25
Wpatrywałem się w miejscu, w którym przed chwilą leżał chłopak. No właśnie leżał ale już go nie ma, przeklnąłem pod nosem zrywając się z łóżka co od razu pożałowałem, bo zakręciłem mi się cholernie w głowie. Pokręciłem głową, słysząc krzyki z dołu. Czekaj krzyki?! Krzyki Jungkooka, cholera. Po cichu zszedłem po schodach na dół, ale nagle ustała cisza, nic się nie dzieje. Dobra to było dziwne, poszedłem do kuchni i zmarłem, powstrzymując płacz wpatrywałem się w martwe ciało swojego chłopaka, a nad nim stał ten psychol, wszędzie było pełno krwi jak , porozrzucanych talerzy i rozbite okno. Zacząłem się wycofywać do tyłu, ale moje plecy boleśnie uderzyły o ścianę, Sungwoon był coraz bliżej mnie więc zacząłem szukać czegoś co mogłoby mi pomóc, ale jak na złość wszystko było po jego stronie. Przełknąłem ślinę wpatrując się w niego, teraz nasze twarze dzieliły kilka milimetrów. Był za blisko, za blisko.
-Mówiłem, ci że Jungkookie jest mój-zaśmiał się sztucznie wpatrując we mnie-Też, mówiłem że was znajdę i mi nie uciekniecie. A ty głupi myślałeś, że będziecie żyć jak szczęśliwa para-zaśmiał się słodko wbijając mi nóż w brzuch-Skoro ta mała dziwka to ty też-wybuchł większym śmiechem i zaczął wycofywać się do drzwi.
-Kocham cię Jungkookie-wyszeptałem odpływając
Obudziłem się z krzykiem, całą załzawioną twarzą, cały spocony i z bólem brzucha. Spojrzałem na Jungkooka, który wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczyma.
-Jiminnie, już spokojnie to tylko zły sen-zaczął gładzić mnie po głowie uspokajająco-Nie musisz mi mówić, co ci się śniło jeśli nie chcesz-szepnął mocno mnie obejmując w pasie-Śpij, już
-Kocham cię Jungkookie-wyszeptałem próbując z powrotem zasnąć
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro