5
Pani Yoo dokładnie przyglądała się narzeczonej swojego syna. Uważała ją za niezwykle piękną kobietę, która ma predyspozycje, aby urodzić zdrowe dziecko i być dobrą żoną, jednak w dalszym ciągu jej matczyna intuicja była wyostrzona i nie dawała jej spokoju. Zorientowała się już, że Jennie nie nadaje się do pracy w polu. Jej miejsce jest w wielkim mieście i akceptowała to, aczkolwiek nie mogła jej polubić jak matka córkę.
Ostatnio, gdy nie było w pobliżu Youngjae, przeprowadziła poważną rozmowę z Jennie o przyszłości i zwróciła jej uwagę, aby jak na razie wstrzymała się z nazywaniem pani Yoo matką. Dla starszej kobiety było to zdecydowanie za wcześnie.
-Jennie, możesz podać mi pieprz?
-Oczywiście, pani Yoo.
Jennie nie kryła rozczarowania brakiem akceptacji, jednak starała się z wszystkich sił być naturalna i miła dla matki swojego narzeczonego. Nawet, wtedy gdy ciągle ją krytykowała, jak starała się upiec ciasto dla Youngjae i jego rodziców.
Z ojcem nie było takiego problemu. Od razu stwierdził na wejściu, że to z kim zwiąże się Youngjae, będzie jego decyzją i zaakceptuje każdy jego wybór. Jennie słysząc to, cieszyła się, jednak nadal było to dla niej za mało.
-Będziemy mieli gości?
Jennie widząc zdecydowanie większą ilość jedzenia i dodatkowy talerz, miała złe przeczucia. W dodatku przygotowany świeży sernik, przy którym matka Yoo zachowywała specjalną ostrożność, wzbudzał w Jennie zazdrość i podziw jednocześnie. Nigdy nie była świadkiem tego, jak ktoś wkładając rodzynki do ciasta, dokładnie odmierza ich odległość od siebie.
Przy tym, jej jabłecznik wyglądał jak przeżuta przez psa karma.
Od kiedy Jennie tutaj jest, żaden sąsiad nie przychodził na wspólne posiłki i miała nadzieję, że taki stan rzeczy pozostanie do końca ich wyjazdu. Nie chciała, aby Youngjae zasmakował tego życia od nowa, gdyż bała się, że jej narzeczony zapragnie tutaj zostać.
-Tak. Przyjdzie przyjaciel rodziny. Gość specjalny. Myślę, że Youngjae się ucieszy.
-Rozumiem.
Dziewczyna na słowa pani Yoo posmutniała. Wiedziała już, że to spotkanie nie będzie w żadnym stopniu przyjemne.
Spojrzała na matkę swojego narzeczonego i widząc jej uśmiechniętą twarz i to jak sprawdza, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, poczuła nagły stres.
-Wołaj Youngjae. Obiad jest już gotowy.
Jennie wyszła z kuchni w poszukiwaniu swojego narzeczonego, a w tym czasie pani Yoo z wielką starannością wyłożyła talerze. W głowie miała już dokładny scenariusz rozmieszczenia domowników. Pozostało jej jedynie poczekać, aż każdy się zjawi.
-Już jestem mamo.
Pierwszy do pomieszczenia wszedł Youngjae ubrany w zwykły biały podkoszulek i czarne spodnie dresowe. Tuż za nim pojawiła się Jennie, która nic się nie odezwała i usiadła od razu na wyznaczone miejsce przez panią Yoo. Dziewczyna straciła apetyt, jednak nie chcąc obrazić mamy Youngjae przysięgła sobie, że zje wszystko, co zostało dla niej przeznaczone.
-Youngjae! Musiałam ci, abyś się ładnie ubrał!
-Jennie mówiła, że ktoś przyjdzie na obiad. Zdradzisz mi, kto?
Chłopak zignorował słowa matki na temat ubiory, ponieważ wciąż nie widział konieczności, aby się wystroić.
-Dowiesz się w swoim czasie kochanie. A teraz, idź się przebierz!
-Nie widzę potrzeby.
Youngjae wiedział, że nie wygra ze swoją matką i nie dowie się, kto przyjdzie, więc nie zamierzał ustąpić jej w kwestii ubrania.
Usiadł na wyznaczone przez nią miejsce. Miał złe przeczucia co do tego obiadu, ponieważ jego matka zachowywała się dość dziwnie. Była nad wyraz szczęśliwa. W dodatku bardzo rzadko zdarza jej się gwizdać. Co znaczyło jedynie, że osoba, która została przez nią zaproszona jest wyjątkowa.
-Jak ładnie pachnie. Dziś wyjątkowo się postarałaś, kochanie. Jest jakaś okazja, o której nie wiem?
Do kuchni wszedł ojciec Youngjae, który od razu zajął swoje miejsce, uprzednio całując swoją żonę w policzek. Youngjae za każdym razem, gdy był świadkiem czułości rodziców, odczuwał niewyjaśniony smutek połączony z zazdrością. Nie umiał tego powstrzymać ani wytłumaczyć, tak po prostu się działo.
-Kochanie, twój syn wrócił! Czy to nie jest wyjątkowa okazja?
Mimo słów matki, Youngjae wiedział, że za tym wszystkim kryje się coś jeszcze. Ponieważ, gdyby chodziło jedynie o powrót Jae to dlaczego jego matka nie zrobiła tego dwa dni wcześniej?
Gdy każdy siedział już przy stole, Youngjae nie mógł spuścić wzroku z pustego talerza znajdującego się naprzeciwko niego. Przeczucie, że stanie się coś złego, coś nieoczekiwanego nie opuszczało go na krok.
-Kochanie, poczekajmy jeszcze chwilkę. Zaraz będzie. Obiecał mi, że przyjdzie.
Pani Yoo widocznie denerwowała się na męża, który był zbyt niecierpliwy i już chciał nakładać sobie odpowiednią dla niego ilość jedzenia na talerz. Zapachy zbyt mocno go kusiły, aby mógł sobie odmówić poczęstunku. Ojciec Youngjae zawsze wszystkim powtarzał, że jego żona jest cudowną kucharką i za nic w świecie nie zje nigdzie indziej.
-Mamo.. Proszę. Powiedz mi, że to nie..
-Wybaczcie za spóźnienie! Ale Ganji nie chciał mnie wpuścić.
Youngjae na dźwięk tego głosu zamarł. Jego najgorsze obawy się spełniły. Mógł się domyślić, co jego matka kombinuje. Teraz miał nieodpartą ochotę uciec z własnego domu i znaleźć się w cichym i małym mieszkaniu w Seulu.
Z dala od niego.
Z dala od Daehyuna.
-Daehyun, kochanie. Nic się nie stało. Siadaj i jedzmy już.
Matka Youngjae podeszła szybko to młodego chłopaka i poczochrała jego włosy, tak jak za dziecka robiła to swojemu synowi. W odpowiedzi Daehyun ucałował kobietę w policzek. Następnie podszedł do głowy rodziny i uścisnął z nim dłonie, tak jak za każdym razem, gdy się widzieli.
Daehyun stanął nad Youngjae, jednak młodszy nawet nie kiwnął palcem, aby pofatygować się z przywitaniem dawnego przyjaciela. W jego wnętrzu rozpętało się istne tornado, przez co nie potrafił dobrze oddychać, a co dopiero myśleć. Daehyun widząc stan chłopaka, jedynie uśmiechnął się pod nosem i usiadł na wolnym miejscu przed Youngjae.
-Daehyun?
Jennie widząc tego samego chłopaka, co zaledwie kilka godzin wcześniej była bardzo zaskoczona. Nie spodziewała się, że ten nieznajomy okaże się tak dobrym znajomym państwa Yoo. W jej sercu na nowo pojawiła się nutką irytacji i zazdrości. Matka Youngjae, która nawet nie kryje się z tym, że nie akceptuje związku jej z jej synem, tak ciepło wita chłopaka, który dla jej narzeczonego jest nikim ważnym.
Jennie nie potrafiła tego zrozumieć.
-Witaj Jennie. Mówiłem, że spotkamy się jeszcze raz?
Daehyun posłał jej pełen ciepła uśmiech, który w innych okolicznościach dla Jennie byłby piękny, dający poczuje bezpieczeństwa, jednak teraz wywoływał u niej jedynie niechęć i nienawiść. Nie pasowało jej to, jak ten chłopak patrzył na jej narzeczonego, ani to jak matka Youngjae go przywitała.
-Znacie się? Skąd?
Pani Yoo była widocznie zdziwiona słowami Daehyuna. Spojrzała na niego, dając do zrozumienia, że to właśnie od niego oczekuje odpowiedzi.
-Poznaliśmy się dzisiaj. Pomogłem jej z zakupami.
-Rozumiem. To wszystko wyjaśnia.
Gospodyni wstała i chwyciła dużą wazę z ciepłą zupą i zaczynając od Daehyuna, rozlała to po talerzach domowników.
Ojciec Youngjae nie zamierzał czekać już ani sekundy dłużej i od razu rozpoczął jeść swoją porcję z należytym uwielbieniem.
-Daehyun, opowiadaj jak było na wyjeździe? Pewnie ciężko pracowałeś..
-Kim jesteś dla Youngjae?
Ostrość tonu Jennie i samo to, że przerwała z jej wypowiedź, nie spodobał się pani Yoo, bo od razu spojrzała na nią krytycznym spojrzeniem, przez co dziewczynie zrobiło się niezręcznie. Jednak mimo to wciąż z ostrością wpatrywała się w czarnowłosego.
-Jego wszystkim..
Jennie nie podobała się odpowiedzieć chłopaka, w dodatku nie wiedziała, jak ją ma rozumieć, skoro wypowiada to z taką łatwością i śmiałością.
-Co? O czym ty gadasz? Żartujesz sobie ze mnie?!
-.. Od zawsze, na zawsze.
Matka Youngjae w końcu nie wytrzymała i gwałtownie wstała od stołu. Zachowanie Jennie dla niej było niegrzeczne i niedopuszczalne.
-Jennie!
-Nic się nie stało, mamo. Jennie po prostu chce wiedzieć wszystko na temat swojego narzeczonego, to oczywiste.. Jestem Jung Daehyun, najlepszy przyjaciel Youngjae.
Jennie poczuła mocne ukłucie w sercu, gdy pani Yoo, zamiast zbesztać go o nazwanie ją mamą, jedynie uśmiechnęła się ciepło w jego stronę. Zdała sobie sprawę, jak wielka przepaść dzieli jego od niej. W dodatku niezrozumiała tego, jak ten chłopak może być najlepszym przyjacielem jej narzeczonego, skoro Youngjae nigdy o nim jej nie opowiadał.
-Youngjae nigdy mi o tobie nie mówił.
-Bo nasz związek to słodka zakazana tajemnica, księżniczko.
Jennie słysząc tę dwuznaczną odpowiedź, jedynie gwałtownie wciągnęła powietrze. Nie spodziewała się tego, jak otwarty będzie Daehyun przy rodzicach Yoo.
-No nic. Jedźmy, zanim wystygnie. Dae..
-Dość!
Youngjae już nie mógł tego wszystkiego wytrzymać. Luźna rozmowa Daehyuna z jego rodzicami i z narzeczoną była dla młodego Koreańczyka czymś nie do pomyślenia.
Miał za złe matce, że bez uprzedzenia zaprosiła tutaj Junga. Miał za złe samemu Daehyunowi, że przyjął zaproszenie mimo całkowitej świadomości, że Youngjae nie będzie tym zadowolony. A przede wszystkim miał za złe samemu sobie, że niczego się nie domyślił.
Przecież wiedział, jak jego matka uwielbia Daehyuna.
-Youngjae, uspokój się i usiądź. Nie psuj atmosfery.
-Dlaczego on tutaj jest? Dlaczego nie zapytałaś mnie o zdanie?
Matka Youngjae przez słowa własnego syna wstała wściekła i ostrym tonem głosu nakazała mu usiąść. Chłopak nie chcąc wywołać jeszcze większej kłótni, posłusznie usiadł na miejscu, jednak ani razu nie spojrzał na twarz Daehyuna.
-Wybacz, Youngjae, że tutaj jestem. Wiem, że jest ci ciężko. Jednak mimo siedmioletniej rozłąki nadal jestem twoim przyjacielem.
-Nie, nie jesteś.
-Youngjae!
-Spokojnie, mamo. Youngjae po prostu musi to wszystko sobie poukładać w głowie. Ja to rozumiem. Odkąd tylko pamiętam, był tchórzem, który nie potrafi zmierzyć się z problemem samodzielnie. Widocznie wycieczka do Seulu nic go nie nauczyła.
Jennie słysząc słowa Daehyuna była w nie małym szoku, szczególnie, wtedy gdy rodzice Youngjae nie zareagowali na obelgę skierowaną w ich syna.
Youngjae za to siedział jak sparaliżowany. Doskonale zdawał sobie sprawę, co dokładnie Daehyun miał na myśli. Był wściekły na niego, że poprowadził rozmowę na ten temat. Wiedział, że wspominanie tego przy rodzicach było niedopuszczalne, a mimo to Daehyun nic sobie z tego nie zrobił.
-Jednak wierzę w małego Youngjae. Bo mały Youngjae zawsze wybierał mnie. Teraz też tak będzie.. Youngjae wybierze mnie.
Tego było za wiele. Youngjae ponownie wstał i spojrzał ostro w oczy Daehyuna. Pewność w nich, którą dostrzegł, była tak silna, że aż sam zwątpił w siebie samego. Już za dziecka to właśnie czarnowłosy we wszystkim miał rację.
Jednakże Youngjae zrobi wszystko, aby tym razem się mylił.
-Nie bądź tego taki pewny.
Uśmiech Daehyuna, który zawsze mu towarzyszył, ani trochę się nie zmienił. W dalszym ciągu Youngjae jak tylko go widział, czuł jak wszystkie jego mięśnie miękną.
-Jestem tego pewny. I powiem więcej.. Ja nawet wiem, że ty też jesteś tego pewny, Youngjae. Nie ważne gdzie się wyprowadzisz, jak dużo minie czasu.. Nieważne ile kilometrów będziemy od siebie oddzieleni, ty zawsze wybierzesz mnie.
•°•°•
Spodziewaliście się takiego spotkania po latach?
Mam nadzieję, że wam się podobało <3
Fighting!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro