20
OBECNIE
Kurwa, jak ja Cię nienawidzę. Albo i nie. Kocham, ale nienawidzę jeszcze bardziej. Tylko jaki jest tego sens? Zawsze,, gdy tylko o Tobie pomyślę, moje oczy przepełniają się litrami łez. I to łez bezsilności, łez rozpaczy oraz łez zranienia. Nienawidzę tego momentu, gdy siadam wieczorem na łóżku (zwłaszcza, że do niedawna sam tam siedziałeś) i myślę, że tak naprawdę nie mam już nic. Nie mam nikogo, nie mam niczego. Ze wszystkim muszę radzić sobie sam, jak mnie to rozpierdala to nawet nikt nie jest w stanie w sobie tego wyobrazić. Mam już dość, zwyczajnie dość. Momentami mam myśli samobójcze, miałem nawet jedną próbę, ale jednak nadal tu jestem. Tylko dlaczego? Co tak naprawdę trzyma mnie przy życiu? Kibice? Nie, i tak ich nie pamiętam. Rodzina? Nie, i tak nie mam z nimi kontaktu od kilku lat. A więc co? Może jestem zbyt słaby? Może się boje? Tylko czego? Że każdy o mnie zapomni? W sumie to i tak chuj mnie obchodzi zdanie innych. Cholera, czy ja jestem aż taką pierdołą, że nie jestem w stanie się zabić?!
Zostawię dzisiejszy dzień bez komentarza...
- Kochanowska
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro