hej, cześć, dzień dobry/wieczór!
Napiszcie mi jak wrażenia po przeczytaniu tego rozdziału, gdyż jestem ich mega ciekawa!
No i do następnego!

       - pozdrawiam Kochanowska

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro