44
- Gotowy? - spytał środkowy - Spakowałeś wszystko?
- Tak i tak. - odpowiedziałem ze szczerym uśmiechem na twarzy
- No to, co? Ruszamy? - spytał równie usieszony
- Chyba jest to najwyższy czas.
- W takim razie, zapraszam do mojego samochodu haha. - powiedział otwierając drzwi do swojego czarnego BMW
***
- Dawno tu nie byłem. - rzuciłem w stronę Kuby
- No troszkę tak. - odpowiedział - Ale teraz jest to również twój dom, co oznacza, że będziemy mieć dla siebie więcej czasu.
- Nie wiemz czy to plus, czy minus hah. - powiedziałem prześmiewczo - Nie no, żartuje. Kocham Cię i cieszę się, że wreszcie zdecydowaliśmy się na tak poważny krok.
- Ja też Artur, to naprawdę ważna decyzja, zwłaszcza patrząc w przyszłość.
- Tak, masz rację. - odparłem, a następnie podszedłem do Kuby i mocno go przytuliłem - Nawet nie wiesz, jak bardzo mi Ciebie brakowało, przez ten cały czas gdy się ,,przyjaźniliśmy" - pokazałem cudzysłów w powietrzu - panowałem nad sobą, aby tylko Cię przypadkiem nie pocałować. Tak strasznie chciałem poczuć smak twoich ust, tych delikatnie różowych ust..
- To mnie pocałuj. - rzucił krótko - Albo nie, sam to zrobię. - powiedział, a po chwili nasze usta były złączone w pocałunku. Trwał on długo, z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny i chaotyczny, nasze języki walczyły o wzajemną dominację, ale nie byłbym w stanie powiedzieć kto wygrał. W końcu wylądowaliśmy na łóżku, powoli zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania, aż w końcu obaj zostaliśmy nadzy. Pocałunki Kuby przechodziły coraz niżej, najpierw na szyję, w którą wsysał się kilkukrotnie, a następnie doszły tam gdzie powinny, jedyne co zrobiłem to wydałem delikatny jęk, który rozśmieszył Kubę, ale nie obchodziło mnie to, liczyła się tylko ta chwila spędzona w taki, a nie inny sposób..
PERSPEKTYWA KOCHANOWSKIEGO
- Gotowy? - spytałem - Spakowałeś wszystko?
- Tak i tak. - odpowiedział Artur, z ogromnym uśmiechem na twarzy
- No to, co? Ruszamy? - spytałem z jeszcze większym uśmiechem
- Chyba jest to najwyższy czas.
- W takim razie, zapraszam do mojego samochodu haha. - powiedziałem otwierając drzwi do swojego czarnego BMW
***
- Dawno tu nie byłem. - rzucił Artur
- No troszkę tak. - odpowiedziałem - Ale teraz jest to również twój dom, co oznacza, że będziemy mieć dla siebie więcej czasu.
- Nie wiemz czy to plus, czy minus hah. - powiedział prześmiewczo - Nie no, żartuje. Kocham Cię i cieszę się, że wreszcie zdecydowaliśmy się na tak poważny krok.
- Ja też Artur, to naprawdę ważna decyzja, zwłaszcza patrząc w przyszłość.
- Tak, masz rację. - odparł, a następnie podszedł do mnie i mocno mnie przytuliłem - Nawet nie wiesz, jak bardzo mi Ciebie brakowało, przez ten cały czas gdy się ,,przyjaźniliśmy" - pokazał cudzysłów w powietrzu - panowałem nad sobą, aby tylko Cię przypadkiem nie pocałować. Tak strasznie chciałem poczuć smak twoich ust, tych delikatnie różowych ust..
- To mnie pocałuj. - rzuciłem krótko - Albo nie, sam to zrobię. - powiedziałem, a po chwili nasze usta były złączone w pocałunku. Trwał on długo, z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny i chaotyczny, nasze języki walczyły o wzajemną dominację, ale nie byłbym w stanie powiedzieć kto wygrał. W końcu wylądowaliśmy na łóżku, powoli zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania, aż w końcu obaj zostaliśmy nadzy. Moje pocałunki przechodziły coraz niżej, najpierw na szyję, w którą wsysałem się kilkukrotnie, a następnie doszły tam gdzie zmierzałem, jedyne co zrobił Artur to wydał z siebie delikatny jęk, który mnie rozśmieszył, ale widać, że nie obchodziło go nic innego w tamtym momencie, tylko ja się dla niego liczyłem...
Hej słoneczka!
Jak wrażenia po przeczytaniu tego rozdziału? Możecie się nimi podzielić w komentarzach! Chciałbym też zauważyć, że małymi kroczkami zbliżamy się do 2 tysięcy wyświetleń! Za co chciałabym Wam bardzo serdecznie podziękować!
No i do następnego!
- pozdrawiam Kochanowska
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro